"Szeroki front" przeciwko Macierewiczowi. Kto za tym stoi?
- Przy takiej skali reform i zmian w wojsku, grupa niezadowolonych jest bardzo liczna. Broniąc swoich pozycji, te osoby organizują szeroki front obrony - stwierdził szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza, Dominik Smyrgała, tłumacząc zamieszanie wokół ministra. Jak ocenił, można mówić o wpływach rosyjskich w związku z doniesieniami na temat szefa MON.
Smyrgała podkreślił, w Polskim Radiu 24, że resort obrony jest "szczególnie narażony na ataki". Wpływa na to m.in. "ogólna atmosfera polityczna".
Pytany, czy Macierewicz zostanie zdymisjonowany, o czym spekuluje się od miesięcy, podkreślił, że resort "pracuje normalnie", a decyzja w tej sprawie należy do premier Beaty Szydło.
Szef gabinetu ministra odniósł się do publikacji "Wyborczej", według której prezydent "rozszerza blokadę Macierewicza". Chodzi o to, że Andrzej Duda zaczyna korzystać z konstytucyjnego zapisu, wedle którego prezydent nominuje nie tylko na stopień generalski, ale także na pierwszy stopień podoficerski. Blokuje więc nie tylko nominacje generalskie, lecz także te na pierwszy stopień oficerski - podporucznika.
Smyrgała zarzucił artykułowi liczne błędy merytoryczne i stwierdził, że "nie wygląda poważnie".
W ocenie szefa gabinetu, "można mówić o wpływach rosyjskich w związku z doniesieniami nt. Macierewicza". Zaznaczył jednak, że "o wielu rzeczach mówić nie może". Jak dodał, są duże raporty o tym, jak Rosja wykorzystuje media społecznościowe wobec Macierewicza, ale nie tylko.
Kolejny konflikt z generałem
O Macierewiczu jest głośno od kilku dni, kiedy pojawiły się pogłoski o jego kolejnym konflikcie z kluczowym generałem. Według doniesień mediów odejście z armii ma rozważać szef sztabu generalnego gen. Leszek Surawski. W sztabie jednak stanowczo zaprzeczają. - Generał nigdzie się nie wybiera - zapewniał w rozmowie z WP płk Tomasz Szulejko.