Skandaliczna interwencja policji w szpitalu. Wkracza Ziobro

Śledczy badają sprawę pani Joanny. - Postępowanie prokuratury dotyczy wyjaśnienia w ogóle prawidłowości wszystkich tych działań - powiedział minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

Zbigniew Ziobro
Zbigniew Ziobro
Źródło zdjęć: © PAP | Szymon Pulcyn

21.07.2023 | aktual.: 21.07.2023 12:21

We wtorek "Fakty" TVN opublikowały materiał o skandalicznych działaniach policjantów w jednym z krakowskich szpitali wobec kobiety, która trafiła na tamtejszy SOR po zażyciu tabletki poronnej.

- Ja się realnie bałam, że zostanę aresztowana. Płacząc, pytałam tych policjantów: czy wy mnie zabierzecie do więzienia? - relacjonowała pani Joanna w programie Newsroom Wirtualnej Polski.

- Policja mogła co najwyżej zabezpieczyć interesy pani Joanny. Zadziałała wręcz przeciwnie - zastraszyła ją, upokorzyła i złamała szereg jej praw - powiedziała Kamila Ferenc z fundacji Federa, która jest pełnomocniczką pani Joanny. Ferenc zapowiedziała już w czwartek, że złoży doniesienie do prokuratury ws. działania policjantów. Podobną zapowiedź złożyli w piątek politycy Koalicji Obywatelskiej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ziobro o działaniach prokuratury ws. interwencji w Krakowie

Zbigniew Ziobro był pytany w piątek w Polsat News, czy na podstawie wiedzy jaką posiada, może z czystym sumieniem powiedzieć, że co do działaniach policji i prokuratury w sprawie pani Joanny nie ma im nic do zarzucenia. - Zacznijmy od tego, że w działaniach policji i pogotowia, bo prokuratury tutaj nie było - odpowiedział minister.

Jak stwierdził, prokuratura nie nadzorowała tych czynności, "ponieważ to były czynności nie związane z postępowaniem karnym, jak kłamliwie przedstawiał to TVN, że chodziło o aborcję i zawiadomienie w związku z aborcją". - Tylko to były czynności związane z ratowaniem życia kobiety, która chciała popełnić samobójstwo, a nie były to działanie w związku z tym, że chciała popełnić, czy popełniła aborcję - ocenił Ziobro.

Dopytywany, czy w tej sprawie prokuratury nie było, Ziobro zapewnił, że nie. - Prokuratura dopiero teraz się pojawiła, kiedy bada tę historię w związku z różnymi nieprawidłowościami czy zawiadomieniami, które do nas trafiły - zaznaczył minister.

- Postępowanie prokuratury dotyczy wyjaśnienia w ogóle prawidłowości wszystkich tych działań, bo pojawiło się wiele informacji, że mamy do czynienia z jakimiś zachowaniami, które ze strony czy to służb, czy to pani doktor, czy ze strony policji były niewłaściwe. Więc prokuratura bada teraz wszystko to, co jest przedmiotem rozmaitych zawiadomień - dodał Ziobro.

Rzecznik PiS: lekarka przedmiotem hejtu

- Policja zachowała się właściwie, lekarka również dopełniła swoich obowiązków. A dzisiaj okazuje się, że ona jest przedmiotem ataku i hejtu lewackiej części sceny politycznej jak i również tej prywatnej stacji, która próbuje rozgrywać tę sprawę czysto politycznie - skomentował z kolei w Polskim Radiu Rafał Bochenek, rzecznik PiS.

Zdaniem polityka PiS, "tu nie chodzi tak naprawdę o dobro kobiet". - Bo z jednej strony TVN i PO mówi, że zależy im na kobietach, a z drugiej strony nie mają problemu z tym, aby atakować też kobietę, lekarkę, która dopełniła swoich obowiązków, zachowała się odpowiedzialnie, przytomnie, tak, jak powinien zachować się w takiej sytuacji lekarz - ocenił.

Dlaczego policja się tak zachowywała?

Żaden z polityków Zjednoczonej Prawicy nie odniósł się do informacji na temat sposoby zachowania policjantów w szpitalu. Pani Joanna opisywała, że policjantki kazały jej się rozebrać do naga, robić przysiady i kaszleć, aby sprawdzić, czy nie ma przy sobie "niedozwolonych substancji". Pani Joanna podkreśla, że był to dla niej najtrudniejszy moment, w którym odarto ją z godności.

Pełnomocniczka pani Joanny zwraca uwagę na to, co w sprawie interwencji policji ustalił sąd w Krakowie. "(...) pożądana byłaby na przyszłość ich większa wstrzemięźliwość przy dokonywaniu w warunkach szpitalnych czynności wobec osoby, której nie można postawić zarzutu" - przytacza Kamila Ferenc.

Ponadto pierwszy komunikat krakowskiej policji ws. interwencji został zmieniony: drugie oświadczenie zostało znacząco skrócone, usunięto z niego m.in. informację o "zapłakanej, krzyczącej kobiecie" oraz o "wyczuwalnej woni alkoholu".

Pełnomocniczka pani Joanny podkreśla również, że lekarka nie powinna informować policji o aborcji. - Całkowitym błędem było podanie informacji o aborcji. Kiedy zgłaszam się do lekarza, opowiadam o tym, co się ostatnio wydarzyło, co się teraz dzieje. Pani Joanna szczerze powiedziała, że zażyła tabletkę poronną. To nie jest powód, żeby taką informację podawać dalej komukolwiek. Na tym polega tajemnica lekarska - mówiła wcześniej Ferenc w programie Newsroom WP.

Czytaj także:

Źródło: PAP, Polsat News, Newsroom WP

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (85)