Sikorski odpowiedział Przydaczowi. "On jeszcze miał mleczaki"
Marcin Przydacz w ostatnich wypowiedziach krytykował wicepremiera i ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. - Chciałbym tylko wiceministrowi Marcinowi Przydaczowi przypomnieć, że jak ja pierwszy raz byłem wiceministrem, to on jeszcze miał mleczaki - odpowiedział na tę krytykę szef MSZ.
Napięcia między Kancelarią Prezydenta a Ministerstwem Spraw Zagranicznych wciąż rośnie. Prezydencki minister Marcin Przydacz na antenie TVN24 wprost krytykował Radosława Sikorskiego. - Znany jest ze swojego bezczelnego języka, obrażania ludzi. Niestety nie przystoi to szefowi dyplomacji - mówił.
Także na antenie TVN24 Sikorski był pytany o to, jak odniesie się do tej wypowiedzi. Został zapytany w "Faktach po Faktach", czy to on być może nie jest problemem w tym sporze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiceminister sprawiedliwości załamany. Komentuje awanture w Trybunale
- Ja oczywiście, tak jak radził prezydent (Andrzej) Duda, uczę się całe życie, ale chciałbym tylko wiceministrowi Przydaczowi przypomnieć, że jak ja pierwszy raz byłem wiceministrem, to on jeszcze miał mleczaki - odpowiedział Sikorski.
Sikorski odniósł się także do sporu o ambasadorów. Bogdan Klich, który kieruje polską placówką w Waszyngtonie, wciąż pełni funkcję charge d'affaires. - Jedyne czego brak to podpisu prezydenta - zauważa szef MSZ. - Chciałbym usłyszeć jakieś merytoryczne argumenty. Ja rozumiem, że koledzy z PiS u mogą nie lubić ministra Klicha, ale to nie jest argument merytoryczny - dodał.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Spotkanie MSZ z kancelarią prezydenta. Padł termin
Spór na linii Nawrocki - MSZ
Przygotowania do wizyty Karola Nawrockiego w USA wywołały spór między Pałacem Prezydenckim a rządem. Jednym z punktów zapalnych było to, że do mediów wyciekło stanowiska rządu przed wizytą Karola Nawrockiego w Waszyngtonie. Dokument dotyczy tego, o czym prezydent ma mówić, a jakich tematów nie poruszać w rozmowie z Donaldem Trumpem.
Wyciek ostro skomentował szef polskiej dyplomacji. "Stanowisko rządu na wizytę Prezydenta w USA nie było formalnie niejawne, ale na miejscu głowy państwa sprawdziłbym, który z jego doradców był takim durniem. Natomiast teraz wszyscy wiemy, w jakich sprawach Prezydent może reprezentować całe państwo polskie a w jakich siebie" - napisał Radosław Sikorski.
Kolejną sprawą sporną jest to, że w składzie prezydenckiej delegacji do Waszyngtonu nie było żadnego przedstawiciela MSZ. Dyplomaci z wieloletnim doświadczeniem wskazują, że taka była praktyka, bo to rząd prowadzi politykę zagraniczną.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wyciek stanowiska rządu. Mastalerek grzmi: "To jest wielki błąd"
Źródło: TVN24