Polak w delegacji do Waszyngtonu. Rozmowy ws. planu Trumpa
Europoseł Polski 2050 Michał Kobosko poinformował w czwartek, że dołączył do czteroosobowej delegacji Parlamentu Europejskiego, która poleci do Waszyngtonu, żeby porozmawiać o planie pokojowym Donalda Trumpa. Poznaliśmy szczegóły wyjazdu.
Głównym tematem rozmów będzie plan pokojowy dla Ukrainy. Kolejnym - relacje między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi.
- Będziemy też mieli spotkania w kilku czołowych think tankach i tych kojarzonych bardziej ze stroną republikańską, i tych bardziej demokratycznych - przekazał polityk. Delegacja zakończy wizytę w Waszyngtonie w środę.
Biejat o zakazie w Sejmie. "Moja wolność mandatu nie mierzy się piwami”.
- Jedziemy tam rzecz jasna zaniepokojeni tym, co działo się w ostatnim czasie w związku z tzw. 28-punktowym planem pokojowym, o którym wiemy, że został napisany w Moskwie, a nie w Waszyngtonie - stwierdził w rozmowie z PAP.
Polityk zauważył, że chociaż planu oficjalnie nie ma już na stole, to i tak do niego odnoszą się wszyscy, którzy w tej chwili rozmawiają o pokoju w Ukrainie. Polityk ocenia jednocześnie, że plan sam plan jest "niezwykle niebezpieczny" - Nie tylko dla Ukrainy, ale i dla Polski, i Europy - stwierdził.
Kobosko nie ujawnił jednak składu delegacji, wspomniał jedynie, że wraz z nim do Waszyngtonu udają się eurodeputowani grupy Odnówmy Europę (Renew) Parlamentu Europejskiego, w tym szefowa ugrupowania Valerie Hayer.
Dotarliśmy do planu rozmów i oficjalnego składu grupy, która ma reprezentować Parlament Europejski w USA. Pozostali członkowie delegacji to Gerben-Jan Gerbrandy z Holandii, Hilde Vautmans z Belgii i Włoch - Sandro Gozi.
Spotkania w Waszyngtonie
Europosłowie mają w planie m.in. spotkania w Departamencie Stanu i Kongresie, gdzie ich rozmówcami będą przedstawiciele zarówno Partii Republikańskiej, jak i Partii Demokratycznej. W planach są także spotkania z dyplomatami.
Kluczowe w tym kontekście wydaje się spotkanie z senatorem Steve'em Dainesem, przewodniczącym Podkomisji ds. Europy i Regionalnej Współpracy Bezpieczeństwa, Komisji Stosunków Zagranicznych.
Ten republikański senator, jako przewodniczący kluczowej podkomisji senackiej ds. Europy, ma znaczący wpływ na kształtowanie amerykańskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa w odniesieniu do kontynentu europejskiego.
Plan Trumpa
Wspomniany już 28-punktowy plan Trumpa - w wyniku negocjacji prowadzonych w Genewie - już nie obowiązuje. Głosy amerykańskich przedstawicieli - w tym samego Trumpa - wskazywały na znaczący postęp. Rzeczniczka Białego Domu stwierdziła nawet, że jest "kilka delikatnych" kwestii, ale "nie niemożliwych do rozwiązania". Kluczowym problemem pozostaje kwestia kontroli terytorialnej w Donbasie, której Ukraina nie chce oddać bez walki.
O wadze Donbasu mówił w czwartek m.in. Andrij Jermak, który wskazał, że Ukraina nie odda Rosji terytorium. Jak dodał, Kijów jest gotowy, by rozmawiać o linii demarkacyjnej, wyznaczającej terytorium kontrolowane przez obie strony.
- Nikt przy zdrowych zmysłach nie podpisałby dzisiaj dokumentu o zrzeczeniu się terytorium - oświadczył w rozmowie z magazynem "Atlantic" ukraiński polityk.
- Dopóki Zełenski jest prezydentem, nikt nie powinien liczyć na to, że oddamy terytorium. Nie zrzeknie się terytorium. Zakazuje tego konstytucja. Nikt nie może tego zrobić, chyba że chce przeciwstawić się ukraińskiej konstytucji i ukraińskiemu narodowi - dodał.
W kontekście terytoriów Kijów ma być gotowy jedynie na rozmowy o linii demarkacyjnej. - Wszystko to, o czym realnie możemy teraz rozmawiać, to tak naprawdę określenie linii kontaktowej. To jest to, co trzeba zrobić - podkreślił.
Jermak zaznaczył, że propozycja wypracowana w wyniku konsultacji w Genewie i Abu Zabi "nie jest sprzeczna z interesami" Ukrainy i uwzględnia jej czerwone linie. Dodał, że podczas negocjacji odłożono na bok kilka kwestii, w tym wszystkie związane z terytorium Ukrainy. Te sprawy mają rozstrzygnąć prezydenci Ukrainy i USA, Wołodymyr Zełenski i Donald Trump.
O porozumienie może być jednak trudno. Władimir Putin przekonywał w czwartek, że władze ukraińskie są nielegalne, wobec czego nie sposób legalnie podpisać z Ukrainą porozumienia, zatem jest ważne, by porozumienie zostało uznane przez wspólnotę międzynarodową i aby wspólnota międzynarodowa uznała rosyjskie zdobycze w Ukrainie.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski