Łukaszenka po spotkaniu z Putinem: Myśleliśmy, że będzie gorzej [RELACJA NA ŻYWO]
Wojna w Ukrainie trwa. Piątek to 471. dzień rosyjskiej inwazji. W Soczi trwa nieformalne spotkanie Alaksandra Łukaszenki i Władimira Putina. Dyktatorzy rozmawiają m.in. o kwestiach dotyczących bezpieczeństwa obu krajów, ale także "państw związkowych". Łukaszenka przybył z propozycją wprowadzenia "planu wewnętrznego", który zakłada reformę OUBZ i EUG. - Myśleliśmy, że będzie gorzej. Ale jak dotąd jest trochę lepiej, niż myśleliśmy. I dzięki Bogu - powiedział Łukaszenka, komentując relacje między dwoma krajami. Z kolei Putin przyznał, że 7-8 lipca zakończone zostaną przygotowania "odpowiednich obiektów" na Białorusi. - Natychmiast rozpoczniemy działania związane z rozmieszczeniem odpowiednich rodzajów broni na waszym terytorium - powiedział. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.
- Władimir Putin po raz pierwszy skomentował ofensywę Sił Zbrojnych Ukrainy. - Można z całą pewnością stwierdzić, że się rozpoczęła - powiedział rosyjski dyktator. Stwierdził także, że wojska ukraińskie "nie osiągnęły swoich celów w żadnym sektorze", a bitwy są "bardzo intensywne".
- Od Bachmutu po Zaporoże na linii frontu o długości prawie 400 km trwa atak ukraińskiej armii. - Sukcesem będzie, gdy uda się zdruzgotać jedno z dużych ugrupowań rosyjskich wojsk - komentuje dla WP gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych.
- Trwają pierwsze próby przełamania rosyjskiej linii obrony. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował w piątek rano, że w ciągu ostatniej doby wyeliminowano aż 1010 okupantów.
- Od kilkudziesięciu godzin trwają dyskusje, czy Kijów ruszył z wyczekiwaną kontrofensywą. W nocy z 7 na 8 czerwca Ukraina prowadziła operacje na co najmniej trzech odcinkach frontu, co może potwierdzać wskazaną tezę. Analitycy Instytutu Badań nad Wojną nie mają wątpliwości, że rozpoczęła się ważna faza wojny.
Lojalny wobec Kijowa szef obwodu chersońskiego Ołeksandr Prokudin ostrzegł przed tygodniem, że Rosjanie "przygotowują kolejną prowokację w zakładach chemicznych w Armiańsku". Wskazał na obecność materiałów wybuchowych i min i ostrzegł, że w razie wybuchu "do atmosfery przedostaną się tysiące ton substancji trujących". Powstanie "śmiertelne zagrożenie" dla mieszkańców i środowiska, poszkodowane byłyby również sąsiednie regiony, a nawet kraje: Turcja i sama Rosja - dodał Prokudin.
Portal przypomina, że zakłady Krymski Tytan były niegdyś jednym z największych na świecie producentów dwutlenku tytanu - substancji używanej w produkcji m.in. farb i lakierów. Niektóre prekursory tej substancji i jej produkty uboczne są silnie trujące, jak np. kwas siarkowy i dwutlenek siarki.
Portal wyraża przypuszczenie, że gdyby w obliczu zbliżania się armii ukraińskiej Kreml zdecydował o zdetonowaniu ładunków, powstałaby toksyczna chmura. Ukraiński analityk Roman Switan uważa za prawdopodobne, iż Rosjanie wysadziliby zakłady, by stworzyć "toksyczną barierę chemiczną" dla armii ukraińskiej - relacjonuje Kyiv Post.
Portal Kyiv Post przypomina w piątek o ocenach przedstawicieli Ukrainy, że Rosjanie zaminowali teren zakładów chemicznych Krymski Tytan w Armiańsku na okupowanym Krymie i ostrzega przed skutkami skażenia w przypadku, gdyby Rosjanie wysadzili zakłady.
"Córka ze strachem w głosie zwróciła się do ratowników i poprosiła o ratunek dla matki. Ratownik, który przybył ewakuować kobietę, rozpoznał w niej swoją nauczycielkę".
"Maria Leontiivna ma 84 lata. Jest dzieckiem wojny, które Rosjanie zmusili do ponownego przejścia przez piekło. Zalana dzielnica w Chersoniu stała się pułapką dla niewinnych ludzi, w tym emerytki" - opisują ukraińskie kanały Telegram.
- Być może będzie to etap do budowy koalicji państw podobnie myślących i po kolejnych zbrodniach, których dopuszcza się Rosja podczas wojny, pociągnie to kolejne działania innych krajów. Niewątpliwie Islandia jest tu liderem, jeśli chodzi o reakcję - ocenił Mularczyk
"Solidarny gest MSZ Islandii z Ukrainą. Niezgoda na łamanie prawa międzynarodowego znajduje odzwierciedlenie w decyzji o zawieszeniu działalności Ambasady Islandii w Rosji. To kolejny krok naszych sojuszników na rzecz pokoju" - napisał w piątek po południu Mularczyk na Twitterze odnosząc się do tej informacji.
W rozmowie z PAP zaznaczył, że jest to obniżenie przez Islandię rangi stosunków dyplomatycznych z Rosją. Dodał, że choć w komunikacie islandzkiego MSZ nie pada nazwa Ukrainy, to podjęta decyzja jest "ważnym sygnałem", także dla innych państw. - Islandia jest chyba pierwszym krajem, który te stosunki z Rosją obniżył - zaznaczył.
Choć w komunikacie informującym o zawieszeniu działalności ambasady Islandii w Moskwie nie pada nazwa Ukrainy, to ta decyzja jest ważnym sygnałem także dla innych państw - ocenił w piątek w rozmowie z PAP wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk.
Islandzki resort spraw zagranicznych poinformował w piątek, że kontakty polityczne, handlowe i kulturalne Islandii z Rosją znalazły się obecnie na najniższym poziomie w historii. "Tym samym dalsze funkcjonowanie ambasady Islandii w Moskwie nie ma już uzasadnienia" - wskazało islandzkie MSZ uzasadniając decyzję o zawieszeniu działalności ambasady. Działalność islandzkiej ambasady w Moskwie ma zostać zawieszona od 1 sierpnia br. Jednocześnie zastrzeżono, że nie oznacza to jednak zerwania islandzko-rosyjskich stosunków dyplomatycznych.
- To byłby pierwszy raz, kiedy Ukraina używa zachodnich czołgów, co jest pewnym znakiem, że to jest poważny (atak) - powiedział ekspert.
Z materiałów zamieszczanych w sieci, mających pochodzić z obwodu zaporoskiego, wynika że w akcji biorą też udział bojowe wozy piechoty M2 Bradley, przekazane przez Stany Zjednoczone. Portal Oryx, który zbiera informacje o stratach wojennych obu stron w oparciu o materiały wizualne, potwierdził w piątek, że Ukraina straciła 3 Leopardy 2A6 - warianty czołgów przekazane przez Niemcy i Portugalię - 4 Bradleye i 1 francuski kołowy transporter opancerzony VAB.
Zachodnie czołgi, w tym ofiarowane przez europejskich sojuszników Leopardy, biorą udział w trwającej ukraińskiej kontrofensywie, walcząc m.in. w obwodzie zaporoskim. Na froncie zaobserwowano też amerykańskie bojowe wozy piechoty M2 Bradley - informuje w piątek telewizja NBC.
Według cytowanego przez telewizję analityka Michaela Horowitza z ośrodka Le Beck International, nie ma wątpliwości, że Leopardy biorą udział w akcjach ukraińskiego wojska na froncie.
Wolontariuszka o imieniu Jelena powiedziała dziennikarzom Insidera 8 czerwca, że w Oleszkach zginęło podczas powodzi ponad 30 osób tylko na jednej ulicy o nazwie Niżnia. -Ta ulica poszła na dno. Szanse, by kogoś stamtąd uratować są bardzo małe - powiedziała Jelena. Według jej relacji rosyjskie służby ratownicze sprawdzają dokumenty mieszkańców i nie pomagają tym, którzy mają paszporty ukraińskie.
- Ludzie są zablokowani w centrum Oleszek. To 600 osób w szpitalu i jakaś liczba osób w domu kultury. Ewakuowani są bez jedzenia i wody. Próbujemy zorganizować sposób wysłania tam lekarstw, insuliny, jedzenia, wody, koców i generatorów - dodała wolontariuszka.
Według jej słów funkcjonariusze rosyjskiego ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych, którzy blokują dostęp do Oleszek oświadczyli, że wolontariusze muszą mieć pośrednika - kogoś z miejscowych mieszkańców, mającego rosyjski paszport. Tylko on będzie mógł przekazać dostarczone lekarstwa i inne niezbędne rzeczy.
Wolontariusze nie są dopuszczani przez służby rosyjskie do objętych powodzią Oleszek na okupowanym lewym brzegu Dniepru - relacjonuje w piątek niezależny rosyjski portal Insider. Wolontariusz, który się tam przedostał mówi o licznych ciałach ofiar powodzi.
Jedna z wolontariuszek powiedziała, że do Oleszek nie można się przedostać ani z nich wyjechać. "Przewoźnicy na łodziach nie są tam wpuszczani. Jeden z wolontariuszy, który się tam przedostał mówi, że to dlatego, że jest bardzo dużo trupów" - powiedziała rozmówczyni portalu. Insider nie podał, kim są wolontariusze, którzy chcieli przedostać się do Oleszek, leżących na okupowanym przez Rosjan lewym brzegu Dniepru.
- To jest pełnowymiarowe partnerstwo obronne, które jest szkodliwe dla Ukrainy, sąsiadów Iranu i dla społeczności międzynarodowej. Nadal używamy wszystkich narzędzi w naszej dyspozycji, by ujawniać i zakłócać te działania, w tym poprzez dzielenie się tym z opinią publiczną - i jesteśmy gotowi, by robić więcej - oznajmił rzecznik.
W piątek resorty sprawiedliwości, handlu, finansów i dyplomacji opublikowały ostrzeżenie skierowane do społeczności międzynarodowej i sektora prywatnego informujące o szczegółach irańskiego programu dronów i podmiotach zaangażowanych w pozyskiwanie materiałów i komponentów do niego. Zawiera ono też rekomendacje dotyczące wdrażania procedur kontroli, by zapewnić, że firmy nie wspierały nieświadomie produkcji irańskich dronów.
Kirby dodał, że obecnie drony są budowane w Iranie i transportowane przez Morze Kaspijskie z irańskiego portu w Amirabardzie do Machaczkały w Dagestanie. Z przesłanej przez Biały Dom grafiki wynika, że z Machaczkały trafiają do baz lotniczych w Seszczy (obwód briański) i Primorsko-Achtarsku (obwód krasnodarski)
Podkreślił też, że rosyjsko-irańska współpraca pogłębia się i działa w obie strony, a Rosja oferuje Iranowi "bezprecedensową współpracę obronną", w tym dotyczącą rakiet, elektroniki i obrony powietrznej wartą miliardy dolarów. Wskazał, że Iran już ogłosił finalizację zakupu myśliwców SU-35 i stara się pozyskać śmigłowce szturmowe, radary i samoloty Jak-130.
- Mamy informacje, że Rosja otrzymuje z Iranu materiały potrzebne do zbudowania zakładów produkcyjnych UAV (bezzałogowych statków powietrznych) wewnątrz Rosji. Ta fabryka może w pełni zacząć pracę na początku przyszłego roku - powiedział Kirby w oświadczeniu przesłanym redakcjom, w tym PAP. Biały Dom przesłał też zdjęcia satelitarne obiektu w Jełabudze w rosyjskim Tatarstanie, gdzie prawdopodobnie ma rozpocząć się produkcja.
Mamy informacje, że Rosja otrzymuje materiały z Iranu, by zbudować fabrykę bezzałogowców - oznajmił w piątek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. Administracja USA opublikowała też zdjęcia powstającej fabryki oraz wysłała ostrzeżenie sektorowi prywatnemu na temat podmiotów zaangażowanych w produkcję irańskich dronów.
Rosyjskie media informują, że płonie 10 cystern z paliwem. Obszar pożaru to 300 mkw. i ma trzecią rangę złożoności. Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych wysłało do gaszenia pociąg strażacki.
Kilka zastępów straży pożarnej wyruszyło do gaszenia pożaru na stacji kolejowej w Ufie w Rosji. Ze wstępnych informacji wynika, że oprócz zbiorników paliwa zapalił się magazyn paliw i smarów. Nie wiadomo, co było przyczyną pożaru.
Na liście przekazywanej broni znalazły się dodatkowe pociski do systemów Patriot, systemy obrony powietrznej HAWK wraz z rakietami, pociski artyleryjskie kalibru 105 i 203 mm, drony rozpoznawcze Puma, naprowadzane laserowo rakiety oraz wsparcie w zakresie szkolenia i logistyki.
Nowa pomoc oznacza, że wartość wsparcia wojskowego obiecanego przez administrację Bidena Ukrainie przekroczyła już 40 mld dolarów. Wartość broni przekazanej od czasu rozpoczęcia pełnowymiarowej rosyjskiej inwazji to 39,7 mld.
W odróżnieniu od większości poprzednich pakietów, nowa partia sprzętu zostanie zakupiona w ramach programu Ukraine Security Assistance Initiative (USAI), a nie przekazana bezpośrednio z magazynów sił USA. Amerykańscy urzędnicy wielokrotnie w ostatnim czasie podkreślali, że największym priorytetem dla Ukrainy jest obrona powietrzna oraz zapasy amunicji artyleryjskiej.
Pentagon ogłosił w piątek kolejny pakiet w ramach programu zakupów broni dla ukraińskiej armii. W skład nowej transzy, wartej 2,1 mld dol., wchodzą m.in. rakiety do systemów Patriot i HAWK, drony Puma, i naprowadzane laserem rakiety.
"Ten pakiet pokazuje trwające zobowiązanie na rzecz zarówno kluczowych zdolności Ukrainy w krótkim terminie, jak i trwałych zdolności Ukraińskich Sił Zbrojnych, by bronić swojego terytorium i długoterminowo odstraszać rosyjską agresję" - podał w komunikacie resort.
Cytowany urzędnik nie wykluczył, że wysoki poziom wody w Zbiorniku Kachowskim i wcześniejsze uszkodzenia zapory mogły przyczynić się do jej zawalenia, lecz to eksplozja - celowa lub przypadkowa - była prawdopodobną bezpośrednią przyczyną.
Według ekspertów inżynierii cytowanych wcześniej przez "NYT", eksplozja z wnętrza struktury była najbardziej prawdopodobnym powodem zniszczenia tamy w nocy z poniedziałku na wtorek.
Amerykański oficjel powiedział "NYT", że wybuch wykryły satelity posiadające czujniki podczerwieni, które zarejestrowały ślad cieplny wskazujący na eksplozję.
"Amerykańscy analitycy wciąż nie wiedzą kto spowodował zniszczenie tamy, ani jak dokładnie to się stało" - pisze dziennik, dodając, że głównym podejrzanym jest Rosja, choć nie ma na to dotąd "solidnych" dowodów.
Źródło: PAP, Ukrinform, Ukraińska Pravda, Unian
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski