Ta kuriozalna konferencja rozbawiła wszystkich. Dla "Wiadomości" TVP nie była śmieszna
Być może najkrótsza konferencja prasowa w najnowszej historii Polski natychmiast stała się hitem w sieci. Dziennikarze czekali, co powie nowa rzeczniczka MON i szef podkomisji smoleńskiej. Niestety, musieli odejść z kwitkiem. Widzowie "Wiadomości" TVP nie zobaczyli w całości tej wpadki, usłyszeli tylko o samych zaletach nowej rzecznik prasowej MON.
To miała być konferencja, ale ponadminutowy występ przewodniczącego podkomisji smoleńskiej dr Wacława Berczyńskiego dla dziennikarzy, którzy czekali na jakieś nowe ustalenia, okazał się kiepskim żartem. Zaczęło się od przejęzyczenia Berczyńskiego. - Zapraszam na spotkanie 7. rocznicy Akademii... przepraszam, pokaz wyników podkomisji w 7. rocznicę katastrofy smoleńskiej o godz. 12 w Wojskowej Akademii Technicznej - powiedział szef podkomisji. Berczyński i nowa rzeczniczka prasowa MON mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz wyglądali na stremowanych, co nie dziwi, ponieważ zaprezentowali się niczym aktorzy, którzy z niewiadomych przyczyn nie otrzymali scenariusza.
- Spotkaliśmy się z zarzutami, że nie pracujemy, że kosztowaliśmy zbyt dużo - tłumaczył Berczyński ("Co oni robili przez 14 miesięcy za 1,5 mln zł?" - pytał w RMF FM Marcin Kierwiński z PO - przyp. red.). Wykonaliśmy wiele prac, część jest zakończonych, część zaawansowanych. Na konferencji w poniedziałek będziemy też mówić o naszych planach - stwierdził lakonicznie Berczyński. I podkreślił na koniec: "celem komisji nie jest szukanie winnych, lecz znalezienie przyczyn katastrofy, tak by taka tragedia więcej się nie wydarzyła". Dziennikarze próbowali jeszcze zadać jakieś pytania, nie kryjąc oburzenia, lecz nic nie wskórali, bo główni bohaterowie konferencji czym prędzej czmychnęli.
- Doszło do tego, że trzeba przykrywać Bartłomieja Misiewicza komisją smoleńską - powiedział w "Faktach" TVN Adam Szłapka z Nowoczesnej. Na drugim biegunie politycznym, w materiale Jakuba Sobieniowskiego znalazł się Stanisław Pięta z PiS, który wspomniał o "poszlakach, które wskazują na zamach terrorystyczny".
"Dzielność, odwaga, skuteczność" nowej rzeczniczki
Choć wiele mediów, w tym "Fakty" TVN, pokazało ten komunikacyjny ewenement jak oczywistą wpadkę, w „Wiadomościach” TVP rzeczywistość okazała się inna - bardziej różowa. Nie odnotowano chaosu na konferencji, widzowie zobaczyli tylko, jak nowa rzeczniczka przedstawia się i dziękuje za konferencję. Poznaliśmy przebieg kariery, sympatycznej skądinąd, 36-letniej mjr Anny Pęzioł-Wójtowicz. W materiale chwalił ją Antoni Macierewicz za "dzielność, odwagę i skutecznie działania" (fragment wywiadu z Polskiego Radia 24), podziwiał były przełożony z 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej w Elblągu, gdzie była oficerem prasowym. Dla Pawła Grabowskiego z Kukiz'15 to, że rzecznikiem MON został ktoś ze stopniem wojskowym, to "dobra zmiana". Podobnego zdania jest rzecznik rządu Rafał Bochenek.
"Wiadomości" TVP podkreśliły, że mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz pełnomocniczką MON ds. wojskowej służby kobiet została 8 marca 2016 r. Nowa rzeczniczka MON rozpoczęła służbę wojskową w 2005 r. jako podchorąży w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Po jej ukończeniu była dowódcą plutonu zmechanizowanego w Polsko-Litewskim Batalionie Sił Pokojowych w Orzyszu. Skończyła także podyplomowe studia z zakresu służby zagranicznej oraz studia doktoranckie w Szkole Głównej Handlowej. Pochodzi z Janowa Lubelskiego.
"Wiadomości" TVP z wyrozumiałością dodały, że teraz "pani major będzie musiała się odnaleźc w nowej roli i na pytania o nowe stanowisko jeszcze nie odpowiadała". Dziennikarz nie zacytował gratulacji od Bartłomieja Misiewicza, nie pokazano też reakcji Berczyńskiego na pytanie dziennikarza "Faktów", po co zwołano konferencję. Szef podkomisji uciekając przed dziennikarzami powtórzył tylko, że zaprasza... na kolejną konferencję.