Dwa lata od "czarnego szabatu". Będzie pokój w Strefie Gazy?
W egipskim Szarm al Szejk trwają rozmowy z udziałem Izraela i Hamasu, które mają zakończyć trwającą od dwóch lat wojnę. Wbrew planu Donalda Trumpa, nie ma mowy o pokoju, a co najwyżej o rozejmie w wojnie, która kosztowała życie kilkudziesięciu tysięcy ludzi w siedmiu krajach i zmieniła oblicze Bliskiego Wschodu - pisze dla Wirtualnej Polski Jarosław Kociszewski.
Hamas zaatakował o 6:29 w świąteczną sobotę 7 października 2023 r. Pod osłoną ognia kilku tysięcy rakiet wystrzelonych ze Strefy Gazy ponad 3 tys. specjalnie przeszkolonych i przygotowanych członków Hamasu równocześnie, w ponad 100 miejscach sforsowało płot i zasieki oddzielające palestyńską enklawę od państwa żydowskiego i zaatakowało bazy Cahalu, armii izraelskiej, i miejscowości wokół Strefy Gazy. W ciągu następnych godzin rozegrały się wydarzenia "najkrwawszego dnia dla Żydów od czasów Holokaustu", jak określił to prezydent Izraela Isaac Herzog.
Pojedyncza linia fortów Cahalu obsadzona przez niespodziewających się ofensywy żołnierzy, w tym nieuzbrojone żołnierki korpusu obserwatorek, które od miesięcy ostrzegały przed przygotowaniami Hamasu padła. W walkach zginęło 379 żołnierzy i policjantów, czyli więcej niż dokładnie pięć dekad wcześniej, w najkrwawszym dniu wojny Jom Kippur toczonej przez Izrael z armiami Egiptu i Syrii.
Terroryści zaatakowali i zmasakrowali mieszkańców izraelskich miejscowości, w tym kibuców, takich jak Be’eri, Nahal Oz czy Nir Oz, stanowiących ostatni, realny bastion dialogu izraelsko-palestyńskiego. Napastnicy zmasakrowali także setki uczestników pokojowego festiwalu muzycznego Nova. Członkowie Hamasu, do których w kolejnych godzinach dołączali członkowie innych milicji ze Strefy Gazy, ale także zwykli cywile, grabili, palili domy i dopuszczali się straszliwych zbrodni. Walki ogarnęły nawet pobliskie, liczące ok. 40 tys. mieszkańców miasto Sderot.
Dramat w Strefie Gazy. Poseł PiS zdecydowanie o działaniach Izraela
Tysiące zabitych, setki zakładników
W ataku 7 października zginęło łącznie 1 195 osób, w większości cywili, w tym kilkadziesiąt osób w chaosie zabitych przez żołnierzy Cahalu. W kibucu Be’er czołg otworzył ogień do budynku, w których terroryści przetrzymywali 14 zakładników zabijając wszystkich ludzi znajdujących się w środku. Niesprecyzowana liczba zakładników zginęła od ognia śmigłowców strzelających do samochodów powracających do Strefy Gazy. Łącznie Palestyńczycy uprowadzili także 251 zakładników.
Trzy dni zajęło Cahalowi odzyskanie pełnej kontroli nad pograniczem. Od początku jasne było, że Izrael nie pozostawi ataku bez odpowiedzi. Pełnoskalowa inwazja palestyńskiej enklawy zamieszkałej przez ponad 2 miliony Palestyńczyków rozpoczęła się już pod koniec października 2023 r. i trwa do chwili obecnej. Podczas kolejnych operacji z użyciem dziesiątek tysięcy żołnierzy wspieranych przez lotnictwo i artylerię Izraelczycy ulica po ulicy, miasto po mieście, nie tylko rozbijali kolejne bataliony Hamasu, lecz także równali z ziemią wszelką cywilną infrastrukturę nadmorskiej enklawy, w tym szpitale, uczelnie, szkoły, meczety.
Praktycznie wszyscy cywile stracili dach nad głową, zginęło co najmniej 67 tys. ludzi, w przytłaczającej większości cywili. Liczba pogrzebanych w ruinach szacowana jest na kilkanaście tysięcy. Hamas jako organizacja militarna przestał istnieć, a kolejne zawieszenia broni i akcje Cahalu doprowadziły do uwolnienia i odnalezienia szczątek ponad 200 zakładników.
Dwa lata wojny zmieniły także społeczeństwo izraelskie, w którym od lat narastały prawicowe sympatie, lecz "czarny szabat", jak nazywany jest 7 października 2023 r. i jego następstwa doprowadziły do dalszej, głębokiej radykalizacji. Przestrzeń publiczną zalały sceny celowego zniszczenia Strefy Gazy, żołnierzy palących biblioteki czy wysadzających domy "w prezencie" urodzinowym dla dzieci. Izraelczycy domagający się zakończenia wojny spotykali się z brutalną reakcją policji, a czasem ze społecznym ostracyzmem. Radykałowie, wspierani przez ekstremistów zasiadających w rządzie, nie tylko zaczęli domagać się czystki etnicznej w Strefie Gazy, ale także dokonywać pogromów Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Oskarżenia o zbrodnie wojenne
Początkowa reakcja świata na masakrę dokonaną przez Hamas była powszechnie przychylna dla Izraela. Zbrodnie podczas festiwalu Nova czy w kibucach wokół Strefy Gazy jasno uwidaczniały nie tylko prawo Izraela do obrony, lecz obowiązek państwa ochrony swoich obywateli. Jednak sposób prowadzenia wojny przez Cahal w połączeniu z wypowiedziami premiera Beniamina Netanjahu i innych polityków zamieniły sympatię w głęboką krytykę, a następnie oskarżenia o zbrodnie wojenne, celowe wywołanie głodu i ludobójstwo.
Izrael wykorzystał zawieruchę wokół wojny w Strefie Gazy, aby zmienić równowagę sił w całym regionie. Na znak solidarności z Hamasem do ograniczonej wojny przeciwko Izraelowi przyłączył się wspierany przez Iran libański Hezbollah. Rok po "czarnym szabacie" Cahal uderzył i rozgromił libańską milicję. Kilka miesięcy później, korzystając z upadku reżimu Baszara Asada w Syrii, Izraelczycy zajęli strategicznie ważne tereny na południu tego kraju. To z kolei ułatwiło przeprowadzenie "wojny 12 dniowej", czyli atak na Iran w połowie czerwca 2025 r. Równocześnie Izrael prowadzi sporadyczną wymianę ciosów z członkami organizacji Hutich w Jemenie. Jedynym atakiem, za który premier Netanjahu został zmuszony przez prezydenta Trumpa do przeproszenia, był nalot na stolicę Kataru, Dohę we wrześniu 2025 r., gdy Izraelczycy usiłowali zabić negocjatorów Hamasu.
Premier Netanjahu podkreśla militarne sukcesy ostatnich dwóch lat, co pozwala mu pozostać u władzy i uniknąć konsekwencji zaniedbań, które doprowadziły do tragedii 7 października. Równocześnie Izrael popada w coraz głębszą izolację na świecie wynikającą z krytyki nie tylko sposobu, lecz już samego faktu prowadzenia wojny w Strefie Gazy. Cenę płacą także członkowie społeczności żydowskiej narażonej na narastającą falę antysemityzmu obarczającego ich odpowiedzialnością za działania Cahalu i Izraela.
Rozmowy w Szarm al Szejk wokół 20 punktów wskazanych przez Donalda Trumpa dają największą od dwóch lat szansę na zakończenie wojny, która przyniosła trudne do wyobrażenia cierpienia i zniszczenia. Plan opiera się na założeniu, że Izrael stopniowo będzie wycofywał się ze Strefy Gazy po uwolnieniu zakładników przez Hamas, złożeniu broni i wycofaniu się z życia politycznego przywódców tej organizacji. Do Strefy miałyby wejść siły pokojowe nadzorujące jej demilitaryzację i odbudowę oraz przejmowanie władzy przez rząd technokratów.
Plan jest bardzo ogólny, a żadna ze stron nie jest zainteresowana jego pełną realizacją, co powoduje, że szansa jego realizacji jest bardzo niewielka. Niemniej każda próba zakończenia trwającego od dwóch lat koszmaru jest cenna.
Dla Wirtualnej Polski Jarosław Kociszewski
Jarosław Kociszewski - reporter zajmujący się tematyką międzynarodową. Wieloletni korespondent na Bliskim Wschodzie. Prowadził audycje o tematyce międzynarodowej w Polskim Radiu. W przeszłości związany z "Rzeczpospolitą", "Życiem Warszawy". Politolog wykształcony na Uniwersytecie w Tel-Awiwie i Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. Uwielbia jeździć i opowiadać o świecie, ze szczególnym naciskiem na Bliski Wschód i Afrykę. Współpracuje z Magazynem Wirtualnej Polski.