Afera w rządzie. PiS w potrzasku broni szefa MSZ
Rządzący mają świadomość, że szef MSZ ponosi polityczną odpowiedzialność w sprawie afery wizowej. Co najmniej za brak właściwego nadzoru nad resortem - mówią nieoficjalnie WP politycy PiS. Ale twierdzą, że wyrzucenie Zbigniewa Raua z rządu to obecnie "mało prawdopodobna opcja atomowa". Taki ruch kasowałaby rządzącym "jedynkę" na łódzkiej liście.
Mimo kolejnych informacji w sprawie afery wizowej w rządzie PiS, politycy partii władzy mają ucinać wszelkie pytania dziennikarzy i unikać szczegółowych wyjaśnień. Jak ujawniliśmy w WP, to element przekazu przygotowanego przez partyjną centralę. Jedną z kwestii wymagającą wyjaśniania jest rola ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua, wiedza na temat nieprawidłowości, nadzór nad resortem i współpracownikami oraz ewentualne konsekwencje.
Posłowie PiS w nieoficjalnych rozmowach z WP twierdzą, że "gdyby nie trwająca kampania i jedynka na łódzkiej jedynce list PiS Rau mógłby się już pakować".
- Dymisja to mógłby być naturalny ruch, jeżeli sprawa nadal będzie się rozrastała. To pokazałoby, że nie mamy nic do ukrycia i u nas nie ma świętych krów. Niezależnie od tego, czy i co minister wiedział o nieprawidłowościach, ponosi polityczną odpowiedzialność za resort i nadzór nad swoimi ludźmi - mówi parlamentarzysta PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inny z posłów partii rządzącej przekonuje, że na razie to szef MSZ podejmuje działania, żeby sprawę wyjaśnić. Choć, jak dodaje, "być może to działania spóźnione".
Z wydanego w piątek komunikatu dowiadujemy się, że minister zwolnił i rozwiązał umowę o pracę z dyrektorem Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością MSZ Jakubem Osajdą. To człowiek, który był autorem pomysłu utworzenia centrum wizowego w Łodzi. Dodatkowo resort poinformował o tym, że przeprowadzi "nadzwyczajną kontrolę i audyt w Departamencie Konsularnym Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz wszystkich placówkach konsularnych RP" i wypowie umowy wszystkim firmom outsourcingowym.
"Opcja atomowa"
Przedstawiciele PiS zgodnie twierdzą, że pozycja Zbigniewa Raua w PiS nie jest na tyle silna, by władze partii broniły go za wszelką cenę. Pod jednym warunkiem, że właśnie nie trwałaby kampania wyborcza.
- Kampania wszystko zmienia, bo Rau jest jedynką na łódzkiej liście. Wyrzucenie go z rządu musiałoby w konsekwencji oznaczać, że odcinamy się od twarzy tego okręgu, co tragicznie wpływałoby na tamtejszych kandydatów i ich kampanię . Nie chodzi już o niego, bo w przeszłości jego wynik nie był imponujący, ale to uderzałoby w całą listę - ocenia nasz rozmówca w PiS.
- Z tego powodu uważam, że wyrzucenie Raua z rządu to byłaby opcja atomowa. Spodziewam się, że to jest taka decyzja, której nie będzie podejmował premier, tylko Jarosław Kaczyński i cały sztab, bo to może wpływać na postrzeganie całej kampanii. Opozycja będzie to przedstawiała jako przyznanie się przez nas do winy, mimo że służby działają - dodaje polityk PiS, który zna kulisy sprawy.
Poseł Dariusz Joński, jedynka Koalicji Obywatelskiej w Łodzi, a więc konkurent Zbigniewa Raua, razem z Michałem Szczerbą złożyli w piątek zawiadomienie do prokuratury w sprawie szefa MSZ. - To wszystko się działo pod nosem ministra, który od kilku dni milczy, choć wszyscy zadają mu liczne pytania (…). Nie chce przekazywać żadnych informacji, a jeszcze niedawno w Łodzi, w kwietniu, otwierał Centrum Decyzji Wizowych i mówił, jak to szybko będą wizy wydawane - mówił Joński.
Śledztwo dotyczące afery wizowej jest prowadzone przez Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej wspólnie z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. W jego toku trzy osoby zostały tymczasowo aresztowane, a zarzuty usłyszało siedem osób. Dotyczą one m.in. powoływania się na wpływy w instytucji państwowej oraz przyjęcia korzyści majątkowych kwalifikowane z art. 230 § 1 kk jak również udzielenia korzyści majątkowych za pośrednictwo w załatwieniu spraw w instytucji państwowej kwalifikowane z art. 230a § 1 kk.
O co chodzi w aferze wizowej?
Przypomnijmy, były sekretarz stanu w MSZ Piotr Wawrzyk był odpowiedzialny za sprawy konsularne i wizowe. 31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał go z tej funkcji; powodem decyzji - jak podał resort dyplomacji - był "brak satysfakcjonującej współpracy".
Prokuratura Krajowa poinformowała, że śledztwo, które prowadzi wraz z CBA, dotyczy nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku. Zaznaczyła przy tym, że zatwierdzona została mniej niż połowa tych wniosków. Badane nieprawidłowości dotyczą polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze.
Jak ujawnił dziennikarz WP Patryk Słowik, powołując się na nieoficjalne źródła, kierownictwo MSZ musiało od dawna wiedzieć o wizowej korupcji. Z kolei Onet podał, że Wawrzyk miał pomagać swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: patryk.michalski@grupawp.pl