Szokujące doniesienia o hospicjum w Gdyni. "Prywatny folwark"
Prokuratura Rejonowa w Pucku prowadzi śledztwo w sprawie możliwych nieprawidłowości finansowych, do których miało dojść w Hospicjum św. Wawrzyńca w Gdyni. Dyrektorem placówki jest ks. Grzegorz Miloch. Dziennik "Fakt" dotarł do osób z bliskiego otoczenia kapłana. "Ksiądz zrobił z hospicjum prywatny folwark" - twierdzą informatorzy.
16.04.2024 | aktual.: 16.04.2024 13:29
Stowarzyszenie Hospicjum im. św. Wawrzyńca w Gdyni działa od 1987 roku. Placówka zyskała rozgłos za sprawą pogrzebu znanej aktorki Anny Przybylskiej - informuje dziennik "Fakt". Podczas uroczystości odbyła się zbiórka na rzecz domu hospicyjnego dla dzieci "Bursztynowa Przystań", będącego częścią stowarzyszenia zarządzanego przez ks. Milocha.
W lipcu zeszłego roku dziennikarze Radia Zet ujawnili, że Prokuratura Rejonowa w Pucku wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości finansowych w św. Wawrzyńcu. Sprawa dotyczy możliwego przywłaszczenia środków pieniężnych pochodzących ze zbiórek i darowizn.
"Ksiądz uczynił ze stowarzyszenia prywatny folwark"
Dziennikarka "Faktu" Alina Żakowska dotarła do osób z bliskiego otoczenia dyrektora hospicjum, które zdradziły jej kulisy działalności placówki. Informatorzy twierdzą, że kapłan posiada konkubinę i nastoletnie dziecko, a ponadto przywłaszcza sobie środki ze zbiórek. - Ks. Grzegorz Miloch od prawie 30 lat jednoosobowo zarządza stowarzyszeniem, z którego uczynił sobie prywatny folwark, swoją firmę, swój rodzinny nepotyczny biznes. Członkami stowarzyszenia są m.in: jego mama, wujek, ale także konkubina księdza, która w hospicjum jest zatrudniona, a także jej mama i brat. Sytuacja rodzinna księdza jest tajemnicą poliszynela. Wszyscy w hospicjum wiedzą, że ksiądz ma z tą kobietą nastoletnią córkę, ale wokół tego tematu panuje dziwna zmowa milczenia - przekazał "Faktowi" anonimowy informator.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anonimowe źródło twierdzi, że dyrektor hospicjum dopuszcza się nieprawidłowości finansowych. - Ile z tych darowizn trafiło do kieszeni księdza i jego rodziny? To mogą być olbrzymie sumy – mówi. - Ksiądz zbudował sobie "taki system", dzięki któremu oficjalnie zarabia na rzecz hospicjum, pozyskuje pieniądze na stowarzyszenie i jednocześnie utrzymuje za te pieniądze rodzinę swojej konkubiny - dodaje.
Skonfrontowany z oskarżeniami duchowny kategorycznie wszystkiemu zaprzeczył oraz odmówił komentarza na temat toczącego się w prokuraturze postępowania - pisze "Fakt".
- Postępowanie toczy się w sprawie, nie przeciwko komukolwiek. Nikomu do tej pory nie przedstawiono zarzutów dotyczących ewentualnych nieprawidłowości przy rozliczaniu darowizn na rzecz hospicjum - powiedział dziennikowi szef Prokuratury Rejonowej w Pucku Jacek Chmielewski.- Mogę jedynie potwierdzić, że niewątpliwie jedną z osób, której mogą ewentualnie zostać przedstawione zarzuty, jest dyrektor hospicjum. Materiał dowodowy, który do tej pory zgromadziliśmy, nie pozwala jednak jeszcze na jednoznaczne stwierdzenia w tej sprawie - dodał Chmielewski.
Zobacz także
Źródło: Fakt
Czytaj także: