Śledczy przeprowadzają eksperyment w domu Blidy
Głośność i słyszalność wystrzału oraz czas prawdopodobnych zachowań uczestników zdarzenia - to mają m.in. weryfikować biegli podczas eksperymentu, który śledczy prowadzą w domu Barbary Blidy w Siemianowicach Śląskich.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/barbara-blida-nie-zyje-6038708365881985g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/barbara-blida-nie-zyje-6038708365881985g )
Barbara Blida nie żyje
Odtworzenie sytuacji sprzed ponad miesiąca za niezbędne uznali łódzcy prokuratorzy, prowadzący śledztwo wyjaśniające okoliczności śmierci b. posłanki i minister budownictwa w rządach lewicy. Wnioskował o to także pełnomocnik męża zmarłej, Henryka Blidy, mec. Leszek Piotrowski.
Eksperyment polega na doświadczalnym sprawdzeniu okoliczności związanych z przebiegiem zdarzenia, czyli czy dane fragmenty zdarzenia mogły wyglądać tak, jak to wynika z innych zebranych dowodów - wyjaśnił rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
W eksperymencie biorą udział specjaliści z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego z zakresu balistyki i fonoskopii. Podczas eksperymentu śledczy wystrzelą w łazience pocisk z broni, z której zastrzeliła się Blida. Badane będzie, czy wystrzał tzw. bezpieczną amunicją był słyszalny w pokoju, gdzie przebywał wówczas jej mąż.
Utrzymuje on, że słyszał wystrzał i pobiegł do łazienki, mijając funkcjonariuszkę ABW, która nie weszła z Blidą do łazienki, a siedziała na poręczy fotela przy drzwiach. Agentka twierdzi natomiast, że była wewnątrz.
Biegły będzie m.in. analizował głośności różnych dźwięków m.in. wystrzału i ich charakterystykę. Badana będzie możliwość usłyszenia wystrzału w innych pomieszczeniach domu, zwłaszcza w salonie. Będzie badana także kwestia czasów prawdopodobnych zachowań poszczególnych uczestników zdarzenia - dodał Kopania.
Podkreślił, że jest to eksperyment, a nie wizja lokalna, bowiem ta została już wcześniej przeprowadzona z udziałem funkcjonariuszy ABW przez gliwickich śledczych. Ma w nim wziąć udział mąż Barbary Blidy - Henryk.
Naczelnik wydziału V śledczego Prokuratury Okręgowej w Łodzi, Rafał Sławnikowski powiedział zgromadzonym przed domem Blidy reporterom, że odtwarzane zdarzenie ma - jak mówił - "charakter akustyczny", dlatego ważne jest, aby dziennikarze nie stali w bezpośrednim sąsiedztwie budynku, bo może to zakłócić eksperyment.
Mec. Piotrowski spodziewa się, że rekonstrukcja zdarzenia wyjaśni wiele jego okoliczności. "Powinien być oddany strzał, żebyśmy przekonali się, jaki to był dźwięk i jakie uczestnicy zdarzenia mieli możliwości, by go usłyszeć" - powiedział dziennikarzom Piotrowski.
Na razie nie wiadomo, czy w eksperymencie wezmą udział wszyscy uczestnicy tamtego zdarzenia - funkcjonariusze ABW. Według nieoficjalnych informacji, nie będzie ich w miejscu eksperymentu, podobnie jak reanimującej Blidę ekipy karetki pogotowia. Piotrowski uważa natomiast, że rekonstrukcja zdarzeń powinna zacząć się w momencie, gdy funkcjonariusze ABW zapukali do drzwi domu Blidów. Barbara Blida zastrzeliła się pod koniec kwietnia w łazience swojego domu w Siemianowicach Śląskich podczas przeszukania prowadzonego przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. ABW na zlecenie prokuratury chciała przeprowadzić rewizję i zatrzymać byłą posłankę wraz z innymi osobami w śledztwie w sprawie afery w przemyśle węglowym z lat 90.
Postępowanie prowadzone przez łódzką prokuraturę ma ustalić, czy doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW i czy można mówić o popełnieniu przestępstwa.
W związku z tą sprawą, prokuratorzy przesłuchali już m.in. pracowników pogotowia, które wezwane zostało do domu Blidy w dniu tragedii, funkcjonariuszy ABW z Katowic, w tym naczelnika wydziału postępowań karnych tamtejszej delegatury Agencji, funkcjonariuszy policji. Przesłuchano także córkę b. minister, a także męża Barbary Blidy.