"Syndrom hawański". Dyplomaci na celowniku Rosjan?
Tajemnicza choroba, z którą w ostatnich latach zmagali się amerykańscy dyplomaci, może mieć związek z działaniami rosyjskiego wywiadu. Niewyjaśnione dolegliwości, m.in. zawroty głowy, nazwano "syndromem hawańskim".
01.04.2024 | aktual.: 02.04.2024 06:49
Ze wspólnego śledztwa przeprowadzonego przez dziennikarzy portalu The Insider, dziennika "Der Spiegel" i telewizji CBS wynika, że amerykańscy dyplomaci i agenci na całym świecie mogli stać się celem rosyjskiej broni dźwiękowej.
Moskwa kategorycznie zaprzecza tym doniesieniom. Również amerykańscy urzędnicy twierdzili wcześniej, że to mało prawdopodobne, aby za "syndromem hawańskim" stało obce mocarstwo. Nie potrafili jednak wyjaśnić pochodzenia "anomalnych incydentów zdrowotnych", co frustrowało zwłaszcza osoby, które ich doświadczały.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Syndrom hawański" podczas szczytu NATO?
Po raz pierwszy "syndrom hawański" został opisany w 2016 roku, na podstawie relacji pracowników ambasady USA na Kubie. Według autorów najnowszego raportu możliwe, że z tym samym zestawem objawów borykali się już dyplomaci w Niemczech dwa lata wcześniej.
Podobne przypadki odnotowano na całym świecie, od Waszyngtonu po Chiny.
W poniedziałek Pentagon poinformował, że urzędnik Departamentu Ochrony USA, który brał udział w szczycie NATO na Litwie, doświadczył objawów "syndromu hawańskiego".
Jakie są objawy?
Amerykański personel dotknięty tą chorobą – w tym pracownicy Białego Domu, agenci CIA i FBI – skarżył się na zawroty i bóle głowy, trudności z koncentracją oraz intensywne i uporczywe piszczenie w uszach.
Odnotowano ponad tysiąc zgłoszeń objawów syndromu, a mimo to dziesiątki z nich pozostają niewyjaśnione. Zdaniem naukowców te objawy mogły zostać wywołane przez wiązkę mikrofal lub ultradźwięków.
We wcześniejszych raportach wywiad USA również uważał za prawdopodobne, że pracownicy amerykańskiego korpusu dyplomatycznego są atakowani mikrofalami z niemożliwych do namierzenia urządzeń.
Wiertło na sterydach
Jedna z agentek FBI doświadczyła objawów "syndromu hawańskiego" we własnym domu. Dziennikarzom opowiedziała, że było to jakby jej ucho przeszyło "dentystyczne wiertło na sterydach".
Kobieta straciła przytomność, a później zmagała się z problemami z koncentracją i pamięcią.
Jednostka 29155
Według dziennikarzy, którzy na nowo zajęli się sprawą, za "syndromem hawańskim" mogą stać członkowie oddziału rosyjskiego wywiadu, znanego jako jednostka 29155. Mieli oni obrać za cel amerykańskich dyplomatów i atakować ich bronią "o ukierunkowanej energii".
Dziennikarze twierdzą, że mają dowody na obecność członków jednostki 29155 w poszczególnych miejscach w tym czasie, kiedy stwierdzano w nich objawy "syndromu hawańskiego". Portal The Insider informuje również, że oficer jednostki 29155 został odznaczony za pracę nad "nieśmiercionośną bronią akustyczną".
Wspomniana jednostka specjalizuje się w operacjach zagranicznych i stoi za wieloma incydentami, m.in. próbą otrucia w Wielkiej Brytanii w 2018 r. Siergieja Skripala, byłego rosyjskiego szpiega.
Pieskow odpowiada
Amerykański śledczy badający "syndrom hawański" powiedział dziennikarzom, że jest jedna cecha łącząca wszystkie osoby, które doznały niepokojących objawów - powiązania z Rosją. - W pewnym momencie pracowali przeciwko Rosji, skupiali się na Rosji i spisali się wyjątkowo dobrze - przyznał.
Na medialne rewelacje odpowiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. - Nikt nigdzie nie opublikował ani nie przedstawił żadnych przekonujących dowodów na te bezpodstawne oskarżenia. Zatem wszystko to jest niczym więcej niż bezpodstawnymi oskarżeniami - stwierdził.
Amerykańscy urzędnicy stwierdzili natomiast, że "będą w dalszym ciągu dokładnie badać nietypowe incydenty zdrowotne". Powtórzyli jednak swoje stanowisko, że "jest bardzo mało prawdopodobne, aby za zaistniałą sytuację odpowiedzialne były zagraniczne służby".
Źródło: The Insider, BBC