Sójka u steru, czyli oby do października [OPINIA]
Zajmuję się legislacją zdrowotną od 10 lat i o istnieniu Katarzyny Sójki, nowej minister zdrowia, dowiedziałem się dzisiaj. Nie była to najaktywniejsza posłanka, najdelikatniej mówiąc. Teraz zaś stoi przed nie byle jakim wyzwaniem: przetrwać.
Chciałoby się rzec, że umarł król, niech żyje król.
Ale zdymisjonowany Adam Niedzielski w ostatnich dniach sam z siebie zrobił błazna, więc insygniów mu nie ma co wciskać.
Katarzyna Sójka to zaś, mówiąc kolokwialnie, polityczny nołnejm; człowiek, który zostaje ministrem z przypadku, braku-laku i krótkiej ławki w Prawie i Sprawiedliwości, a nie za zasługi i osiągnięcia. Co nie oznacza oczywiście automatycznie, że Sójka będzie złym ministrem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Morawiecki wyzywa Webera. "To jest złe"
Lekarka, więc wie
Po tym, jak Mateusz Morawiecki zaprezentował nową członkinię swojego gabinetu, można odnieść wrażenie, że nie tylko ja nie słyszałem o Katarzynie Sójce, lecz także premier pierwszy raz o niej usłyszał tuż przed ogłoszeniem jej nazwiska. Lub że w najlepszym razie niewiele o niej wie.
Szef rządu wskazał bowiem, że poseł Sójka powinna być dobrym ministrem zdrowia, bo jest lekarzem internistą i członkinią sejmowej komisji zdrowia.
Na tej zasadzie ja powinienem zostać szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, bo mam licencjat na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne.
Albo mógłbym być ministrem sprawiedliwości, bo skończyłem prawo. A przecież wszyscy doskonale wiemy, że prawniczy dyplom nie czyni dobrym ministrem - wystarczy spojrzeć na Zbigniewa Ziobrę.
Katarzyna Sójka jest posłanką od 2019 r. W tym czasie nie była aktywna w sejmowej komisji zdrowia, nie pilotowała ważnych projektów ustaw zdrowotnych, nie zarzucała rządu poselskimi interpelacjami. Po prostu trwała na stanowisku. I w zasadzie na nowym stanowisku, ministerialnym, właśnie umiejętność trwania powinna być kluczowa.
Do października
Do wyborów zostały dwa miesiące z okładem – prezydent ogłosił, że odbędą się 15 października. Ministerstwo Zdrowia nie przygotuje już żadnej brawurowej reformy. Nowa minister nie zacznie sypać genialnymi pomysłami z rękawa, dzięki czemu zmniejszą się kolejki do specjalistów, brakujące leki trafią do aptek, a głupi urzędnicy przestaną ujawniać, jakich medykamentów potrzebują nielubiący rządu lekarze.
Zadaniem nowej minister, jakkolwiek by to nie brzmiało, jest robić dobre wrażenie.
Najważniejsze będzie udobruchanie lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych i kogo tam jeszcze będzie trzeba udobruchać. Tak, aby przedstawiciele zawodów medycznych nie strajkowali przed wyborami. Białe miasteczka źle wyglądają w obiektywach kamer, w Prawie i Sprawiedliwości o tym wiedzą.
Paradoksalnie Katarzyna Sójka ma tu spore szanse. Nie można przecież z całą pewnością wykluczyć, że pozostanie ona na stanowisku po wyborach. Lekarze, pielęgniarki i przedstawiciele innych zawodów medycznych powinni więc chociaż poudawać zainteresowanie dialogiem z rządem. A zanim skończy się wzajemne udawanie, akurat miną dwa miesiące i będą wybory.
Nietaktownie o zmarłej
Katarzyna Sójka zasłynęła tak naprawdę jedną wypowiedzią.
Gdy w Polsat News trwała dyskusja o kolejnej śmierci pacjentki, której to śmierci być może dałoby się uniknąć, oraz o prawie aborcyjnym, obecna w studiu Sójka stwierdziła: "Kobiety niestety umierały, umierają i umierać będą, bo to się zdarza. Błędy lekarskie niestety były, są i będą, bo to też niestety się zdarza".
Oczywiście można bronić tej wypowiedzi i twierdzić, że przecież posłanka powiedziała prawdę, rzecz oczywistą - że ludzie umierają.
Tyle że warto dopasowywać mówienie oczywistych rzeczy do odpowiedniego czasu i miejsca.
Kilka tygodni temu doszło do tragicznego w skutkach wypadku - niewielki samolot wbił się w hangar.
Czy ktokolwiek wyobraża sobie, że wypowiadający się dla telewizji pilot-ekspert mówi "faktem jest, że ludzie zginęli, ale ludzie umierali, umierają i umierać będą"?
Czy gdy jakiś pijany idiota przejedzie człowieka na przejściu dla pieszych, ktokolwiek stwierdzi "umarł - błędy kierowców niestety były, są i będą"?
Sójce zabrakło wyczucia. Pytanie, czy go jej wystarczy na polu minowym, jakim jest gabinet przy ul. Miodowej w Warszawie.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl