Specjalny prokurator Macierewicza ma kłopoty. Wziął miliony od współpracownika Kaddafiego
Luisa Moreno Ocampo ściągnął do Polski Edmund Janniger, młody współpracownik Antoniego Macierewicza. Argentyński prokurator miał pomóc ściągnąć wrak tupolewa. Efektów jego pracy nie widać, za to na horyzoncie są kłopoty. Tajne dokumenty, do których dotarli dziennikarze pokazują, że Ocampo doradzał libijskiemu miliarderowi, współpracującemu z reżimem Kaddafiego niemal do końca. Pieniądze, jakie od niego dostał, przelał na konto w Panamie - raju podatkowym, o którym głośno było dzięki słynnym Panama Papers.
"Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz spotkał się z prof. Luis Moreno Ocampo, prokuratorem Międzynarodowego Trybunału Karnego" - można przeczytać w notce z 14 listopada 2016 roku, wciąż dostępnej na stronie Podkomisji Smoleńskiej. Bo to właśnie z podkomisją miał pracować argentyński prawnik. Jego głównym zadaniem była pomoc w ściągnięciu wraku tupolewa z Rosji do Polski. Prokuratora miał polecić ministrowi Edmund Janniger, dwudziestokilkuletni współpracownik Macierewicza. Pisaliśmy o nim tutaj.
Obejrzyj: Najbardziej kontrowersyjne teorie dotyczące katastrofy smoleńskiej
Na razie nie widać efektów tej pracy, wkrótce zniknie też zapewne Ocampo. Bo atmosfera wokół prokuratora się zagęszcza. Europejskie konsorcjum dziennikarzy śledczych, to samo, które opublikowało słynne Panama Papers, dotarło do tajnej korespondencji Międzynarodowego Trybunału Karnego. Artykuły na temat Ocampo w ciągu ostatnich kilku tygodni pojawiły się w brytyjskich, francuskich, hiszpańskich, włoskich i niemieckich mediach zrzeszonych w konsorcjum. Ich listę można znaleźć tutaj.
Miliony od magnata
MTK to powołany kilkanaście lat temu przez ONZ sąd, który ma ścigać zbrodniarzy wojennych. Zajmował się m.in. ludobójstwami w Afryce, byłej Jugosławii, a nawet w Osetii Północnej. Ocampo od początku istnienia instytucji był jej głównym prokuratorem, mającym dostarczać sędziom dowodów popełnienia zbrodni wojennych. Jednym z ważniejszych obszarów działania była Libia, w której siłą obalono reżim Muammara Kaddafiego. Dysponujący zespołem liczącym 300 osób i sporym budżetem Moreno Ocampo nie chciał wysłać ludzi w teren - wolał, by materiałów do oskarżenia dostarczali dziennikarze i uciekinierzy z Libii - opisuje "Der Spigel".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Po 9 miesiącach od wszczęcia śledztwa, czyli w listopadzie 2011 roku, Ocampo w końcu pojawił się w Libii. "Ocampo zachowywał się jak wyzwoliciel, jak osoba, która uratowała Libię przed najgorszym. W rzeczywistości, masowe zabójstwa dopiero się zaczynały" - przypominają niemieccy dziennikarze. Ostatecznie do końca pracy Ocampo w MTK, czyli do czerwca 2012 roku, śledztwo zakończyło się tylko jednym wyrokiem. Po zakończeniu pracy w Trybunale Ocampo postanowił "robić pieniądze", bo przyzwyczaił się do wygodnego życia (drogie hotele, loty w pierwszej klasie).
Panama Papers
W 2015 roku Ocampo nawiązał współpracę z Hassanem Tatanakim, libijskim potentatem naftowym. Podpisał kontrakt na trzyletnie doradztwo, który opiewał na 3 mln dol. Biznesmen wspierał Kaddafiego niemal do ostatnich chwil trwania reżimu, a po zabiciu dyktatora ułożył się z gen. Khalifą Haftarem. Kiedy podpisywano kontrakt, libijski wojskowy przewodził bojówce walczącej o dominację nad rozdartym po upadku Kaddafiego krajem. W 2016 roku Haftar kilkakrotnie podróżował do Rosji, gdzie spotkał się m.in. z ministrem spraw zagranicznych Siergejem Ławrowem.
Pieniądze od libijskiego magnata przelano na konto w Urugwaju. - Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Wyobraź sobie jako to będzie miało wpływ na nasze życie - pisał w mailu do żony przed spotkaniem z Tatanakim. Zapewne dlatego, że jak pisał żonie, spodziewa się dostać od biznesmena 1,5 mln dol. w jednym tylko roku. Ale plan nie wypalił, bo wokół Libijczyka zaczęło się robić gorąco.
Lawina oskarżeń
Dawny współpracownik Ocampo napisał mu w mailu, że z biura jego następczyni Fatou Bensoudy docierają niepokojące sygnały na temat Tatankiego. W sieci miało pojawić się nagranie rozmowy telefonicznej z 2011 roku, w której biznesmen mówi o trwającej współpracy z reżimem Kaddafiego. Z kolei w 2015 roku w należącej do niego stacji jeden z żołnierzy walczących u boku gen. Haftara mówi, że wszyscy, którzy nie wspierają jego szefa powinni być "wyrżnięci jak zdrajcy". Kiedy okazało się, że śledztwo Trybunału może objąć nie tylko wojskowych, ale też cywili, Ocampo zaczął doradzać Tatankiemu jak uniknąć powiązania ze zbrodniami popełnianymi w Libii.
Ocampo przekonuje, że ostatecznie z 3 mln dol dostał "tylko" 750 tys. dol, a współpraca trwała rok. W opublikowanym 1 października oświadczeniu Argentyńczyk przekonuje, że to zemsta za śledztwo, które prowadzi. W ramach śledztwa opisano też inne przypadki naruszenia przez Ocampo zasad etyki bądź wchodzenia w konflikt interesów, np. w sprawie Kenii, a w holenderskich mediach można znaleźć całe dossier na jego temat.
Gość Macierewicza
Po nawiązaniu współpracy z polskim MON o Ocampo zrobiło się w naszym kraju cicho. Prawnik w styczniu był w Polsce, złożył nawet wizytę w MON, czym pochwalił się na Faceboooku. Na fotografii pozuje z Edmundem Jannigerem. Wziął też udział w zorganizowanym przez młodego działacza Międzynarodowym Forum Bezpieczeństwa. Informację o tym można też znaleźć na stronie MON.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Spytaliśmy Jannigera o zarzuty podnoszone wobec Ocampo, ale nie odpowiedział na nasze pytania. Podobnie jak sekretariat Podkomisji Smoleńskiej oraz Biuro Prasowe MON. Nie ulega jednak wątpliwości, że Antoni Macierewicz i jego ludzie będą musieli zmierzyć się z przeszłością człowieka, który miał pomóc spełnić jedną z najczęściej powtarzanych obietnic wyborczych Prawa i Sprawiedliwości.