Skandaliczne słowa z Ukrainy. "Zimny kubeł wody"

- Wypowiedź szefa ukraińskiego IPN jest kubłem zimnej wody wylanym na mitomanię polskich władz. Polska strona powinna natychmiast zareagować - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. To najłagodniejsze słowa po wypowiedzi Antona Drobowycza na temat ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Padły w niej warunki wobec Polski.

Ks. Isakowicz-Zaleski apeluje do Andrzeja Dudy
Ks. Isakowicz-Zaleski apeluje do Andrzeja Dudy
Źródło zdjęć: © WP
Mateusz Dolak

18.06.2023 | aktual.: 18.06.2023 20:04

Szef Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UIPN) Anton Drobowycz, w wywiadzie dla portalu glavcom.ua, stwierdził, że "Kijów nie może się zgodzić na ekshumacje Polaków zamordowanych w Ukrainie, ponieważ groby ukraińskie w Polsce są nadal zagrożone".

Jako jeden z warunków postawił m.in. przywrócenie tablicy upamiętniającej żołnierzy UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii, która jest m.in. współodpowiedzialna za rzeź Wołyńską) zabitych w 1945 roku przez NKWD.

- To jest konsekwentne działanie ze strony władz ukraińskich, które budują swoją tożsamość narodową na kulcie organizacji nacjonalistycznych. Chodzi tu o Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, której szefem był Stefan Bandera oraz Ukraińską Powstańczą Armię, której komendantem był Roman Szuchewycz. Ta narracja trwa od tzw. pierwszego Majdanu w 2004 roku - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który przez polski IPN określany jest jako rzecznik upamiętnienia ofiar i potępienia sprawców ludobójstwa dokonanego na Kresach Wschodnich przez nacjonalistów ukraińskich.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Isakowicz-Zaleski podkreśla, że kwestia ekshumacji ofiar Zbrodni Wołyńskiej jest ogromną raną, której nie jest w stanie rozwiązać żaden obóz rządzący.

Jego zdaniem jedyne działania próbował podjąć Aleksander Kwaśniewski, za którego prezydentury odsłonięto pierwsze pomniki i dokonano pierwszych ekshumacji. - Ale to się załamało właśnie w 2004 roku. Skutek jest taki, że zdecydowana większość ofiar ludobójstwa - nie tylko Polacy, ale też Żydzi, Ormianie, Czesi i też sprawiedliwi Ukraińcy, którzy ratowali Polaków - nie została godnie pochowana - wymienia.

"Zimny kubeł wody"

- Ta rana będzie się pogłębiała, a najnowsza wypowiedź UIPN jest zimnym kubłem wody wylanym na mitomańskie twierdzenia Polski, że Ukraińcy sami dojrzeją i pozwolą na pochowanie ofiar rzezi. Po stronie Polski cały czas mamy działania oderwane od rzeczywistości. A w tej chwili doszło do apogeum - kontynuuje.

Według Zaleskiego, warunki przedstawione przez Drobowycza są absurdalne. - Kult UPA dyktuje, co wolno ofiarom. Od lat na Ukrainie mamy oficjalny zakaz ekshumacji i pochówków ofiar. Nic się w tej sprawie nie zmieniło, nawet za prezydentury Zełenskiego. Mimo wielkiej pomocy jaką Ukraina dostała od Polski po rozpoczęciu wojny - zauważa.

Duchowny zaznacza przy tym, że trzeba oddzielić sprawy historyczne od teraźniejszych. Przekonuje, że Polska powinna dbać o dobre stosunki z Ukrainą, pomagać w walce z Putinem, dostarczać pomoc i broń oraz wspierać uchodźców wojennych, a także poprzeć przystąpienie Ukrainy do UE i NATO.

Twierdzi jednak, że nie może to oznaczać uległości i rezygnacji z obrony własnych interesów. Za przykład podaje to, jak wyglądały obchody 79. rocznicy rzezi wołyńskiej w 2022 roku.

"Jedna strona może walić z armaty"

- Andrzej Duda zapewniał wówczas, że kwestia pochówków jest niemal rozwiązana, a Zełenski miał wygłosić przesłanie do pokrzywdzonych rodzin. Wszyscy byli przekonani, że cofnie zakaz ekshumacji. Zamiast tego, rodziny ofiar, które trzymały transparent "Nie o zemstę, lecz o pamięć wołamy" usłyszały, że należy ważyć słowa. Że o jedno za dużo, może popsuć relacje polsko-ukraińskie - przypomina.

- Jak widać po wypowiedzi szefa UIPN, jedna strona może walić z armaty, a druga nie może się nawet wypowiadać. To jest fatalne zderzenie dwóch światów. To kolejne potwierdzenie tego, w co nie chcą uwierzyć nasi politycy. Mówienie, że prowadzą dialog, że jest zapewnienie ze strony ukraińskiej to zwykłe mitomaństwo. I to mitomaństwo zderza się ze słowami Drobowycza - mówi Zaleski.

Duchowny twierdzi, że wojna nie może być wymówką do zaniechania negocjacji i rozmów w sprawie Wołynia. Dodaje, że od lat '90 w przestrzeni publicznej pojawiały się tylko nowe argumenty, żeby nie wyjaśnić tematu, a słowa "Ukraina nie jest do tego gotowa" powtarzali ciągle zarówno politycy PiS, jak i PO.

- Więcej czasu nie mamy, bo umierają świadkowie zarówno po polskiej, jak i po ukraińskiej stronie. Za chwile okaże się, że przeciąganie w czasie doprowadzi do tego, że nie będzie miał kto wskazać, gdzie są doły śmierci. Bo te 90 procent pomordowanych nie ma grobu. Są powrzucani do dołów czy studni. I to wszystko powoduje, że ekshumacje z roku na rok są trudniejsze. Być może o to chodzi, żeby umarli świadkowie, żeby powiedzieć, że nie wiadomo, gdzie Ci Polacy są pochowani - alarmuje Zaleski.

Rozmówca WP uważa, że kwestia Wołynia jest sprawą międzynarodową. - Ukraina chce dołączyć do UE i NATO, ale jest jedynym krajem, który zakazuje pochówku ofiar faszystów. Jest to zaprzeczenie wartościom europejskim, sprzeczne z konwencjami międzynarodowymi. Do tego gloryfikacja zbrodniarzy. Zabrania się postawienia krzyży ofiarom, a stawia się pomniki ludobójcom, UPA, Szuchewyczowi. Boli mnie, że księża grekokatoliccy, czy prawosławni, biorą udział w poświęceniu tych pomników - żali się.

Rzeź Wołyńska. Gorzkie słowa do polskich władz

Zaleski nie szczędzi też mocnych słów w kierunku polskich władz. - Jeżeli pan prezydent bezwarunkowo wspiera Zełenskiego, to go uczy, że Ukraińcy nie muszą nic zmieniać, a on i tak będzie lobbował na jego rzecz. Widać, że całkowicie akceptuje to, że nie będzie pochówku ofiar. Przypominam, że przed wyborami obiecywał zajęcie się pochówkami. Wiele osób głosowało na Dudę i PiS, licząc, że dotrzyma obietnic - przypomina.

Jego zdaniem, rząd musi natychmiast zareagować na słowa szefa UIPN. Apeluje o zdecydowaną odpowiedź premiera oraz ministra spraw zagranicznych - Zbigniewa Raua i wicepremiera Piotra Glińskiego. - Jeżeli oni wszyscy milczą i chowają głowę w piasek, to nie ma co się dziwić, że strona ukraińska pozwala sobie na skandaliczne wypowiedzi - grzmi duchowny.

I dodaje, że milczenie strony polskiej jest akceptacją warunków narzuconych przez Ukrainę. - Prezydent i premier powinni uderzyć się w piersi, że to co robili przez ostatnie lata, nie dało żadnego efektu. Powinni przeprosić rodziny zamordowanych i radykalnie zająć się sprawą. Cały czas podkreślam, że trzeba oddzielić bieżącą pomoc Ukrainie od wyjaśnienia spraw historycznych - podsumowuje.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
ukrainawojnapolska
Wybrane dla Ciebie