Skandal na listach Konfederacji. Tego nie wytrzymali nawet sympatycy partii [OPINIA]
Hajlowanie - może i głupie, ale kandydat tylko podniósł rękę, nie zakrzyknął "Heil Hitler!", więc nie przesadzajmy. Głosowanie za niemal wszystkimi programami socjalnymi PiS-u? Było, minęło, ludzie zmieniają zdanie. Kandydatka zaszczepiła się przeciwko COVID-19? Nie no, tego wybaczyć nie można, są pewne granice.
Konfederacja ogłasza właśnie liderów list w poszczególnych okręgach przed wyborami parlamentarnymi. A dziennikarze i internauci śledzą, który kandydat ma jakieś grzeszki z przeszłości na sumieniu.
Najciekawsze jest jednak to, że jedna kandydatura wzbudza właśnie duże rozczarowanie wśród samych sympatyków partii Bosaka, Mentzena, Brauna i Korwin-Mikkego.
Sprawa Konfederacji
Przyznaję, że trochę nie rozumiem zamieszania wokół kandydatów Konfederacji. Mają oni bowiem pasować wyborcom danej formacji, a nie dziennikarzom tzw. mainstreamowych mediów bądź internautom, którzy uważają Konfederację za największe zło tego świata. Popieram w tej kwestii Krzysztofa Bosaka, jednego z liderów Konfederacji, który zachęca, by wyborcy karali partie, które nie spełniają obietnic oraz pokładanych w nich nadziei.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oczywiście - wolałbym, aby jegomość zamawiający w przeszłości pięć piw zamaszystym ruchem ręki oraz wychwalający Ku Klux Klan nie został posłem na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Ale mamy demokrację, więc jeśli ludzie tak zdecydują - cóż, trzeba z tym żyć; jak widać, da się jeszcze bardziej skompromitować Sejm.
Nie widzę dużej wartości dodanej w wyborze pana, który sprzeciwia się istnieniu nadajników 5G. Ale znów: być może planem na przyciągnięcie kolejnych foliarzy jest danie niezłego miejsca na liście wyborczej foliarzowi. Kto powiedział, że foliarze nie mogą mieć swojej zacnej reprezentacji w parlamencie?
Z Anną Marią Siarkowską, która była już w połowie polskich partii, nie mam żadnego kłopotu. Akurat jej poglądy, m.in. poparcie dla 500 plus, tzw. 13. i 14. emerytury, TVP i Adama Glapińskiego jako prezesa Narodowego Banku Polskiego, wszyscy znają. Jeśli wyborcom Konfederacji to nie przeszkadza i wierzą oni liderom partii, że to przeszłość, było - minęło, jaki niby mandat mam ja, by się tego czepiać?
Tak samo jak nie mam zamiaru się czepiać, że startować ma członek rodziny i współpracownik skompromitowanego urzędnika publicznego, jakim - zdaniem Konfederacji - był Marian Banaś. Konfederaci bowiem zmienili już zdanie i wraz ze startem Jakuba Banasia z list partii, usunęli z internetu treści niekorzystne dla Banasia seniora, prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Banaś już więc, jak rozumiem, skompromitowany nie jest.
Największy grzech
Przezabawne natomiast jest, że nie przeszkadzają zwolennikom Konfederacji byli politycy Prawa i Sprawiedliwości, nie przeszkadzają hajlujący i wychwalający Ku Klux Klan, nie przeszkadzają foliarze uważający, że 5G nas zabija, za to przeszkadza niejaka Magdalena Sosnowska.
Sosnowska popełniła bowiem najgorszą zbrodnię w dziejach ludzkości: zaszczepiła się przeciwko COVID-19. I nie mówiła publicznie o "śmiercionce", tylko - kulturalnie zresztą - wskazywała, że szczepionka przeciwko koronawirusowi jest dobrze przebadana, a szczepienia są skuteczne, gdy obejmują znaczny odsetek populacji, więc nie można udawać, że żyjemy na odludnej wyspie, gdzie jednostki na siebie nie oddziałują.
Po odkryciu grzechu Sosnowskiej, tłum wyborców Konfederacji wolałby wystawić na liście wyborczej choćby Barabasza, oby nie Sosnowską.
Kobieta co prawda od dawna działa w środowisku narodowym, jest ekonomistką, specjalizuje się w handlu międzynarodowym, chce walczyć o proste i niskie podatki. No ale zaszczepiła się, a tego wybaczyć nie można.
Narracja wokół szczepionek
Z tym podejściem zwolenników Konfederacji do szczepień to zabawna sprawa. I to z kilku powodów.
Pierwszy jest taki, że wyborcy partii naprawdę myślą, iż jej liderzy byli, są i będą szczerymi przeciwnikami szczepień. Przykro mi bardzo, ale tak nie jest. Część polityków Konfederacji jest za dobrowolnością szczepień, część dostrzega po prostu potencjalny elektorat wśród przeciwników szczepionek, mało który polityk naprawdę wierzy w "śmiercionki".
Drugi powód jest taki, że Konfederacja na temat szczepionek wielokrotnie mówiła z sensem, tylko potem chciała zbytnio "podkręcić" temat.
Faktem bowiem jest, że gdy w 2020 i 2021 r. napisałem teksty z szeregiem pytań do premiera i ministra zdrowia na temat skuteczności koronawirusowych obostrzeń w gospodarce, głównie politycy Konfederacji to nagłaśniali. Politycy innych partii uważali, że nie wypada pytać o gospodarkę, gdy szaleje zaraza.
To Konfederacja nagłośniła skandaliczne moim zdaniem marnotrawienie środków publicznych w postaci zakupienia wielu milionów za dużo szczepionek.
Zarazem ta sama Konfederacja nie potrafiła zbudować narracji przeciwdziałającej absurdalnym tekstom pojawiającym się właśnie w tym środowisku o umieraniu po zaszczepieniu się. Politycy chcieli się podlizać najbardziej radykalnym zwolennikom swojej partii, więc wygadywali bzdury, pozowali pod idiotycznymi transparentami.
Teraz zaś doskonale widać, do czego to doprowadziło: części zwolenników partii, która ma szansę być trzecią siłą w Sejmie, bardziej przeszkadza kobieta, która się zaszczepiła, niżeli hajlujący mężczyzna.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl