Strefa Gazy to tylko jeden punkt sporu. Co musi się stać, by doszło do trwałego pokoju
Ze Strefy Gazy napływają optymistyczne wiadomości. Palestyńczycy i Izraelczycy realizują postanowienia porozumienia o zawieszeniu broni. Dziesiątki tysięcy Palestyńczyków wracają do ruin miasta Gaza. Nie oznacza to jednak jeszcze ani końca wojny, ani tym bardziej pokoju - pisze dla Wirtualnej Polski Jarosław Kociszewski.
Zawieszenie broni w Strefie Gazy weszło w życie w piątek, 10 października, wkrótce po tym, rząd Binjamina Netanjahu ratyfikował pierwszy etap "planu Trumpa", czyli porozumienia wynegocjowanego z Hamasem w oparciu o propozycję prezydenta Stanów Zjednoczonych. Armia izraelska Cahal przerwała ofensywę w mieście Gaza i wycofała się do "żółtej linii" wewnątrz Strefy Gazy, zachowując kontrolę nad 58 proc. powierzchni palestyńskiej enklawy. Praktycznie natychmiast dziesiątki tysięcy Palestyńczyków zaczęły wracać do miasta, z którego mieszkańcy musieli po raz kolejny uciekać podczas trwającej dwa miesiące ofensywy Cahalu.
Po raz pierwszy od miesięcy ze Strefy Gazy zaczęły napływać dobre wiadomości, obrazy odnajdujących się członków rodzin i znajomych. Optymizmu i nadziei na lepszą przyszłość nie niweczy morze ruin, do którego powracają cywile.
Ofensywa izraelska oznaczała nie tylko masowe bombardowanie z powietrza, ale także detonację kilkudziesięciu transporterów opancerzonych M-113 "Zelda", zawierających tony materiałów wybuchowych. Niektóre dzielnice Gazy i miejscowości w Strefie były systematycznie i celowo niszczone przez Cahal, który wynajął firmy budowlane z zadaniem niepozostawienia kamienia na kamieniu. Budowlańcy chwalili się w mediach izraelskich, że każdy z nich miesiącami niszczył kilkadziesiąt budynków dziennie.
Trump przywitany w Izraelu. "Wojna się skończyła, rozumiesz?"
Uwolnienie więźniów i punkty sporne
To już druga w tym roku fala powrotów Palestyńczyków, którzy musieli uciekać przed wojną z północnej części Strefy Gazy. Poprzednie powroty - podczas zawieszenia broni na początku 2025 r. - okazały się przedwczesne, a rozejm nie zakończył wojny.
Radość i wyczekiwanie widać także w Izraelu. W poniedziałek wolność odzyskał w sumie 20 żywych zakładników porwanych przez Hamas podczas ataku na Izrael 7 października 2023 r. Spotkać się z nimi ma prezydent Trump, który w poniedziałek rano wylądował w Tel Awiwie.
Hamas ma także zwrócić zwłoki pozostałych 28 zakładników, a Izrael zwolni ok. 2 tys. więźniów, w tym 250 terrorystów odsiadujących długie wyroki więzienia. I tutaj pojawia się pierwszy punkt sporny. Palestyńczycy oczekują uwolnienia Marwana Bargutiego, charyzmatycznego lidera bojówek organizacji Fatah z Zachodniego Brzegu Jordanu, uwięzionego 23 lat temu i skazanego za udział w planowanie zamachów terrorystycznych. Rząd w Jerozolimie nie godzi się na uwolnienie Bargutiego, dawniej uważanego za naturalnego następcę przywódcy palestyńskiego Jasera Arafata zmarłego w 2004 r.
Jak ma wyglądać zawieszenie broni?
Zawieszenie broni i realizacja planu Trumpa daje największą nadzieję zakończenia wojny rozpętanej dwa lata temu przez Hamas atakiem i masakrą w południowym Izraelu. Jednak wstrzymanie walk, uwolnienie wszystkich zakładników i dużej liczby więźniów palestyńskich oraz napływ pomocy humanitarnej to jedynie pierwszy etap porozumienia, które wymaga dalszych negocjacji.
Według wizji prezydenta USA, Izrael powinien wycofać się z większości Strefy Gazy, lecz zachować strefę buforową. Obejmuje ona północ enklawy, pas ziemi wzdłuż jej wschodniej granicy, wraz ze strategicznym Wzgórzem 70 dającym kontrolę nad Gazą, i szeroki pas ziemi na południu obejmujący zrównane z ziemią miasto Rafah i odcinający palestyńską enklawę od Egiptu.
Hamas powinien rozwiązać swoje struktury militarne, zniknąć z życia politycznego i przekazać władzę w ręce technokratów. Nadzór nad odbudową zdemilitaryzowanej Strefy Gazy, do której powinny napłynąć miliardy dolarów potrzebnych do odbudowy, mają sprawować siły międzynarodowe.
Każdy z dalszych punktów porozumienia jest problematyczny. Trudno spodziewać się, aby Hamas złożył broń, zwłaszcza że służby bezpieczeństwa tej organizacji terrorystycznej natychmiast pojawiają się na terenach, z których wycofuje się Izrael. Hamas zaczął także brutalnie rozliczać się z członkami milicji kolaborujących z Izraelem. Złapani są bici i mordowani. Na amnestię mogą liczyć kolaboranci, którzy się ujawnią i złożą broń.
Realizacja pełnego porozumienia nie jest także po myśli członków obecnego rządu Izraela, a w szczególności skrajnie prawicowych polityków, choć również premiera Netanjahu, którzy obiecywali "oczyszczenie" Strefy z Palestyńczyków i ponowne osadnictwo żydowskie na tym terenie.
Nie mniej problematyczne jest zaangażowanie społeczności międzynarodowej w kontrolę i odbudowę Strefy Gazy. Stany Zjednoczone zamierzają wysłać do Izraela ok. 200 żołnierzy, którzy będą monitorować rozejm i dostawy pomocy humanitarnej, lecz siły rozjemcze potrzebne są przede wszystkim na terenie zrujnowanej enklawy.
Bardzo mało prawdopodobne, aby Izrael zgodził się na znaczącą obecność wojsk Turcji w obliczu otartej rywalizacji, jeśli nie wrogości, między prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem a premierem Netanjahu. Katar czy Zjednoczone Emiraty Arabskie samodzielnie będą miały trudność ze zrealizowaniem takiej misji, a nie dołączy się do niej Egipt. Kair nie może nawet sprawiać wrażenia przejęcia kontroli nad Strefą Gazy, obawiając się problemów politycznych i społecznych w wyniku utrwalenia się takiej sytuacji.
Z kolei państwa europejskie zaangażowane przede wszystkim na wschodzie kontynentu, ale także zmagające się z wewnętrznymi sporami politycznymi, nie kwapią się do zaangażowania w kolejną misję wysokiego ryzyka.
A bez kontroli zewnętrznej oraz efektywnego i przejrzystego zarządzania nie można liczyć na napływ pieniędzy potrzebnych do odbudowy enklawy.
Determinacja Trumpa
Pewną nadzieję na ciąg dalszy realizacji porozumienia daje osobiste zaangażowanie prezydenta Trumpa, który praktycznie wymusił na stronach zgodę na realizację jego pierwszego etapu. Determinacja gospodarza Białego Domu, który zapewne nie zrezygnował z nadziei na Pokojową Nagrodę Nobla, może skłonić ociągających się przywódców do zaangażowania się w zakończenie wojny, co jednak nadal nie oznacza pokoju izraelsko-palestyńskiego.
Paradoksalnie Strefa Gazy jest mniej kontrowersyjnym punktem sporu, którego sednem jest przyszłość Zachodniego Brzegu Jordanu, a w szczególności - Jerozolimy.
Dla Wirtualnej Polski Jarosław Kociszewski
Jarosław Kociszewski - reporter zajmujący się tematyką międzynarodową. Wieloletni korespondent na Bliskim Wschodzie. Prowadził audycje o tematyce międzynarodowej w Polskim Radiu. W przeszłości związany z "Rzeczpospolitą", "Życiem Warszawy". Politolog wykształcony na Uniwersytecie w Tel-Awiwie i Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. Uwielbia jeździć i opowiadać o świecie, ze szczególnym naciskiem na Bliski Wschód i Afrykę. Współpracuje z Magazynem Wirtualnej Polski.