Kamil Bortniczuk(strona 4/1)

- Andrzej Sośnierz niewątpliwie jest politykiem, który ma bardzo mocną pozycję w Porozumieniu od dawna, to jest człowiek o bardzo wielkim autorytecie. Bardzo się cieszymy, że mamy takiego polityka w naszym gronie. Natomiast moja wiedza nie jest wystarczająca, żeby tezy Andrzeja Sośnierza skonfrontować z tezami specjalistów, którzy dzisiaj współpracują z rządem - stwierdził w programie "Tłit" poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk. W ten sposób odniósł się do pytania o Andrzeja Sośnierza, polityka Porozumienia, który otwarcie krytykuje działania rządu dotyczące walki z epidemią koronawirusa. - Rozumiem, że rząd musi często podejmować decyzje, konfrontując to, co idealne, pożądane, z tym, co jest możliwe. Bierze pod uwagę stan służby zdrowia, stan finansów, liczbę personelu medycznego, interes gospodarki, etc. Być może stąd biorą się te rozbieżności, ja nie mogę tego jednoznacznie ocenić. Wiem, że rząd nie opiera się na widzimisię premiera, ale na opinii ekspertów - dodał Bortniczuk.

- Uważam, że jesteśmy w stanie nie dopuścić do sytuacji, jaka jest w Czechach, stosując te zasady, które głosimy od dawna, czyli przywracając w nas, jako w społeczeństwie, takie zewnętrzne poczucie odpowiedzialności, byśmy stosowali dystans, dezynfekcję i noszenie maseczek - stwierdził w programie "Tłit" poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk, pytany o to, czy powinniśmy tak jak Czesi, wprowadzić lockdown. - Nie jest tajemnicą, że każdy tydzień twardego lockdownu to są kolejne, wielomiliardowe straty dla gospodarki, co się niewątpliwie będzie musiało wówczas odbić na rynku pracy. Pytanie, co w długookresowej perspektywie będzie gorsze dla polskiego społeczeństwa? Trzeba zauważyć, że kryzys, straty dla gospodarki, bezrobocie, to są również problemy społeczne, to są również mniejsze wpływy do budżetu. A jak mniejsze wpływy do budżetu, to również mniejsze środki na ochronę zdrowia. A jak mniejsze środki na ochronę zdrowia, to również mniejsze środki na profilaktykę, na leczenie chorób cywilizacyjnych, na onkologię, na leczenie chorób serca, a skutkiem tego będzie więcej ofiar. To jest zadanie dla specjalistów, by określić, co jest dla społeczeństwa bardziej szkodliwe - tłumaczył Kamil Bortniczuk.

- Nie chcę nikogo nazywać, a tym bardziej przezywać, ale gdybym miał cos przekazać politykom Konfederacji, to apelowałbym do ich odpowiedzialności. Są politykami i nie powinni żerować na najniższych emocjach - stwierdził w programie "Tłit" poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk. Tak odniósł się do zachowania posłów Konfederacji, którzy odmówili założenia maseczek na sali sejmowej. - Do polityków Konfederacji, do wyborców Konfederacji, a także do naszych wyborców, którzy być może nie boją się koronawirusa, apeluję o to, by udowodnili, że potrafią żyć w społeczeństwie. To życie w społeczeństwie polega na tym, że nie tylko nasze strachy bierze się pod uwagę, ale także strachy współobywateli, sąsiadów, ludzi, których mijamy na ulicy. Jeżeli ktoś sam się nie boi, niech weźmie pod uwagę, że ktoś inny może się bać - mówił Bortniczuk.

- Uważam, że powinniśmy nosić maseczki wszędzie tam, gdzie istnieje możliwość zakażenia kogokolwiek, to jest kwestia odpowiedzialności nas wszystkich - stwierdził w programie "Tłit" poseł Porozumienia, Kamil Bortniczuk. W ten sposób odniósł się do pytania prowadzącego program o zachowanie prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego. Lider PiS na X Kongresie Polska Wielki Projekt wręczał nagrodę im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego Bronisławowi Wildsteinowi. Jak widać na zdjęciach, przekazanie nagrody i gratulacji odbyło się bez maseczek oraz rękawiczek. - Prezes Jarosław Kaczyński jako polityk wykonuje pewne obowiązki służbowe, jest w tym momencie w pracy, a tam nie ma obowiązku zakrywania nosa i ust - tłumaczył zachowanie Kaczyńskiego szef KPRM Michał Dworczyk. Polityk Porozumienia jest jednak w tej kwestii innego zdania. - Tu nie powinno być żadnych wyjątków. Prezes Kaczyński też powinien dbać o zdrowie: jest ważną postacią życia publicznego, i z tego powodu, i z powodu zdrowia innych ludzi, z którymi się spotyka. Wirus przecież nie wybiera, czy my jesteśmy w pracy, czy my jesteśmy poza pracą - stwierdził Bortniczuk.

- Donald Tusk ma rozum polityczny nie od dziś i wie, że krytykowanie wyborców, jak ludzi i Polaków, od których zależymy, jest zwyczajnie głupie. I jego następcy z PO niestety do dziś tego nie rozumieją i winą za swoje porażki obarczają tych złych wyborców, ten naród, który chcieliby zmienić. W demokracji to jest tak, że to naród zmienia władzę, nie władza naród - powiedział w programie "Newsroom” Kamil Bortniczuk. Polityk Porozumienia komentował ostatni wpis byłego premiera. "Nie ma złych wyborców. Nie ma też złych regionów. Jest zła, skorumpowana i agresywna władza. To ona dzieli, by rządzić. Walczmy z nią, nie między sobą" - napisał Tusk.

Gośćmi programu WP byli Kamil Bortniczuk oraz Marcin Kierwiński. Kierwiński zapytany o to, czy Rafał Trzaskowski wetowałby ustawy dotyczące trzynastej i czternastej emerytury, odpowiedział, że skoro emerytury te są wprowadzone, to kandydat PO na prezydenta nie może zrobić nic więcej niż powiedzieć, że ją utrzyma. - Jeżeli Rafał Trzaskowski mówi, że wszelkie te programy, które są, zostaną utrzymane, to chyba mówi bardzo jasno. Naprawdę uważa pan, że te programy, które mają zostać utrzymane, także mają znajdować się w programie?- zapytał redaktora. Dodał następnie, że poseł Bortniczuk właśnie opowiedział o tym, jak "heroicznie” PiS zbudował gazoport. - Tylko prawda jest taka, że tak go zaczynaliście budować, że wprowadziliście taki bałagan, że wszystko trzeba było po was poprawiać – powiedział. - Gazoport został zbudowany za naszej kadencji, oddany za naszej kadencji, a wy przyszliście jak zwykle cali na biało - dodał Kierwiński. Spuentował, że PiS do takich inwestycji zdecydowanie się nadaje. Stępka w Szczecinie też została "przykręcona", było huczne otwarcie "a potem klapa, jak we wszystkim, panie pośle” - spuentował.

Kamil Bortniczuk był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Polityk Porozumienia był pytany o wybory prezydenckie 2020. Czy Jarosław Gowin jako przeciwnik głosowania 10 maja odpowie za ewentualną przegraną w bitwie o reelekcję? Bortniczuk zaznaczył, że Porozumienie nie bierze tego pod uwagę. – Mamy wybory w terminie konstytucyjnym (…), mam nadzieję, że uda się je możliwie sprawnie zorganizować tak, by nie wzbudziły kontrowersji – podkreślił Bortniczuk. Jako powód zamieszania wokół wyborów i głosowania korespondencyjnego wskazał epidemię koronawirusa. - Gdybym miał doświadczenie tych kilku tygodni w funkcjonowaniu w czasie epidemii, to zalecałbym wszystkim, sobie też, bo sam uległem panice (…), więcej spokoju, rozwagi, dyscypliny – wyliczał poseł Porozumienia. – Uważam, że dwa dni temu te wybory mogłyby się odbyć, gdybyśmy wszyscy nie ulegli panice, nie zaczęli próbować zmieniać prawa wyborczego, tak aby były w jak największym zakresie korespondencyjne, tak by chronić życie Polaków. Wówczas robiliśmy to wszystko w dobrych intencjach. Z perspektywy kilku tygodni sądzę, że te wybory można było zorganizować przez PKW, tak jak to robiliśmy wielokrotnie – podkreślił Kamil Bortniczuk w programie "Tłit".

Kamil Bortniczuk był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Polityk Porozumienia był pytany o to, czy Jarosław Kaczyński nie wybaczy "wolty" Jarosława Gowina, a lider Porozumienia prędzej czy później będzie musiał za to zapłacić swoją cenę. – Słyszałem podobne stwierdzenia i uważam, że Jarosław Kaczyński jest wybitnie pragmatycznym i rozsądnym politykiem – stwierdził Bortniczuk. Dodał, że "nawet w najlepszej rodzinie zdarzają się kłótnie". Kamil Bortniczuk dodał, że na ostatnim spotkaniu Porozumienie przyjęło przez aklamację uchwałę o poparciu dla Andrzeja Dudy, o jedności Zjednoczonej Prawicy oraz pełnym zaufaniu dla działań prezesa partii Jarosława Gowina. Czy na tym spotkaniu doszło do ostrej wymiany zdań? – Bywało różnie. Skupiliśmy się na przyszłości. Stwierdziliśmy, że nie ma zgody na jakiekolwiek rozliczanie – zdradził w programie "Tłit". Kamil Bortniczuk był również pytany o Zbigniewa Gryglasa z Porozumienia, który stanowczo opowiadał się po stronie Jarosława Kaczyńskiego ws. wyborów prezydenckich 2020.

Kamil Bortniczuk był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Polityk Porozumienia był pytany o kandydata w wyborach prezydenckich 2020 Szymona Hołownię, który wyrasta na poważnego rywala dla Andrzeja Dudy. Z czego wynika wzrost poparcia w przypadku Hołowni? – Uważam, że jest dowodem na słabość polityków opozycji. Szymon Hołownia nie jest politykiem, niektórzy mówią, że jest kandydatem jednej ze stacji telewizyjnej. To jest kandydat show-biznesu – ocenił Bortniczuk. W jego ocenie kandydatura Hołowni to próba powtórzenia scenariusza ukraińskiego. Kamil Bortniczuk wskazał również, że "polska demokracja jest bardziej dojrzała". - Wierzę, że do kolejnych wzrostów ponad pewien poziom w przypadku Szymona Hołowni nie dojdzie – dodał poseł Porozumienia w programie "Tłit".

Kamil Bortniczuk był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Polityk Porozumienia był pytany o wybory prezydenckie 2020 i słowa wicepremiera Jacka Sasina, który kilka dni temu mówił, że to on zlecał drukowanie kart wyborczych, a w poniedziałek zaczął się z tego wycofywać. Z kolei opozycja domaga się Trybunału Stanu dla odpowiedzialnych za organizację majowych wyborów. Czy tego się boi rząd? – Nie śledzę każdej wypowiedzi Jacka Sasina, natomiast odpowiednie organy państwa, jak rozumiem, zajmą się sprawą i wyciągną odpowiednie wnioski – oświadczył Bortniczuk. Dodał, że istnieje szansa, że wydrukowane już karty wyborcze zostaną wykorzystane w głosowaniu, które może się odbyć na przełomie czerwca-lipca. - Liczę się z tym, że jeśli ktoś zgłosi zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, czy jakiekolwiek innej niejasności, to odpowiednie organy z najwyższą powagą do tego podejdą, przeanalizują i wyciągną wnioski – tłumaczył polityk Porozumienia. Zaznaczył jednocześnie, że nikt ze strony rządu w sprawie wyborów nie działał ze złą wolą, wszyscy chcieli zorganizować je w konstytucyjnym terminie. Czy rząd powinien się obawiać interwencji NIK i Mariana Banasia? Kamil Bortniczuk odparł, że "należy pytać tych, którzy odpowiadali za organizację majowych wyborów".

Kamil Bortniczuk był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Polityk Porozumienia był pytany o to, czy jako członek Zjednoczonej Prawicy ceni sobie analizy ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. - Co do zasady biorę je pod uwagę. Sam powiedziałem, że ulegliśmy trochę panice w tym zakresie (ws. wyborów - przyp.red.) - stwierdził Bortniczuk. Poseł dodał, że jego pogląd nie jest do końca zbieżny z tym, co mówił minister Szumowski w kontekście organizacji wyborów tradycyjnych. Czy to oznacza, że zdanie Łukasza Szumowskiego już się nie liczy? Bortniczuk zaprzeczył, dodając, że minister zdrowia odegra kluczową rolę ws. zaproponowania specjalnych warunków w lokalach wyborczych. - Minister jest też posłem i przede wszystkim może się wypowiedzieć podczas głosowania i debaty sejmowej - dodał polityk Porozumienia. Na pytanie, czy nowa ustawa ws. wyborów 2020 była konsultowana z Szumowskim, Kamil Bortniczuk odparł, że nie ma wiedzy, czy tak było, ale zakłada, ze do takich konsultacji doszło. - Łukasz Szumowski jest zbyt dużym autorytetem i zbyt dużą rolę odgrywa w ostatnim czasie w życiu publicznym w Polsce, aby nie konsultować z nim tego typu ustaw - tłumaczył polityk w programie "Tłit".