Skrajna prawica w Niemczech szybko rośnie w siłę. AfD może być w drodze po władzę
Skrajna prawica w Niemczech już jest potęgą i nadal rośnie. Alternatywa dla Niemiec (AfD) może stać się drugą siła polityczną w kraju. Wystarczy, że socjaldemokraci odrzucą porozumienie koalicyjne z Angelą Merkel.
Niemcami wstrząsnęły wyniki ogólnokrajowego sondażu przeprowadzonego przez instytutu INSA na zamówienie dziennika "Bild". Wynika z niego, że pierwszy raz od lat 30. ubiegłego wieku skrajna prawica jest drugą, najpopularniejszą siłą polityczną w kraju. AfD popiera obecnie 16 proc. obywateli. Nadal prowadzą chadecy Angeli Merkel, na których gotowy jest głosować co trzeci Niemiec, natomiast fatalny wynik odnotowali socjaldemokraci Martina Schulza, których popiera zaledwie 15,5 proc. wyborców.
Chadecy z CDU/CSU wynegocjowali utworzenie Wielkiej Koalicji (GroKo) z socjaldemokratami z SPD. Informacja o porozumieniu spowodowała załamanie się notowań partii Martina Schulza, która już w ubiegłorocznych wyborach odnotowała najgorszy wynik od zakończenia wojny i zdobyła zaledwie 20,5 proc. głosów.
Początkowo Schulz zarzekał się, że SPD nie wejdzie do koalicji, lecz w ostatnich tygodniach zmienił zdanie. Jego krytycy uważają, że GroKo oznacza upadek socjaldemokratów. Wśród nich powstał nawet ruch NoGroKo namawiający członków partii do odrzucenia umowy koalicyjnej w głosowaniu pocztowym, które partia jest zobowiązana przeprowadzić. W odpowiedzi na krytykę Schulz zrezygnował z pozycji lidera partii i stanowiska szefa MSZ.
Niemiecka prawica rośnie w siłę
Jeżeli SPD odrzuci umowę koalicyjną, to Angela Merkel najprawdopodobniej będzie musiała zdecydować się na przyspieszone wybory, które nie tylko mogą oznaczać koniec jej kariery politycznej, ale także wzrost znaczenia skrajnej prawicy. Takiego zjawiska w Niemczech nie obserwowano od blisko 90 lat. W wyborach do Reichstagu w 1930 r. drugie miejsce z poparciem 18,25 proc. głosów zdobyła NSDAP Adolfa Hitlera.
Nie można wprost porównywać obecnej sytuacji w Niemczech do schyłku Republiki Weimarskiej. Nie tylko minęło kilka pokoleń, ale także Niemcy i Europejczycy są bogatsi koszmarnym doświadczeniem wojny. O różnicy świadczy chociażby poparcie dla AfD ze strony legendarnego agenta Mosadu, który chwali niemiecką prawicę za walkę z antysemityzmem. Niemniej wzrost nacjonalistycznych nastrojów budzi niepokojące skojarzenia.
Neonaziści coraz śmielej sobie poczynają
AfD głosi antyimigracyjne populistyczne hasła, a wśród jej sympatyków nie brak ludzi o poglądach rasistowskich, co pokazują wydarzenia we wschodnio niemieckim mieście Cottbus. To jedyne miasto, w którym AfD wygrała wybory w 2017 r.
Sukces skrajnej prawicy ośmielił neonazistów, którzy zaczęli wychodzić na ulice w proteście przeciwko przyjmowaniu imigrantów. Przemoc wybuchła, gdy dwóch nastolatków z Syrii zaatakowało niemieckiego rówieśnika, na co neonaziści odpowiedzieli napaściami na uchodźców. Policja miała trudności z zaprowadzeniem porządku.
AfD będzie zyskiwać
Nawet, jeżeli chadecy i socjaldemokraci utworzą rząd pod przewodnictwem Angeli Merkel, to i tak nie oznacza to powstrzymania rosnących wpływów AfD. Prawicowi politycy już szykują się do wyborów lokalnych. Ponadto, jako największa partia opozycyjna w Bundestagu, będą mieli dostęp do mediów, a ich obowiązkiem będzie nadzorowanie i krytykowanie pracy rządu oraz zgłaszanie własnych projektów rozwiązań prawnych.
AfD będzie dalej rosnąć w siłę, jeżeli jej przywódcy nie wdadzą się w bratobójczą walkę o władzę i nie doprowadzą do utraty zaufania społecznego i rozbicia ugrupowania. Z drugiej strony, naturalnym efektem budowania poparcia w demokratycznym kraju jest rezygnacja ze skrajnych poglądów na rzecz bardziej umiarkowanych. Bez tego procesu przesuwania się w kierunku centrum sceny politycznej nie można wygrać wyborów i przejąć władzy bez pogwałcenia zasad demokratycznego państwa prawa.