Szwedzi rozgniewali sąsiadów. Generał z Finlandii rozniósł w pył zarzuty
Popularny szwedzki dziennik opublikował artykuł na temat zdolności obronnych Finlandii. Tekst uwydatnia słabość armii sąsiada, a jego autor twierdzi, że w razie wojny Helsinki musiałyby liczyć na pomoc Sztokholmu. Były szef fińskiego wywiadu, poseł Pekka Toveri odpowiada na rewelacje Szwedów.
"Oto, jak naprawdę jest silna fińska armia" - grzmi szwedzki "Aftonbladet". Sztokholmski dziennik opublikował w niedzielę artykuł na temat stanu fińskiego wojska, z którego wniosek jest jeden: mimo iż Helsinki były przygotowane na wojnę hybrydową z Rosją i napływ migrantów przez wschodnią granicę, to w przypadku inwazji nie poradziłyby sobie bez pomocy Szwecji. Teza poparta jest wypowiedziami dwóch Finów: Ilmariego Käihkö z Uniwersytetu Obrony Narodowej Szwecji oraz badacza Charliego Saloniusa-Pasternaka.
Według Käihkö pierwszą słabością Finlandii jest liczebność wojska. Jak mówi, fińskie siły zbrojne są nastawione na szkolenie poborowych, ale w przypadku zagrożenia miałyby problem z szybkim sformowaniem armii rezerwowej. Ekspert zwraca też uwagę na krótki czas zasadniczej służby wojskowej. Jego zdaniem w ciągu zaledwie paru miesięcy poborowi nie są w stanie nabyć wystarczających umiejętności walki i posługiwania się bronią.
W podobnym tonie wypowiada się Salonius-Pasternak, według którego fińskie siły zbrojne powinny zwiększyć kadrę, aby "aby zintensyfikować szkolenia rezerwistów".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie uderzyli nocą. Obrońcy Ukrainy chwycili za broń
Artykuł szwedzkiego dziennika wywołał oburzenie w Helsinkach. Gen. Pekka Toveri, poseł i były szef fińskiego wywiadu wojskowego, w rozmowie z drugim największym w kraju dziennikiem "Ilta-Sanomat" całkowicie zaprzecza twierdzeniom Szwedów. - To absolutnie niedorzeczne - wyraźnie wzbudzony mówi, że artykuł "Aftonbladet" jest nieprofesjonalny i powstał bez znajomości fińskiego systemu szkolenia poborowych.
- W Finlandii utworzono siły szybkiego reagowania, z których część jest gotowa do natychmiastowego podjęcia walki. Nawet jeśli miałyby stanowić tylko 10 procent rezerwy, liczba ta i tak jest większa niż cała armia szwedzka - dodaje z przekąsem Toveri.
Jak tłumaczy fiński generał, owszem minimalny okres służby wynosi niecałe pół roku, ale zdecydowana większość poborowych pozostaje na znacznie dłuższym szkoleniu w celu nabycia specjalnych umiejętności. - Dobrze, że istnieje współpraca wojskowa ze Szwecją, ale Finlandia nadal bez wątpienia ma najlepszą armię i potencjał obronny w Europie Północnej - zaznacza.
Źródło: "Ilta-Sanomat", "Aftonbladet"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski