Trwa ładowanie...

Ukraińcy stawiają Polakom warunek. "Skandaliczne"

Burza wokół wywiadu szefa ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. Anton Drobowycz stwierdził, że Kijów nie może się zgodzić na ekshumacje Polaków w Ukrainie, "ponieważ groby ukraińskie w Polsce są nadal zagrożone". Jako jeden z warunków stawia m.in. przywrócenie tablicy upamiętniającej żołnierzy UPA zabitych przez sowietów w Monasterze.

Anton DrobowyczAnton DrobowyczŹródło: PAP, fot: Ukrinform
d46803d
d46803d

W rozmowie z portalem glavcom.ua Drobowycz był pytany o słowa byłego już rzecznika polskiego MSZ Łukasza Jasiny. Urzędnik stwierdził, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powinien zabrać głos ws. rzezi wołyńskiej i przeprosić. Według nieoficjalnych informacji, te słowa były powodem jego odejścia z resortu.

Drobowycz tłumaczył, że ukraiński IPN nie komentował sprawy publicznie, gdyż organem uprawnionym do wyrażania opinii w zakresie stosunków międzynarodowych jest resort spraw zagranicznych. Instytut przekazał także swoje stanowisko. Przekonywał także, że oficjalna reakcja nie miała sensu, gdyż chodziło o wypowiedź jednego urzędnika, a nie stanowisko polskiego ministerstwa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Będzie ekshumacja na terenie Ukrainy? "Trwają rozmowy na ten temat"

Drobowycz stwierdził, że żądania Jasiny "nie były zbyt trafne", ale żadna "czerwona linia w zakresie prawdy historycznej" nie została przekroczona. - Ukraina wielokrotnie wyrażała swoje stanowisko w sprawie tragedii wołyńskiej, wielokrotnie wspominano o wyrazach współczucia, padała też formuła "przepraszamy - prosimy o przebaczenie" - mówił.

d46803d

Szef ukraińskiego IPN przekonywał, że w polskiej polityce są ludzie "gotowi przekroczyć czerwone linie". - W przededniu rocznicy tragedii wołyńskiej, strasznego epizodu w stosunkach między naszymi narodami, nie chcę nikogo podburzać i roztrząsać tego tematu. Mam nadzieję, że ci ludzie nie będą mieli takiego poparcia społecznego, jakie mieli kiedyś. Bo wiele się zmieniło w stosunkach między Ukrainą a Polską po rozpoczęciu (rosyjsko-ukraińskiej) wojny na pełną skalę - mówił.

Problemy w relacjach między instytucjami

Drobowycz przekonywał, że komunikacja z polskim IPN pod przewodnictwem Karola Nawrockiego jest "mniej owocna" niż w czasach, gdy na czele instytutu stał Jarosław Szarek.

- Przynajmniej wykonaliśmy swoją część wspólnej pracy, czekamy na akceptację naszych kolegów z Instytutu Polskiego, aby osiągnąć wspólny wynik. Ale w zamian nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi - mówi Drobowycz.

Dyrektor instytutu wskazuje, że po rozpoczęciu się rosyjskiej inwazji w lutym 2022 roku polski IPN "był gotów pomóc naszym ludziom, którzy wybierali się do Polski". - To było bardzo na czasie i za to im dziękujemy. Ale zawodowo widzę brak zainteresowania dialogiem historycznym. Tak czy inaczej, jeśli nie widzimy zainteresowania współpracą ze strony IPN, to współpracujemy z niezależnymi polskimi naukowcami - powiedział Drobowycz.

d46803d

Jak wspomina Drobowycz, ukraiński i polski IPN za czasów Szarka utworzyli specjalną grupę, która miała ustalać miejsca pamięci oraz sposób ich renowacji.

- W związku z tym, jeśli Polacy mają pretensje do niektórych miejsc pamięci w Ukrainie, jesteśmy gotowi do współpracy. Często mówi się np. o ekshumacjach. Opracowaliśmy specjalny dokument, według którego ta grupa miała działać. Ale ze strony polskiej nie zostało to uzgodnione bez żadnego wyjaśnienia. To znaczy, mówiąc z grubsza, nie uzgodniliśmy nawet wspólnego regulaminu pracy z IPN - powiedział historyk.

Według Drobowycza, ambasada Polski w Kijowie także wysłała apel o wspólne akcje poszukiwawcze i ekshumacje w okolicach Odessy. Gmina miała utworzyć specjalną grupę do poszukiwań, w skład której wchodził polski konsul.

d46803d

- Zamiast tego, w tym samym czasie, przeprowadzono akcję poszukiwawczą w Polsce, w pobliżu cmentarza ukraińskiego na obrzeżach Przemyśla. Kierując się dwustronną umową, zwróciliśmy się do Polski o informację o wynikach prac, ale z ich strony nie było żadnego ruchu. Okazuje się, że ułatwiamy i zapewniamy udział przedstawicieli strony polskiej w badaniach, ale w zamian nie zawsze otrzymujemy nawet informacje o ważnych wykopaliskach - skarżył się Drobowycz.

Ukraińcy domagają się odrestaurowania pomnika UPA

Zdaniem historyka kością niezgody pomiędzy Polską i Ukrainą jest także kwestia wandalizowania ukraińskich miejsc pamięci na terenie naszego kraju. - Wiele z nich pozostaje albo całkowicie zniszczone, albo uszkodzone i nieodrestaurowane - mówił Drobowycz.

Wskazał w szczególności na tablicę pamiątkową na górze Monasterz na Podkarpaciu. Napisano na niej nazwiska 62 członków OUN-UPA, których zabiło NKWD. Tablica została zniszczona, a sprawców nigdy nie złapano.

- Strona ukraińska stoi na stanowisku, że do czasu przywrócenia tego pomnika w Polsce nie można wyrazić zgody na nowe wykopaliska i ekshumacje Polaków pochowanych w Ukrainie, ponieważ ukraińskie groby w Polsce są nadal zagrożone - mówił. Dodał, że Ukraińcy nalegają na "parytet w stosunkach".

d46803d

- Wszystko to tłumaczę niechęcią strony polskiej do przywrócenia sprawiedliwości, realizowania własnego prawa i zobowiązań międzynarodowych - skomentował Drobowycz.

Stwierdził, że do odnowienia tablicy w Monasterze trzeba "zaakceptowania prawdy historycznej". - Oznacza to, że ktoś w ich polityce boi się, że polskie społeczeństwo źle zareaguje na przywrócenie prawdy historycznej. Ale nie sądzę, żeby polskie społeczeństwo zareagowało na to źle - przekonywał.

Według historyka konieczne jest teraz "uzbrojenie się w cierpliwość", aż "strona polska wywiąże się ze swoich zobowiązań".

d46803d

Zapytaliśmy Ministerstwo Spraw Zagranicznych o słowa Drobowycza. Do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy jednak informacji.

"Niektóre fragmenty są skandaliczne"

Wywiad wywołał burzę wśród polskich komentatorów, według których słowa Drobowycza i jego oskarżenia pod adresem IPN są skandaliczne.

"Wywiad z prezesem ukraińskiego IPN, w dużej mierze poświęcony Polsce i skargom na polski Instytut Pamięci Narodowej jest złą informacją. Jeśli to nie samowolka, to albo Drobowyczowi brakuje talentów komunikacyjno-dyplomacyjnych, albo rząd Ukrainy nie chce ekshumacji ofiar zbrodni UPA" - napisał dr Łukasz Adamski z Centrum Mieroszewskiego.

"To śmieszne jak bardzo ukraiński IPN walczy o treść tablicy w Monasterzu, a tymczasem polski prezydent musi składać kwiaty w szczerym polu, gdzie kiedyś znajdowała się polska wioska" - komentuje Tomasz Rydelek, ekspert Fundacji Abhaseed.

"Mamy kogoś z IPNu kto może potwierdzić co się dzieje w tej kwestii w relacjach PL-UA? Niektóre fragmenty z tego wywiadu są skandaliczne" - napisał ekspert ds. wojskowości Jarosław Wolski.

Problemy z ukraińskim IPN

Polska od dawna ma problemy w relacjach z ukraińskim IPN. Poprzedni dyrektor tej instytucji Wołodymyr Wiatrowycz przekonywał na przykład, że rzeź wołyńska była konfliktem zbrojnym między polskimi i ukraińskimi formacjami podziemnymi. Wydał nawet książkę zatytułowaną "Druga wojna polsko-ukraińska 1942-1947".

d46803d

To właśnie za kadencji Wiatrowycza w 2017 roku ukraiński IPN oświadczył, że w związku z brakiem reakcji władz Polski na niszczenie znajdujących się na jej terytorium ukraińskich miejsc pamięci narodowej wstrzymuje legalizację polskich upamiętnień na Ukrainie. IPN w Kijowie zainicjował wówczas wstrzymanie wydawania pozwoleń na prace poszukiwawcze miejsc pochówków i porządkowanie oraz tworzenie polskich miejsc pamięci na Ukrainie.

Po dymisji historyka na czele instytutu stanął właśnie Anton Drobowycz. W 2021 roku w trakcie wyprawy do Polski, gdzie miał wziąć udział w uroczystości ku czci żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej w Pikulicach, skarżył się, że musiał stać na granicy prawie siedem godzin. Według niego celnikom nie spodobała się książka o walce UPA z totalitaryzmem autorstwa Bogdana Huka.

- Utrzymywali, że takich książek nie można wwozić do Polski. Mieli też zastrzeżenia do plakatów artystycznych przedstawiających oficerów i generałów Ukraińskiej Republiki Ludowej - mówił.

Zbliża się rocznica rzezi wołyńskiej

11 lipca przypada rocznica tzw. krwawej niedzieli, gdy w około 100 miejscowościach na Wołyniu doszło do największej fali mordów na Polakach. 11 i 12 lipca 1943 r. Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) dokonała skoordynowanego ataku na polskich mieszkańców w około 100 miejscowościach w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim. Wykorzystała gromadzenie się w niedzielę, 11 lipca, ludzi w kościołach. Badacze obliczają, że tylko tego jednego dnia mogło zginąć około 8 tys. Polaków - głównie kobiet, dzieci i starców.

Akcja UPA była kulminacją trwającej już od początku 1943 r. fali mordowania i wypędzania Polaków z ich domów, w wyniku której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło około 100 tys. Polaków. Sprawcami zbrodni wołyńskiej były Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów - frakcja Stepana Bandery i podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia, dowodzona przez Romana Szuchewycza.

Czytaj więcej:

Źródło: glavcom.ua, WP

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d46803d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Paweł Kapusta - Redaktor naczelny WP
Paweł KapustaRedaktor Naczelny WP
d46803d
Więcej tematów