RELACJA ZAKOŃCZONA

Łukaszenka po spotkaniu z Putinem: Myśleliśmy, że będzie gorzej [RELACJA NA ŻYWO]

Wojna w Ukrainie trwa. Piątek to 471. dzień rosyjskiej inwazji. W Soczi trwa nieformalne spotkanie Alaksandra Łukaszenki i Władimira Putina. Dyktatorzy rozmawiają m.in. o kwestiach dotyczących bezpieczeństwa obu krajów, ale także "państw związkowych". Łukaszenka przybył z propozycją wprowadzenia "planu wewnętrznego", który zakłada reformę OUBZ i EUG. - Myśleliśmy, że będzie gorzej. Ale jak dotąd jest trochę lepiej, niż myśleliśmy. I dzięki Bogu - powiedział Łukaszenka, komentując relacje między dwoma krajami. Z kolei Putin przyznał, że 7-8 lipca zakończone zostaną przygotowania "odpowiednich obiektów" na Białorusi. - Natychmiast rozpoczniemy działania związane z rozmieszczeniem odpowiednich rodzajów broni na waszym terytorium - powiedział. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.

Rozmieszczają broń z Rosji na Białorusi. Putin podał datę
Rozmieszczają broń z Rosji na Białorusi. Putin podał datę
Źródło zdjęć: © Forum | SPUTNIK / Reuters / Forum
Mateusz CzmielRadosław Opas

Najważniejsze informacje
  • Trwają pierwsze próby przełamania rosyjskiej linii obrony. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował w piątek rano, że w ciągu ostatniej doby wyeliminowano aż 1010 okupantów.
Relacja zakończona

Dziękujemy. To wszystko w tej części naszej relacji z wydarzeń związanych z wojną w Ukrainie. To, co dzieje się dalej, można śledzić TUTAJ.

Lojalny wobec Kijowa szef obwodu chersońskiego Ołeksandr Prokudin ostrzegł przed tygodniem, że Rosjanie "przygotowują kolejną prowokację w zakładach chemicznych w Armiańsku". Wskazał na obecność materiałów wybuchowych i min i ostrzegł, że w razie wybuchu "do atmosfery przedostaną się tysiące ton substancji trujących". Powstanie "śmiertelne zagrożenie" dla mieszkańców i środowiska, poszkodowane byłyby również sąsiednie regiony, a nawet kraje: Turcja i sama Rosja - dodał Prokudin. 

Portal przypomina, że zakłady Krymski Tytan były niegdyś jednym z największych na świecie producentów dwutlenku tytanu - substancji używanej w produkcji m.in. farb i lakierów. Niektóre prekursory tej substancji i jej produkty uboczne są silnie trujące, jak np. kwas siarkowy i dwutlenek siarki.

Portal wyraża przypuszczenie, że gdyby w obliczu zbliżania się armii ukraińskiej Kreml zdecydował o zdetonowaniu ładunków, powstałaby toksyczna chmura. Ukraiński analityk Roman Switan uważa za prawdopodobne, iż Rosjanie wysadziliby zakłady, by stworzyć "toksyczną barierę chemiczną" dla armii ukraińskiej - relacjonuje Kyiv Post.

Portal Kyiv Post przypomina w piątek o ocenach przedstawicieli Ukrainy, że Rosjanie zaminowali teren zakładów chemicznych Krymski Tytan w Armiańsku na okupowanym Krymie i ostrzega przed skutkami skażenia w przypadku, gdyby Rosjanie wysadzili zakłady.

"Córka ze strachem w głosie zwróciła się do ratowników i poprosiła o ratunek dla matki. Ratownik, który przybył ewakuować kobietę, rozpoznał w niej swoją nauczycielkę". 

Obraz
© Telegram

"Maria Leontiivna ma 84 lata. Jest dzieckiem wojny, które Rosjanie zmusili do ponownego przejścia przez piekło. Zalana dzielnica w Chersoniu stała się pułapką dla niewinnych ludzi, w tym emerytki" - opisują ukraińskie kanały Telegram. 

Obraz
© Telegram

Jak poinformowały ukraińskie władze, z zalanych terenów ewakuowano 3237 osób. Zalanych jest 48 miejscowości i 3625 domów. Ewakuowano 550 zwierząt. 

- Być może będzie to etap do budowy koalicji państw podobnie myślących i po kolejnych zbrodniach, których dopuszcza się Rosja podczas wojny, pociągnie to kolejne działania innych krajów. Niewątpliwie Islandia jest tu liderem, jeśli chodzi o reakcję - ocenił Mularczyk 

"Solidarny gest MSZ Islandii z Ukrainą. Niezgoda na łamanie prawa międzynarodowego znajduje odzwierciedlenie w decyzji o zawieszeniu działalności Ambasady Islandii w Rosji. To kolejny krok naszych sojuszników na rzecz pokoju" - napisał w piątek po południu Mularczyk na Twitterze odnosząc się do tej informacji.

W rozmowie z PAP zaznaczył, że jest to obniżenie przez Islandię rangi stosunków dyplomatycznych z Rosją. Dodał, że choć w komunikacie islandzkiego MSZ nie pada nazwa Ukrainy, to podjęta decyzja jest "ważnym sygnałem", także dla innych państw. - Islandia jest chyba pierwszym krajem, który te stosunki z Rosją obniżył - zaznaczył.

Choć w komunikacie informującym o zawieszeniu działalności ambasady Islandii w Moskwie nie pada nazwa Ukrainy, to ta decyzja jest ważnym sygnałem także dla innych państw - ocenił w piątek w rozmowie z PAP wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk.

Islandzki resort spraw zagranicznych poinformował w piątek, że kontakty polityczne, handlowe i kulturalne Islandii z Rosją znalazły się obecnie na najniższym poziomie w historii. "Tym samym dalsze funkcjonowanie ambasady Islandii w Moskwie nie ma już uzasadnienia" - wskazało islandzkie MSZ uzasadniając decyzję o zawieszeniu działalności ambasady. Działalność islandzkiej ambasady w Moskwie ma zostać zawieszona od 1 sierpnia br. Jednocześnie zastrzeżono, że nie oznacza to jednak zerwania islandzko-rosyjskich stosunków dyplomatycznych.

- To byłby pierwszy raz, kiedy Ukraina używa zachodnich czołgów, co jest pewnym znakiem, że to jest poważny (atak) - powiedział ekspert.

Z materiałów zamieszczanych w sieci, mających pochodzić z obwodu zaporoskiego, wynika że w akcji biorą też udział bojowe wozy piechoty M2 Bradley, przekazane przez Stany Zjednoczone. Portal Oryx, który zbiera informacje o stratach wojennych obu stron w oparciu o materiały wizualne, potwierdził w piątek, że Ukraina straciła 3 Leopardy 2A6 - warianty czołgów przekazane przez Niemcy i Portugalię - 4 Bradleye i 1 francuski kołowy transporter opancerzony VAB. 

Zachodnie czołgi, w tym ofiarowane przez europejskich sojuszników Leopardy, biorą udział w trwającej ukraińskiej kontrofensywie, walcząc m.in. w obwodzie zaporoskim. Na froncie zaobserwowano też amerykańskie bojowe wozy piechoty M2 Bradley - informuje w piątek telewizja NBC.

Według cytowanego przez telewizję analityka Michaela Horowitza z ośrodka Le Beck International, nie ma wątpliwości, że Leopardy biorą udział w akcjach ukraińskiego wojska na froncie.

Wolontariuszka o imieniu Jelena powiedziała dziennikarzom Insidera 8 czerwca, że w Oleszkach zginęło podczas powodzi ponad 30 osób tylko na jednej ulicy o nazwie Niżnia. -Ta ulica poszła na dno. Szanse, by kogoś stamtąd uratować są bardzo małe - powiedziała Jelena. Według jej relacji rosyjskie służby ratownicze sprawdzają dokumenty mieszkańców i nie pomagają tym, którzy mają paszporty ukraińskie. 

- Ludzie są zablokowani w centrum Oleszek. To 600 osób w szpitalu i jakaś liczba osób w domu kultury. Ewakuowani są bez jedzenia i wody. Próbujemy zorganizować sposób wysłania tam lekarstw, insuliny, jedzenia, wody, koców i generatorów - dodała wolontariuszka.

Według jej słów funkcjonariusze rosyjskiego ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych, którzy blokują dostęp do Oleszek oświadczyli, że wolontariusze muszą mieć pośrednika - kogoś z miejscowych mieszkańców, mającego rosyjski paszport. Tylko on będzie mógł przekazać dostarczone lekarstwa i inne niezbędne rzeczy.

Wolontariusze nie są dopuszczani przez służby rosyjskie do objętych powodzią Oleszek na okupowanym lewym brzegu Dniepru - relacjonuje w piątek niezależny rosyjski portal Insider. Wolontariusz, który się tam przedostał mówi o licznych ciałach ofiar powodzi.

Jedna z wolontariuszek powiedziała, że do Oleszek nie można się przedostać ani z nich wyjechać. "Przewoźnicy na łodziach nie są tam wpuszczani. Jeden z wolontariuszy, który się tam przedostał mówi, że to dlatego, że jest bardzo dużo trupów" - powiedziała rozmówczyni portalu. Insider nie podał, kim są wolontariusze, którzy chcieli przedostać się do Oleszek, leżących na okupowanym przez Rosjan lewym brzegu Dniepru.

- To jest pełnowymiarowe partnerstwo obronne, które jest szkodliwe dla Ukrainy, sąsiadów Iranu i dla społeczności międzynarodowej. Nadal używamy wszystkich narzędzi w naszej dyspozycji, by ujawniać i zakłócać te działania, w tym poprzez dzielenie się tym z opinią publiczną - i jesteśmy gotowi, by robić więcej - oznajmił rzecznik.

W piątek resorty sprawiedliwości, handlu, finansów i dyplomacji opublikowały ostrzeżenie skierowane do społeczności międzynarodowej i sektora prywatnego informujące o szczegółach irańskiego programu dronów i podmiotach zaangażowanych w pozyskiwanie materiałów i komponentów do niego. Zawiera ono też rekomendacje dotyczące wdrażania procedur kontroli, by zapewnić, że firmy nie wspierały nieświadomie produkcji irańskich dronów.

Kirby dodał, że obecnie drony są budowane w Iranie i transportowane przez Morze Kaspijskie z irańskiego portu w Amirabardzie do Machaczkały w Dagestanie. Z przesłanej przez Biały Dom grafiki wynika, że z Machaczkały trafiają do baz lotniczych w Seszczy (obwód briański) i Primorsko-Achtarsku (obwód krasnodarski)

Podkreślił też, że rosyjsko-irańska współpraca pogłębia się i działa w obie strony, a Rosja oferuje Iranowi "bezprecedensową współpracę obronną", w tym dotyczącą rakiet, elektroniki i obrony powietrznej wartą miliardy dolarów. Wskazał, że Iran już ogłosił finalizację zakupu myśliwców SU-35 i stara się pozyskać śmigłowce szturmowe, radary i samoloty Jak-130.

Obraz
© TG

- Mamy informacje, że Rosja otrzymuje z Iranu materiały potrzebne do zbudowania zakładów produkcyjnych UAV (bezzałogowych statków powietrznych) wewnątrz Rosji. Ta fabryka może w pełni zacząć pracę na początku przyszłego roku - powiedział Kirby w oświadczeniu przesłanym redakcjom, w tym PAP. Biały Dom przesłał też zdjęcia satelitarne obiektu w Jełabudze w rosyjskim Tatarstanie, gdzie prawdopodobnie ma rozpocząć się produkcja.

Obraz
© PAP

Mamy informacje, że Rosja otrzymuje materiały z Iranu, by zbudować fabrykę bezzałogowców - oznajmił w piątek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. Administracja USA opublikowała też zdjęcia powstającej fabryki oraz wysłała ostrzeżenie sektorowi prywatnemu na temat podmiotów zaangażowanych w produkcję irańskich dronów.

Źródło: PAP, Ukrinform, Ukraińska Pravda, Unian