Aniołowie czy cyniczni gracze? Czym jest Flotylla zatrzymana przez Izrael? [OPINIA]
Uczestnictwo Franciszka Sterczewskiego oraz dwójki innych polskich obywateli we Flotylli Global Sumud wywołało wiele emocji i niejedną kłótnię w studio. Czy poseł polskiego parlamentu powinien uczestniczyć w tego rodzaju przedsięwzięciu? Czy jego obowiązki w ramach mandatu poselskiego polegają na ryzykowaniu życia na morzu? - pyta w tekście dla Wirtualnej Polski prof. Karolina Wigura.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Ponadto, czy polskie państwo powinno teraz za wszelką cenę jego i pozostałych polskich uczestników wyprawy ratować? I czy wyczuwalnie sardoniczny ton ministra Sikorskiego jest na miejscu?
Trudno odpowiedzieć na te pytania, dopóki we właściwy sposób nie zdefiniujemy, z jaką właściwie mamy do czynienia sytuacją. Czym jest Flotylla Global Sumud? W przestrzeni publicznej mamy do czynienia z najróżniejszymi określeniami. Większość z nich jest nacechowana emocjonalnie, co utrudnia właściwą definicję sytuacji.
Flotylla z Polakami zatrzymana. Jest komentarz byłego szefa MSZ
Dwie strony Flotylli
Z jednej strony słyszymy, że Flotylla zajęta jest wyłącznie dostarczaniem pomocy humanitarnej dla mieszkańców Gazy. Uczestnicy odważnie popłynęli z zapasami jedzenia i środków higienicznych, a następnie zostali bezprawnie porwani na wodach międzynarodowych przez Izrael. A chodziło przecież o pomoc Palestyńczykom, zwłaszcza kobietom, dzieciom i starcom.
Z drugiej strony słyszymy co innego. Skąd jednak - pyta wiele osób - tak intensywna obecność postaci medialnych we Flotylli? Organizacje humanitarne bynajmniej nie szukają tego rodzaju rozgłosu. Pracownicy konwojów to często ludzie dbający o swoją anonimowość i bardzo skromni. Tutaj sytuacja jest inna. Mniejsza już Franciszek Sterczewski, znany przede wszystkim w polskiej sferze medialnej. Na pokładzie znajdowała się Greta Thunberg - trudno o głośniejsze nazwisko globalnego aktywizmu lewicowego. A zatem - twierdzą inni - Flotylla to nic innego, jak akcja propagandowa, przeprowadzana dla rolek w mediach społecznościowych i rozgłosu, nie dla pomocy Palestyńczykom.
W ocenach Flotylli pobrzmiewają, zależnie od tego, gdzie kto znajduje się między tymi dwoma biegunami, odmienne emocje.
Ci, którzy uważają ją za misję humanitarną, są pełni uwielbienia dla uczestników, a ich aresztowanie przez Izraelczyków uważają za niedopuszczalne, bandyckie działanie. Aktywiści są niczym anioły. MSZ powinien zrobić wszystko, aby ich teraz ratować.
Ci, którzy uważają ich za lewicowych propagandystów, widzą w nich zwykłych awanturników. Jeśli twierdzą oni, że są zdziwieni postępowaniem Izraela, to albo są naiwni, albo bezdennie głupi. A tak czy inaczej nastawieni na autopromocję, lekceważący zagrożenia i cynicznie wykorzystują możliwości państwa polskiego dla własnych zasięgów.
Gdy przedstawiciele obu opinii spotkają się w jednym studio, to już wiemy, czym to się kończy.
Trzecia perspektywa
Czym była zatem Flotylla? Misją humanitarną czy akcją propagandową? Mam inną propozycję, aby wyjść z tej nigdzie nie prowadzącej alternatywy. Flotylla Global Sumud była rodzajem nieposłuszeństwa obywatelskiego.
Klasykiem nieposłuszeństwa obywatelskiego jest Henry David Thoreau. Ten amerykański filozof i eseista w latach 40. XIX wieku zrezygnował z życia wśród ludzi i przeniósł się do lasu. Dodatkowo odmówił płacenia podatku pogłównego (poll tax), protestując w ten sposób przeciwko wojnie USA z Meksykiem oraz instytucji niewolnictwa.
Thoreau stał się przedmiotem prześmiewczych anegdot. Wedle jednej z nich, choć mieszkał w lesie, regularnie odwiedzał ciotkę, która zajmowała się praniem jego rzeczy. Wedle drugiej, choć za niepłacenie podatków został ostatecznie złapany i wtrącony do więzienia, ta sama ciotka zapłaciła za niego podatki.
Jednak co znacznie ważniejsze, Thoreau stał się źródłem inspiracji do wielu poważnych ruchów i działań politycznych. W swoim eseju "Nieposłuszeństwo obywatelskie" zdefiniował nieposłuszeństwo obywatelskie. Jest to jego zdaniem działanie w sprzeciwie wobec systemowej niesprawiedliwości, które choć pozbawione przemocy, jednocześnie jednak jest łamaniem prawa, i to bez oczekiwania, że uniknie się kary. Do najwybitniejszych przykładów praktycznej kontynuacji jego dzieła należą ruchy zbudowane przez Mahatmę Ghandi (bezprzemocowy ruch sprzeciwu wobec kolonializmu w Indiach) oraz Martina Luthera Kinga Jr. (ruch praw obywatelskich w USA).
Kto jest "bogatą ciotką"?
To w tych kategoriach należy rozpatrywać inicjatywę Flotylli Global Sumud. Jedynie z tego punktu widzenia można dostrzec, że bipolarna ocena takich działań (aktywiści jako anioły - aktywiści jako cyniczni gracze) niczego poprawnie nie opisuje. Działacze obywatelscy nie są aniołami. Mają swoje wady, bywają nadmiernie skupieni na samych sobie, często za kimś stoi jego bogata ciotka, zupełnie jak za Henrym Davidem Thoreau. W tym przypadku bogatą ciotką jest trochę polski MSZ, a trochę wpływowi i zamożni rodzice Grety Thunberg.
Czy to obniża rangę celu Flotylli? Jeśli moja interpretacja jako nieposłuszeństwa obywatelskiego jest poprawna, to niekoniecznie. Można się z aktywistami z Flotylli nie zgadzać. Można uważać, że w sytuacjach tak trudnych, jak wojna na Bliskim Wschodzie, lepsza jest dyplomacja niż jakiekolwiek obywatelskie akcje. Można uważać, że do Ghandiego i Kinga Sterczewskiemu i Thunberg jest raczej daleko.
Jednak z tego punktu widzenia nie można oceniać ich wyłącznie jako awanturników. Ich celem było przede wszystkim zwrócenie uwagi na katastrofę humanitarną w Gazie. Biorąc pod uwagę demonstracje, jakie przetaczają się obecnie nie tylko przez polskie miasta, Flotylla zaistniała w zbiorowej świadomości dokładnie tak, jak miała zaistnieć. Widziane jako autopromocja rolki w serwisach społecznościowych dla młodego pokolenia są jednym z najważniejszych sposobów komunikacji.
A czy biorąc to wszystko pod uwagę należy komentować działanie uczestników Flotylli z sardonicznym uśmiechem? No cóż, raczej nie warto.
Dla Wirtualnej Polski prof. Karolina Wigura
Prof. Karolina Wigura, socjolożka, historyczka idei. Adiunktka na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Członkini Zarządu Fundacji Kultura Liberalna. Senior Fellow w think tanku Zentrum Liberale Moderne w Berlinie. Associate w Russian and East European Studies na Universytecie Oksfordzkim.