Rocznica rzezi wołyńskiej. "55 tys. Polaków leży w dołach śmierci"
- Obliczamy, że na Wołyniu jest około 10 tysięcy dołów śmierci. Kolejne 60-70 tysięcy osób w kolejnych 10 tys. dołach śmierci czeka na odnalezienie, ekshumację i pochówek - mówił wicedyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN podczas lubelskich obchodów Dnia Pamięci Ofiar rzezi wołyńskiej.
W poniedziałek 11 lipca w Lublinie miały miejsce obchody 79. rocznicy tzw. rzezi wołyńskiej. Dr Leon Popek, wicedyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN przypomniał, że spośród 60 tysięcy Polaków zamordowanych na Wołyniu tylko 3 tysiące miało katolicki pochówek. Podczas sześciu ekshumacji, stwierdził dr Popek, do tej pory wydobyto ciała ok. 800 osób.
- 55 tysięcy Polaków leży nadal w dołach śmierci czekając na odnalezienie, ekshumację i pochówek. Obliczamy, że na Wołyniu jest ok. 10 tys. dołów śmierci. Kolejne 60-70 tys. osób w kolejnych 10 tys. dołach śmierci czeka na odnalezienie, ekshumację i pochówek w dawnych województwach: lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim - oznajmił historyk podczas lubelskich obchodów Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej.
Historyk o "dołach śmierci" na Wołyniu. "Jest ich około 10 tysięcy"
W rozmowie z Polską Agencją Prasową dr Popek podał, że od 1990 r. jeździ porządkować groby na Wołyniu i na początku zauważał dużą otwartość i życzliwość ze strony miejscowych Ukraińców i władz najniższego szczebla. Natomiast współpraca z władzami centralnymi układała się różnie. Jego zdaniem, wybuch wojny był momentem przełomowym.
- Zaskoczyło nas to, że już w kwietniu, maju, Ukraińcy zaczęli spontanicznie porządkować polskie cmentarze - powiedział. Jako przykłady podał porządkowanie cmentarza obrońców Przebraża i mogił w Ostrówkach. - Takich cmentarzy tylko na Wołyniu uporządkowano ponad dziesięć - dodał historyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według niego inicjatywa Ukraińców wynika z tego, że widzą jak Polacy przyjmują ich rodaków uciekających przed wojną. O tragedii Wołynia trzeba mówić, bo doświadczenia m.in. z Buczy i Irpienia sprawiają, że Ukraińcy lepiej rozumieją postawę Polaków, uważa ekspert.
"Praca na wiele pokoleń"
Popek ocenił, że ważne dla relacji polsko-ukraińskich jest, podpisane 1 czerwca w Kijowie, memorandum o współpracy w zakresie pamięci narodowej. Jednocześnie zaznaczył, że poszukiwanie ofiar i ekshumacje "to jest praca na 100 lat, na wiele pokoleń".
- Nie ma miejscowości polskich, nie ma już świadków - za wyjątkiem tych, którzy złożyli zeznania i spisali wspomnienia - którzy by wskazali miejsca orientacyjne, gdzie znajdują się doły śmierci - podkreślił. Dodał, że poszukiwania utrudnia teren, który od 1943 r. zmienił się diametralnie. - Zaledwie 10-20 procent wszystkich prac kończy się odnalezieniem - stwierdził.
Rzeź Polaków na Wołyniu
Święto związane jest z rocznicą wydarzeń z 11 i 12 lipca 1943 r., kiedy UPA dokonała skoordynowanego ataku na polskich mieszkańców ok. 150 miejscowości w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach. Doszło do mordów w świątyniach m.in. w Porycku (dziś Pawliwka) i Kisielinie. Około 50 kościołów katolickich na Wołyniu zostało spalonych i zburzonych.
Sprawcami Zbrodni Wołyńskiej były Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów – frakcja Stepana Bandery, podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia oraz ludność ukraińska uczestnicząca w mordach polskich sąsiadów.
Badacze obliczają, że tylko tego jednego dnia, 11 lipca, mogło zginąć ok. 8 tys. Polaków - głównie kobiet, dzieci i starców. Akcja UPA była kulminacją trwającej już od początku 1943 r. fali mordowania i wypędzania Polaków z ich domów, w wyniku której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło ok. 100 tys. Polaków. Zbrodnie na Polakach dokonywane były niejednokrotnie z niebywałym okrucieństwem: ludzi palono żywcem, wrzucano do studni, używano siekier i wideł, wymyślnie torturowano ofiary przed śmiercią, gwałcono kobiety.
Przeczytaj także: