"Złośliwie uchwycony moment". Poruszenie w sieci po zdjęciu Zełenskiego

W sieci krąży zdjęcie, na którym widać "samotnego" prezydenta Ukrainy, otoczonego przez rozmawiających ze sobą liderów państw NATO. Jednocześnie w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy, że decyzje, które zapadły na szczycie Sojuszu w Wilnie, rozczarowały Kijów.

Wołodymyr Zełenski na szczycie NATO w Wilnie
Wołodymyr Zełenski na szczycie NATO w Wilnie
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/TOMS KALNINS
Karina Strzelińska

12.07.2023 | aktual.: 12.07.2023 21:19

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Były ambasador RP na Łotwie i w Armenii oraz prezes Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego Jerzy Marek Nowakowski wskazał w rozmowie z Wirtualną Polską, że deklaracje państw należących do NATO są bardzo ważne dla Kijowa, a zdjęcie "osamotnionego" Wołodymyra Zełenskiego, które obiegło sieć, "nie oddaje rzeczywistości".

- Zełenski i sprawa ukraińska były absolutnie kluczowe dla tego szczytu, więc jestem przekonany, że to po prostu złośliwie uchwycony moment, który nic nie mówi o rzeczywistości - podkreślił Nowakowski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W tym kontekście były ambasador podkreślił, że Zełenski "nie został oszukany przez przywódców NATO". - Jego komentarz, tak jak inne, świadczą o tym, że Ukraina uzyskała całkiem dobre warunki - zaznaczył.

Nowakowski przypomniał, że Kijów otrzymał dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa, zapewnienia o wsparciu militarnym, a także obietnicę, że nie będzie podlegać klasycznej procedurze przygotowania do członkostwa w Sojuszu, co "w tej chwili jest kluczowe".

"Kijów się krzywi"

Prezes Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego przyznał, że ukraińscy przywódcy "krzywią się na stwierdzenie, że muszą spełnić pewne warunki, by stać się członkiem NATO, ale to bardzo dobrze, że one zostały postawione".

- W przeciwnym razie oznaczałoby to, że Ukraina otrzyma członkostwo drugiej kategorii, co z naszego punktu widzenia byłoby rozwiązaniem absolutnie fatalnym, bo generowałyby podziały w Sojuszu - podkreślił.

- Musi istnieć jednolity model, gwarancje i wymagania dla krajów członkowskich. To dobrze, by przeciwdziałać deficytom demokracji i żeby doprowadzić do pełniej przejrzystości korupcyjnej. W zasadzie właśnie te dwa wymagania sformułowali Amerykanie. Polityka Zełenskiego i tak jest dokładnie taka, że on chce doprowadzić do sytuacji, w której Ukraina te kryteria w pełni spełnia - zaznaczył.

"Ukraina licytowała bardzo wysoko"

Nowakowski wskazał, że Kijów miał bardzo duże oczekiwania wobec Sojuszu, ale wiedział, że najprawdopodobniej nie zostaną one spełnione. - Kijów licytował bardzo wysoko. Oczywiście w kwestii tego, jakie deklaracje zostaną sformułowane, miał nadzieję na więcej. Co jednak innego mogło właściwie paść? Że przyjmujemy Ukrainę do Sojuszu? To było niemożliwe, bo oznaczałoby, że NATO angażuje się w wojnę albo całkowicie się rozwiązuje - ocenił.

- Mogła paść deklaracja, że Ukraina zostanie przyjęta do Sojuszu dwa dni po wojnie, co w zasadzie prawie wybrzmiało w deklaracji Stoltenberga. Takie stwierdzenie wprost sprawiłoby jednak, że wojna będzie trwała w nieskończoność. Więc wszystko, co ustalono, jest sensowne i logiczne. Niewiele dalej można się było posunąć - podsumował ekspert.

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
natoukrainawojna