Sprawa skatowanego Kamilka wstrząsnęła Polską. Jeden wniosek po tragedii
Opinia publiczna jest wstrząśnięta śmiercią Kamilka. 8-latek zmarł po tym, jak został skatowany przez swojego ojczyma. Jego cierpienie widziała matka. Teraz Polacy w sondażu dla Wirtualnej Polski ocenili działanie instytucji publicznych w sprawie chłopca.
20.05.2023 10:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kamilek zmarł 8 maja. Dzień wcześniej chłopczyk przyjął ostatnie namaszczenie. Dziecko na katowicki OIOM trafiło przed Wielkanocą. W szpitalu przebywał dokładnie 35 dni.
Chłopca nie udało się uratować po tym, jak został skatowany przez swojego ojczyma. O tym, że rodzina boryka się z problemami, powiadomione zostały instytucje publiczne. Tragedii nie udało się jednak zapobiec. Teraz większość Polaków źle ocenia działania służb - tak wynika z sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy źle oceniają działania instytucji ws. Kamilka z Częstochowy
"Jak ocenia Pan/Pani działania instytucji publicznych w sprawie tragicznie zmarłego 8-letniego Kamilka z Częstochowy" - tak brzmiało pytanie zadane Polakom. Tylko 0,4 proc. respondentów wskazała, że "zdecydowanie dobrze". Odpowiedzi "raczej dobrze" udzieliło z kolei 6,7 proc.
78,7 proc. badanych krytycznie ocenia działania instytucji ws. zmarłego chłopca. 27,5 proc. Polaków ocenia te działania "raczej źle". Aż 51,2 proc. rodaków uważa, że "zdecydowanie źle". 14,2 proc. respondentów nie ma zdania w tym temacie - wynika z sondażu dla WP.
Sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski został przeprowadzony w dniach 12-14 maja 2023 roku metodą CAWI & CATI 50/50 na reprezentatywnej grupie tysiąca Polaków.
Zobacz także
Tak działały instytucje ws. Kamilka
Przypomnijmy, że "Fakt" ujawnił, jak działały poszczególne instytucje, które kontrolowały rodzinę zmarłego Kamilka. Chłopiec mieszkał razem z matką i jej mężem, a także piątką rodzeństwa w mieszkaniu socjalnym siostry przy ul. Kosynierskiej w Częstochowie. Rodzina nie była tam zameldowana. W domu było także wujostwo ze swoimi dziećmi. Łącznie w dwupokojowym lokum mieszkało 12 dzieci - w tym ósemka małoletnich.
Tabloid przekazał, że rodzina chłopca nigdy nie złożyła wniosku o przydział mieszkania do gminy, a pracownikom socjalnym przez lata wmawiała, że szuka mieszkania.
Pierwsze interwencje ws. tej rodziny miały miejsce już w 2015 roku. Do rodziny regularnie zaglądali pracownicy socjalni i kuratorzy sądowi. Magdalena B. przez lata zwodziła urzędników i instytucje. Pracownik socjalny miał wizytować rodzinę nawet chwilę przed brutalnym pobiciem Kamilka.
Zobacz także
Kto zawinił ws. Kamilka? Rzecznik rządu zabrał głos
- Każda tego typu sytuacja wymaga bardzo rzetelnego monitoringu, doszło do okrutnego zdarzenia i jesteśmy tym poruszeni - powiedział Mueller i dodał, że wiele wskazuje na to, że w tej sprawie zawiedli ludzie, nie przestrzegając procedur, które już obowiązują.
Rafał Bochenek tłumaczył z kolei, że w sprawie rodziny Kamila był podejmowany "szereg działań" na przestrzeni lat. - Również w tej sprawie były zaangażowane sądu, do których podobno - to jest weryfikowane - zwracano się o to, by dzieci odebrać tym rodzicom i przekazać do pieczy zastępczej - mówił.
Głos zabrał również Andrzej Bulandra, chirurg z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, który przeprowadzał operacje chłopca. - U Kamila zwłoka w udzieleniu pomocy spowodowała, że rany miał zakażone, przez to trudno gojące się i wymagające większej liczby zabiegów. A postępująca choroba oparzeniowa spowodowała niewydolność wielonarządową - mówił w niedawnym wywiadzie na Wirtualnej Polski.
Źródło: WP Wiadomości, "Fakt"