Strajk Kobiet to "wojna kultur"? Kamil Bortniczuk wprost o "zachodniej antifie"
Apel generałów ws. Strajku Kobiet poniósł się szerokim echem we wszystkich mediach. Byli dowódcy służb jasno wskazali, że obawiają się "rozlewu krwi na ulicach". Głos w sprawie agresji na ulicach w programie WP "Tłit" zabrał Kamil Bortniczuk. - Nie ma żadnego przyzwolenia na bicie. Jeżeli było, to z drugiej strony, z tej strony, która wypowiadała wojnę - zaznaczył poseł Porozumienia. Jak dodał, stroną agresywną w sporze są protestujący. - To jest wojna kultur. Z jednej strony były lewackie bojówki, które ściągnięto z antify zachodniej. Widziałem nagrania, gdzie są panowie rośli z pałkami i nie mówią po polsku. Z drugiej strony są nasze bojówki, polskie, narodowców, którzy starają się temu dać odpór - tłumaczył polityk. Poseł Porozumienia skomentował też wypuszczenie mężczyzny, który zaatakował we Wrocławiu dziennikarkę. - To każdorazowa decyzja prokuratura. Ten człowiek jest znany z imienia i nazwiska. Nie wyobrażam sobie, by ten człowiek miał jeszcze odwagę i chęć uczestniczenia w dalszych protestach - zaznaczył Kamil Bortniczuk.