Syreny w rocznicę powstania pomimo protestów. Wiceminister tłumaczy
Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł, wbrew Muzeum Polin i prezydentowi Warszawy Rafałowi Trzaskowskiemu, zapowiedział, że we wtorek w Warszawie zabrzmią syreny alarmowe. Mają one upamiętnić rocznicę powstania w getcie warszawskim. Pomysł jest krytykowany ze względu na obecność ukraińskich uchodźców Polsce, którym dźwięk alarmu kojarzy się z bombardowaniem. Patrycjusz Wyżga pytał o to w programie "Tłit" Jarosława Sellina, posła PiS i wiceministra kultury i dziedzictwa narodowego. - Ja nawet to rozumiem, to jest jakiś argument, ale już takie syreny zabrzmiały w 12. rocznicę katastrofy smoleńskiej i jakoś nie było sygnału, że spotkało się to ze złym odbiorem i wzmożoną traumą wśród naszych gości z Ukrainy - odpowiedział Jarosław Sellin. - Ambasador Ukrainy (Andrij) Deszczyca poparł tę akcję. Jeżeli chodzi o syreny w rocznicę największego zrywu zbrojnego Żydów w czasie II wojny światowej, to jest to pewna tradycja i dzisiaj też będzie spełniona. Powtarzam, nie było żadnych sygnałów 9 dni temu, że te syreny spotkały się ze wzmożonym niepokojem i traumą wśród naszych ukraińskich gości i zostało to poparte przez ambasadora ukraińskiego - dodał wiceminister kultury.