Święto Niepodległości. Jarosław Kaczyński nie chciał świętować z prezydentem
Prezes PiS zrobił wszystko, żeby 11 listopada nie spotkać się z Andrzejem Dudą. Nie skorzystał nawet z zaproszenia głowy państwa, aby wziąć udział w uroczystościach Święta Niepodległości. Jak podaje "SE", między politykami panuje "szorstka przyjaźń". To nie jedyne zaskoczenie podczas tegorocznych uroczystości.
Na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy na Święto Niepodległości przyjechał szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Nie obyło się bez kontrowersji. Kiedy składał wieniec przed Grobem Nieznanego Żołnierza, słychać było gwizdy i buczenie. Z zaproszenia głowy państwa nie skorzystał z kolei prezes PiS.
Jarosław Kaczyński obchody zaczął już 10 listopada. Podczas 91. miesięcznicy smoleńskiej mówił, że "dziś jest wigilia Święta Niepodległości, wigilia 99. rocznicy odzyskania niepodległości".
Jak donosi "SE", 11 listopada pojawił się "pod pomnikiem marszałka Józefa Piłsudskiego, ale minął się z prezydentem". Jarosław Kaczyński nie wziął udziału w mszy w Świątyni Opatrzności Bożej.
"Prezydent nie chciał być dalej podwładnym prezesa"
Potem pojechał do Krakowa. Prezes PiS złożył kwiaty przy sarkofagu pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich. Tam wziął udział w mszy i wygłosił przemówienie. - Odrzucamy ciężki worek kamieni, który nosiliśmy na plecach jako naród po 1989 r. - powiedział prezes Kaczyński. - Worek z korupcją, nadużyciami, złodziejstwem, nieuczciwością, niemoralnością i niszczeniem polskiego patriotyzmu, polskiego poczucia wspólnoty - dodał.
Z kolei prezydent Andrzej Duda przed południem był w Warszawie. Wygłosił przemówienie przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Potem pojechał do Stalowej Woli, gdzie wziął udział w Ognisku Patriotyzmu.
"Od czasu prezydenckiego weta w sprawie ustaw o sądach między Andrzejem Dudą a Jarosławem Kaczyńskim panuje szorstka przyjaźń. Prezydent nie chciał być dalej podwładnym prezesa i stąd to ochłodzenie relacji, widoczne też 11 listopada - skomentował "SE" politolog prof. Kazimierz Kik.
Wpadka podczas przemówienia Dudy. "Ktoś nie powinien dostać premii"
Podczas przemówienia przed Grobem Nieznanego Żołnierza prezydent Andrzej Duda mylnie zacytował wystąpienie drugiego premiera II Rzeczypospolitej Jędrzeja Moraczewskiego. - To niedopuszczalne - komentuje były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. historii i dziedzictwa narodowego, prof. Tomasz Nałęcz.