Szykuje się dymisja? Premier i prezydent chcą się pozbyć szefa MSZ. Nowogrodzka mówi "nie"
Kancelarie premiera i prezydenta chciałyby się pozbyć Zbigniewa Raua z funkcji szefa MSZ, ale za ministrem stoi Jarosław Kaczyński - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Politykowi trudno jednak będzie kierować resortem spraw zagranicznych, jeżeli po wyborach to PiS utworzy rząd. W gmachu MSZ poruszenie wywołała wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy, bo współpracownicy Raua słyszą w niej "dystans i brak całkowitego zaufania" do ministra - mówią nasze źródła dyplomatyczne.
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ
Czwartek, 21 września. Andrzej Duda udziela wywiadu Marcinowi Wronie w TVN24. Jest w Nowym Jorku, gdzie zakończyło się kilkudniowe posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Po rozmowie o trudnych relacjach Polski z Ukrainą w kontekście kryzysu zbożowego, prezydent pytany jest o aferę wizową w MSZ. Duda - który sam powtarza określenie "afera" (wbrew narracji PiS) - przyznaje, że dowiedział się o niej kilka miesięcy temu od szefa jednej ze służb.
Gdy korespondent TVN24 pyta, czy w związku z tym szef MSZ powinien podać się do dymisji, głowa państwa nie zaprzecza: - Zobaczymy, co wyjaśnią służby. Pamiętajmy, że minister zawsze nadzoruje i odpowiada za swoje ministerstwo.
Ta wypowiedź Andrzeja Dudy dla osób zorientowanych w relacjach między Pałacem Prezydenckim, Kancelarią Prezesa Rady Ministrów i MSZ, nie jest zaskoczeniem. - Prezydent musiałby być wobec siebie naprawdę głęboko nieszczery, gdyby otwarcie stanął w obronie ministra Raua - mówi nasze źródło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mocny głos z Kijowa. Deputowany uderza w Dudę i Zełenskiego
Poruszenie w MSZ
Czytelny dystans Andrzeja Dudy wobec ministra, z którym powinien blisko współpracować, wywołał poruszenie w gmachu MSZ. - Odpowiedź na to pytanie jest wyraźnym sygnałem, że prezydent nie ma pełnego zaufania do ministra. Równie dobrze mógł rzucić ogólnikiem, żeby oddalić dalsze pytania o dymisję. Prezydent nie tylko tego nie zrobił, ale dał pretekst, by dalej pytać, czy Rau ma zostać wyrzucony z rządu - mówi nasze źródło w resorcie.
Według ustaleń WP odpowiedź Andrzeja Dudy nie spodobała się świcie ministra Raua. Tłem napięć pomiędzy politykami są również decyzje personalne ministra spraw zagranicznych. Wg obu kancelarii - prezydenta i premiera - szef MSZ ma "zbyt duży, niepodlegający wystarczającej kontroli wpływ" na obsadę placówek dyplomatycznych.
Chodzi o forsowanie kontrowersyjnych kandydatów na ambasadorów. Jedną z takich osób był wyrzucony - w związku z aferą wizową - Jakub Osajda, szef Biura Prawnego i Zarządzenia Zgodnością MSZ. Według wcześniejszych doniesień portalu gazeta.pl wyrzucony z rządu wiceminister Piotr Wawrzyk i Zbigniew Rau promowali Osajdę na ambasadora Polski w Islandii.
Na tym nie koniec. W najnowszym numerze miesięcznika "Forum Akademickie" opisany został przypadek dra Jędrzeja Kotarskiego, który czeka tylko na zielone światło prezydenta, by objąć funkcję ambasadora RP w Panamie. To syn prof. Magdaleny Śniadeckiej-Kotarskiej, ambasadorki Polski w Peru. Środowisko akademickie wytknęło Kotarskiemu podanie w życiorysie nieistniejących publikacji, wskazywało również na możliwe plagiaty oraz podważało część zawodowego doświadczenia.
"Z powodu luk w prawie i niedbałości oraz braku zaangażowania części rzeczników dyscyplinarnych, akademiccy kanciarze potrafią uciec nie tylko od sprawiedliwej, lecz także od jakiejkolwiek kary" - czytamy o tej sprawie w "Forum Akademickim". Za sprawą formalnych wytrychów Kotarski nie poniósł żadnej odpowiedzialności. To kolejny z przypadków, który budzi poważne kontrowersje.
Sojusz przeciwko ministrowi
Według naszych rozmów, które przeprowadziliśmy w ostatnich miesiącach, współpraca obu kancelarii - prezydenta i premiera - z MSZ pod kierunkiem Zbigniewa Raua nie układa się dobrze lub nie ma jej wcale. Afera wizowa nie jest więc bezpośrednim powodem, dla którego głowa państwa i szef rządu widzieliby na stanowisku szefa MSZ kogoś innego. Uwagi i pretensje do kierownictwa resortu były zgłaszane już wcześniej, od dawna. Ale nigdy nie były artykułowane publicznie.
Dziś Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki dostali na talerzu gotowy pretekst, by pozbyć się Raua z rządu.
Afera wizowa - gdyby została ujawniona rok lub dwa lata temu - mogłaby doprowadzić do natychmiastowej dymisji szefa MSZ. Ale tuż przed wyborami centrala PiS przy Nowogrodzkiej - bo przecież w obecnym układzie rządzącym nie decydują o tym Morawiecki z Dudą - ma problem z odsunięciem Raua od obowiązków.
Poza wszystkim - tu nieocenione znaczenie ma czynnik ludzki - nobliwy profesor z Łodzi, świetnie wykształcony, z dorobkiem naukowym i wieloletnim doświadczeniem w PiS - jest po prostu lubiany i ceniony przez Jarosława Kaczyńskiego. - Prezes lubi otaczać się profesorami. Stąd między innymi jego sympatia i przywiązanie do Raua. Ale czy to ma być kryterium, pozwalające kierować dyplomacją poważnego państwa w środku Europy? - mówi nam ważny polityk PiS.
To Kaczyński jest patronem politycznej kariery Raua i to on jednoosobowo zdecydował o tym, że zostanie szefem MSZ. Ale nawet sympatia prezesa może nie wystarczyć, by minister utrzymał stanowisko.
Raporty na Nowogrodzką
Według informacji Wirtualnej Polski polityczny los ministra spraw zagranicznych wisi na włosku. Niektórzy twierdzą wręcz, że jest przesądzony. Prezydentowi Dudzie i premierowi Morawieckiemu trudno wyobrazić sobie powyborczą współpracę z obecnym kierownictwem resortu. - Ministerstwo robi swoją politykę, a KPRM - swoją - zauważają niektórzy nasi rozmówcy.
Przyznają też, że "nie ma chemii" między Morawieckim a Rauem. - Czy kojarzy pan jakąś wspólną inicjatywę, wspólne wystąpienie obu panów? Zdjęcia? Nie? No właśnie. Tam nie ma bliskiej współpracy - stwierdził w rozmowie z WP polityk koalicji.
Inny zauważa, że "najważniejsze decyzje dotyczące polityki zagranicznej zapadają w KPRM, na Nowogrodzkiej lub u prezydenta". - MSZ jest pomijane. Minister Rau lata po świecie, spotyka się ze swoimi odpowiednikami w różnych krajach, bo taka jest jego rola. Ale nie decyduje o najważniejszych, strategicznych sprawach, nie wpływa na to, co robi KPRM czy Pałac Prezydencki - opowiada polityk PiS.
Rozmówca z rządu: - Minister Rau nie wiedział nawet o wizytach premiera w Ukrainie. O różnych rzeczach dowiadywał się z mediów. Ale on też, przyznajmy, nie raportuje premierowi. Raportuje na Nowogrodzką.
Inny polityk: - Nieufność i brak chemii jest tak duża, że prezydent i minister nie mieli nawet żadnych wspólnych zdjęć z USA. Niby drobnostka, a jednak. A przecież obaj byli w Nowym Jorku w tym samym czasie.
Czy doszło do spotkania, choćby nieoficjalnego? - Tak - poinformowało nas MSZ. Tematów rozmów jednak nie znamy. Nie wiemy więc, czy jednym z nich była afera wizowa.
Wyciszanie konfliktów
Co może zaoferować Rauowi Kaczyński, o ile PiS utrzymałoby władzę? Nasi informatorzy mówią o funkcji przewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Szkopuł w tym, że kandydatura Raua - ze względu na sprawę wiz dla migrantów - może wzbudzić duże protesty opozycji, które mogą zdestabilizować w konsekwencji prace komisji.
- Minister Rau powinien odsunąć się w cień, podać się do dymisji sam lub zawiesić się w obowiązkach do czasu wyjaśnienia sprawy z aferą wizową. Ale nie zrobi tego, bo za trzy tygodnie wybory - mówi Wirtualnej Polsce wpływowy polityk Prawa i Sprawiedliwości.
I pyta retorycznie: - Wyobraża sobie pan debatę "jedynek" w Łodzi? Przecież Raua by śmiechem zabili.
Jeden z naszych rozmówców, który kilka dni temu był w centrali przy Nowogrodzkiej, mówi nam, że nie słyszał o pretensjach do Raua. Nie zmienia to jednak faktu, że spory w czasie kampanii są wyciszane, a na rozliczenia prędzej czy później i tak przyjdzie czas.
Patryk Michalski i Michał Wróblewski są dziennikarzami Wirtualnej Polski