Schetyna: wygra Obama, a McCain będzie ofiarą
(Radio Zet)
: A gościem Radia ZET jest Grzegorz Schetyna, minister spraw wewnętrznych, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry państwu. : Pan na pewno już wie kto wygra? : Wybory w Stanach Zjednoczonych? Nie, nie wiem. : Ale ma pan przeczucia jakieś? : Myślę, że wygra Barack Obama, że jednak potrzeba i takie oczekiwanie na zmianę w Stanach Zjednoczonych zwycięży i będzie ponad te wszystkie resentymenty i tradycje i będzie zmiana. : A gdyby polski rząd miał głosować, to głosowałby za... : Nie, ja nie. : Pan by głosował za...? : Nie, ja bardzo szanuję i doceniam McCaina i uważam, że zrobił wielką pracę w tej kampanii i szanuję jego doświadczenie, jego historię, jest wielkim politykiem, ale jest przeciwko okolicznościom. Nie ma szansy wygrać dlatego, że – będzie mu bardzo ciężko wygrać, że wszystko jest przeciwko niemu, głównie sytuacja gospodarcza, recesja, strach, który tak naprawdę dotknął Amerykę i to będzie miało główny wpływ na wybór Amerykanów. : No i chyba Amerykanie chyba już mają dość rządów Busha,
najgorszego prezydenta chyba w historii Stanów Zjednoczonych. : Tak na pewno jest, to jest więcej niż tylko spojrzenie na politykę, to jest bardzo głębokie w Stanach i to nie tylko w tych Stanach na wybrzeżu wschodnim, czy zachodnim. To już jest bardzo mocne i chcą skończyć z tym czasem Busha i ofiarą będzie McCain w tym głosowaniu. : No i jeszcze sobie wyobrazić, że Sarah Palin mogłaby być kiedyś prezydentem to straszne, nawet wiceprezydentem to straszne chyba, prawda? : Nie wiem, no na pewno jest przedmiotem ataku i śmiechu. To był dobry pomysł na początku, ale w kampanii wyborczej tak agresywnej, tak pełnej, jak w Stanach Zjednoczonych kandydaci muszą być, nie mogą mieć tak dużo słabości, jak ma Sarah Palin. : A ma dużo. Jaka jest największa słabość Sary Palin. : Tym, że nie zajmuje się i nie czuje polityki, mi się wydaje, że to jest najbardziej takie widoczne i wszyscy to wykorzystują, że co będzie wtedy, jeżeli na przykład będzie musiała zostać prezydentem i w ten sposób bardzo umiejętnie sztab Obamy
straszy Amerykanów. : Trzeba by było ją odłączyć od telefonu żeby komicy się nie dodzwaniali do niej i nie udawali innych prezydentów, bo mogłoby dojść do nieszczęścia. : Ale to świadczy też głównie o jej sztabie, kto organizuje, kto może spowodować takie połączenie i taką rozmowę w taki nieprzygotowany, mówiąc wprost, kompromitujący sposób. Dla mnie to jest przedziwne, że trzy dni przed wyborami można zorganizować taką minę i tak się pośliznąć. : Polska kończy z kompromitacją, do Brukseli leci pan prezydent, premier zdecydował, że nie leci, pan premier wydoroślał? : Nie, pan premier Tusk nie chce powtórzyć tej sytuacji, która miała miejsce kilka tygodni temu, że mieliśmy wszyscy... : Że zabiera prezydentowi samolot, itd., itd. : Nie zabiera, samolot jest rządowy, więc nie musiał zabierać. : Jest wasz, tak? : Jest obiektem, podobnie jak pani redaktor, jest obiektem aktywności pana prezydenta w Brukseli, aktywności, która jest odłączona od... : Jak to pani redaktor obiektem aktywności pana prezydenta, mógłby
pan rozwinąć tą myśl, bo jakoś się zagubiłam. : Pani redaktor przeprowadzała rozmowę z panem prezydentem i miała swoje doświadczenia w Brukseli. : Czy rząd też doświadczył takiego doświadczenia, jak ja, zapytam? : Na pewno było to doświadczenie na tyle traumatyczne, że nie chce powtarzać premier Tusk tego, nie chce żeby delegacja polska była obiektem kpin i żartów. : Czyli w grudniu też nie poleci pan premier, bo pan prezydent zapowiada, że poleci w grudniu. : Wie pani powiem zupełnie wprost – ten szczyt nieformalny, który odbędzie się w piątek, rozmowa, lunch roboczy, wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że powinien lecieć tam premier, to jest logiczne, konsekwentne, tak powinno być. Tak nie jest ponieważ pan prezydent upiera się, że chce reprezentować Polskę i premier Tusk robi mu miejsce. Natomiast chcemy pokazać, że ta decyzja jest absurdalna, ona niczego nie załatwia. Chcemy powiedzieć, że najważniejsze jest po tych przygodach z ostatnich tygodni w Brukseli nie kompromitować Polski na zewnątrz,
nie kompromitować jej w Brukseli, dlatego premier Tusk robi miejsce prezydentowi Kaczyńskiemu. : A prezydent Kaczyński jedzie z mapą drogową euro? : Jedzie z mapą drogową, jedzie na pewno z odpowiedzią w sprawie traktatu, podpisania traktatu lizbońskiego przez siebie, bo będzie o to pytany przez prezydenta Sarkozy`ego. : Sądzi pan, że podczas tego nieformalnego lunchu pan prezydent zapyta pana prezydenta o traktat lizboński? : Tak, bo prezydent Sarkozy będzie w Polsce 6 grudnia, będzie na uroczystościach otrzymania Nagrody Nobla przez Lecha Wałęsę, wiemy, że będzie spotykał się także z prezydentem Kaczyńskim, więc na pewno zapyta czy te wcześniejsze ustalenia są potwierdzone, czy prezydent Kaczyński podpisze traktat lizboński. : Dobrze, czy jak teraz prezydent leci do Brukseli i właściwie będzie premierem, bo powinien polecieć, będzie takim chwilowym szefem rządu, czy będzie musiał przedstawić stanowisko rządu, że podpisze traktat lizboński? : Tak, tak uważamy, że powinien mówić, realizować instrukcję
rządową, wprawdzie szczyt jest nieformalny, ale jednak jest to spotkanie i tam szefowie wszystkich rządów będą prezentować swoje poglądy. Wierzymy, jesteśmy przekonani, że prezydent przekaże opinię rządu RP. : Ale to jak to będzie, prezydent parę dni temu mówił, że 2012 to jest za wcześnie, że w ogóle obniży nam się stopa i w ogóle będzie strasznie, jak wejdziemy do strefy euro, teraz pojedzie do Brukseli i powie, że mamy, że to jest idea rządu, że mamy wejść w 2012 roku? : Na logikę powinien tak powiedzieć. Jeżeli tak się nie stanie, to znaczy, że nie reprezentuje rządu w tej sprawie i jego wyjazd na szczyt, czy na to nieformalne spotkanie w Brukseli jest bezcelowe. : Nie, ale rozumiem, bo minister Kownacki powiedział, że pan prezydent jedzie i będzie reprezentował rząd, stanowisko rządu. : Ja wierzę, że tak będzie, więc dajmy szansę panu prezydentowi przekazać tutaj instrukcje rządowe i pokazać, przedstawić, jak wygląda polityka rządu w tym zakresie. : Ale rozumiem, że na tym szczycie będą podejmowane
różne ważne, na nieformalnym szczycie dotyczące gospodarki decyzje i co, wtedy będzie telefon pana prezydenta do kogo, do ministra finansów, no bo... i to będzie kolacja, więc nie będzie można chyba...? : To będzie lunch, może nie decyzja, ale na pewno będzie rozmowa żeby zobaczyć, jakie są problemy w przygotowaniach. : Czyli tam decyzje żadne, żadne, żadne... : Żadnych formalnych decyzji nie będzie, ale będzie taka rozmowa, która będzie przygotowywać decyzje grudniowe, nie wiem czy będzie dzwonił do ministra Rostowskiego, czy do ministra Sikorskiego, czy do premiera, to jest niezręczne, mówimy to jest niezręczne. Cała ta historia jest niezręczna i źle o nas świadczy, że nie potrafimy przygotować się i poprowadzić tą sprawę w normalny sposób. : A na formalny szczyt w grudniu, pan prezydent się wybiera, czyli rozumiem, że premier też nie poleci. : Na razie przeżyjmy ten piątkowy, nieformalny lunch, bo wszyscy się tym zajmujemy. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, łatwiej nam będzie rozmawiać co w
grudniu. : Legii Honorowej nie dostaną ani Kazimierz Marcinkiewicz, ani Hanna Gronkiewicz-Waltz, wczoraj Piotr Kownacki, minister Piotr Kownacki zapowiedział, że prezydent nie wyda zgody, jest to Legia Honorowa od prezydenta Francji, ale musi być zgoda prezydenta Polski, a tej zgody nie ma. : Nie rozumiem tego. Jestem zdziwiony, że... bo nie mam wytłumaczenia dlaczego nie ma, nie ma, bo tak słyszę ministra Kownackiego, który mówi, że to jest prerogatywa, że prezydent może a nie musi. : Może uważa, że nie zasługują. : No to powinien to powiedzieć i chciałbym żeby taka deklaracja, żeby to była deklaracja prezydenta nie zasługują bo, dlaczego. To jest następny kamyczek do ogródka i następny problem, który mamy, który teraz pojawia się w sposób taki racjonalny, nie rozumiem tego. : Prezydent nie lubi Kazimierza Marcinkiewicza za to, że przeszedł na drugą stroną, a pani Gronkiewicz-Waltz za to, że konkurowała z nim. : No tak, no ale to jest rzecz absurdalna, jak można przez kogoś, przecież to nie jest odznaczenia
prezydenta, który wręcza prezydent Kaczyński, trzeba uszanować wolę strony francuskiej i moim zdaniem po prostu uznać to, że polscy politycy są szanowani we Francji i dostają tak znamienite odznaczenie. Ja bym był dumny i szczęśliwy, że tak się dzieje. Natomiast blokowanie tego, tak jak powiedziałem, to dla mnie jest po prostu absurdalne i nie rozumiem tego i nie zgadzam się z tym. : Prezydent powiedział, że zawetuje emerytury pomostowe, rząd z kolei twierdzi, że nie przedłuży emerytur pomostowych, czyli od 1 stycznia w ogóle nie będzie emerytur pomostowych? : Jest taka możliwość. To jest skrajna rzecz i wydaje mi się, że wystarczy wyobraźni doradcom prezydenta żeby mu wytłumaczyć i powiedzieć, że nie powinno się eliminować czy niwelować emerytur pomostowych, bo decyzja prezydenta tym by skutkowała, to o czym pani mówi. Ja wierzę, że przyjdzie refleksja i prezydent nie będzie wetował tej ustawy. Sygnały ostatnio się pojawiają takie, że rzeczywiście ktoś poszedł po rozum do głowy i, że będzie akceptacja dla
projektu rządowego. Ktoś, czyli mówię o przedstawicielach kancelarii prezydenta. : A jeżeli tak się nie stanie czy rząd przedłuży na rok emerytury pomostowe? : Nie, absolutnie mamy pełną determinację żeby te decyzje podejmować teraz. To trwa, rząd PiS przedłużył o rok, bo nie wiedział co z tym zrobić. My wiemy co z tym zrobić – ograniczamy, walczymy o tych najsłabszych, którzy są w najtrudniejszej sytuacji i zrobimy to wbrew, to jest logiczne i sprawiedliwe. : Ale związki zawodowe uważają, że nie. : Bo związki zawodowe walczą o silnych a nie o słabych, a my pilnujemy żeby ci najsłabsi, o których nikt nie walczy mieli gwarancje emerytur pomostowych. : Zarzuca pan związkom zawodowym, że walczą o silnych? : Jak widziałem, jak widziałem te przygody tu niedaleko w Ministerstwie Pracy i te okupowania lokali, zapraszanie, wzywanie premiera to nie lubię takiej polityki i nie podzielam takiego podejścia do sprawy. Uważam, że trzeba rozmawiać, ale komisja trójstronna... kompromis polega na tym, że nie wszyscy mają sto
procent satysfakcji z uzyskanych ustaleń, które z takich rozmów wynikają, więc związki zawodowe też muszą wiedzieć, że nie są same dla siebie, że reprezentują ludzi, ale nie tylko związkowców, wszystkich ludzi pracy. : Ale nie oburzał się pan, kiedy pielęgniarki protestowały przez Urzędem Rady Ministrów, kiedy nie chciały się spotykać w Centrum Dialogu tylko chciały się z premierem Kaczyńskim spotkań w Urzędzie Rady Ministrów, to nie było protestów Platformy Obywatelskiej. : Nie, bo była inna sytuacja przyzna pani, że to była... : No tam były kobiety, tu są mężczyźni, no taka sytuacja. : Tak, tu była komisja trójstronna, która rozpoczęła rozmowy i tak naprawdę przedstawiciele związku nie wyszli po tych rozmowach. Tam było wejście do kancelarii premiera, początek rozmów a potem ich zerwanie. Generalnie trzeba rozmawiać. Ja uważam, że rozmowa jest niezbędna, ale tutaj akurat, premier był otwarty i był w Centrum Dialogu chciał rozmawiać, nie było, ta oferta ze strony związków zawodowych nie została przyjęta. :
Czy sądzi pan, że Grzegorz Lato może zmienić trenera polskiej reprezentacji, Leo Beenhakkera? : Mówiło się o tym od miesięcy, że to jest cel obecnego prezesa PZPN. Ja uważam, że to byłoby coś najgorszego, przede wszystkim dlatego, że w trakcie eliminacji zmiana trenera to jest niemądry ruch. Dwa, że jak znam menadżerów zachodnich to umowa, którą ma, kontrakt, który podpisał Leo Beenhakker jest bardzo sztywny i restrykcyjny, więc musi się liczyć PZPN z wypłacaniem odszkodowania za zerwany kontrakt i nie polecam prezesowi, nowym władzom PZPN takich zabaw, bo to naprawdę będzie dużo kosztować. : A Grzegorz Lato, daje pan mu szanse? : Mi? : Czy daje pan szansę Grzegorzowi Lato na to, on panu chyba nie daje, na to żeby, że coś zmieni. : Nie, nie, dlatego że będzie zakładnikiem, będzie zakładnikiem zarządu ludzi, którzy go wybrali. To jest tak, że oni w niego zainwestowali swoje głosy, swoje poparcie, on będzie realizował ich oczekiwania. A ci ludzie, którzy go wybrali nie są naprawdę za zmianą w polskiej piłce
tylko za utrzymaniem status quo i to takie status quo anty, takich czasów lat właśnie 70. i 60. : Ale przegrał rząd. : Nie... : No przegrał, no ale : Rząd nie kandydował w tych wyborach pani redaktor. : No, ale wiem, że rząd nie kandydował, ale rząd miał swoje preferencje. : Nie, nie mieliśmy. : Różni politycy, no przyzna pan, że jednak... : Nie było, nie mieliśmy swoich kandydatów, chcieliśmy żeby był czas zmiany, wracając do wariantu amerykańskiego. : Ale co, Boniek by zagwarantował te zmiany? : Nie wiem, pewnie byłby bardziej otwarty, bardziej... : Sam mówił, że ma poparcie rządu, ma poparcie FIFA i UEFA, kłamał, że ma poparcie rządu? : Nie, my nie popieraliśmy nikogo. To znaczy nie było tak, że rząd miał kandydata, którego wspierał, na pewno chciał wykorzystać relacje dobre z FIFA i z UEFA, ale tak naprawdę ta sprawa PZPN ona nie zamyka się. Nic się jeszcze nie skończyło, wszystko się dopiero zaczyna. Na trudne czasy ten zarząd nie poradzi sobie, tak uważam. Szkoda PZPN i szkoda wyzwań, które stoją przed
polską piłką nożną, ale tak jak powiedziałem, to wszystko będzie trwać. Ja wierzę, że zmienimy piłkę tylko, że to będzie długi marsz. : Dlaczego prezydent Kaczyński zmienił zdanie na temat euro, jak pan sądzi, co się takiego stało w zeszłym tygodniu, że w Krakowie... : To było półtora dnia i uważam, że musiał rozmawiać z politykami PiS, może z bratem, to było zaskakujące, aż niewiarygodne dla mnie, bo byłem na radzie gabinetowej i rozmawialiśmy o tym i jego postawa była taka bardzo budująca i optymistyczna. Powtarzał to wielokrotnie. : Nie miał zastrzeżeń pan prezydent podczas rady gabinetowej do euro, do tej daty? : Nie, nie, znaczy mówił o koncepcji, mówił o, porównywał przyjęcie euro do wejścia do Unii Europejskiej, mówił o niezbędności, o konieczności. Byłem zaskoczony, że tak wyraźna zmiana, po tak krótkim czasie jest możliwa, ale uważam, że to polityka, że zatriumfowała polityka i takie pisowskie nastawienie do projektu rządowego, zrobić problem, zrobić kłopot, a potem zobaczymy. : A dlaczego politycy
Platformy straszą Rafała Dutkiewicza, w wywiadzie dla „Dziennika” powiedział, że straszą mnie na różne sposoby, po pierwsze tym, że nie zajmuję się Wrocławiem, po drugie tym, że ogłoszą jak źle używam karty kredytowej, a jak się okazuje, że się tego nie boję, bo zajmuję się Wrocławiem, a wszystkie moje działania są uczciwe i transparentne dodają: my już mamy dwieście milionów na kampanię. : A to takie lokalne sprawy wrocławskie. : Dlaczego, Wrocław duże miasto, piękne miasto. : Bardzo duże i bardzo ładne, piękne. : Pana miasto, to co tu lokalne sprawy? O co chodzi? : Tak, tak. No, Rafał Dutkiewicz nie chce być już, znaczy chce być prezydentem miasta Wrocławia i robić wielką politykę. To się nie da. To jest duże miasto, jak pani mówi, które wymaga pracy, zaangażowania i pilnowania spraw i rzeczy i Dutkiewicz tego nie robi, bo tutaj politycy w Warszawie tworzą scenariusze z jego udziałem. I uwierzył w to. Zupełnie niepotrzebnie, bo uważam, że ktoś, kto jest wybrany przez mieszkańców, przez ludzi do
zarządzania, pilnowania interesów miasta, powinien zrealizować mandat i zaufanie wyborców i Dutkiewicz do końca kadencji przede wszystkim zajmować się Wrocławiem, a nie wielką polityką, z politykami, którzy odeszli z PiS. I radni różnych klubów, także Platformy Obywatelskiej będą pilnować jego zaangażowania w sprawy wrocławskie. I tego rozumiem nie akceptuje i z tym się nie zgadza. : Czyli rozumiem, że radni, czy można go – jeżeli okaże się, że za mało poświęca się Wrocławiowi to przestanie być prezydentem Wrocławia? : Wie pani, ustawa jest bardzo taka promująca osoby wybrane bezpośrednio. Chcielibyśmy spowodować żeby on naprawdę zajmował się Wrocławiem i rozwiązywał problemy mieszkańców Wrocławia. A jeżeli chce zająć się polityką to powinien zrezygnować, podziękować wyborcom, przeprosić za kłopot i przenieść się do Warszawy i robić politykę w Warszawie, albo – albo. Wydaje mi się, że jest niemożliwe robienie dwóch rzeczy na raz. : Czy jest konkurentem poważnym dla Donalda Tuska w wyborach prezydenckich? :
Uważam, że – to jest jeszcze dwa lata, wiele, wiele rzeczy się zdarzy. Uważam, że przeciwko wielkim machinom, kandydatom dwóch największych partii Platformy i PiS nie ma możliwości żeby ktoś kto przychodzi z zewnątrz do polityki żeby zagroził tym dwóm wielkim mechanizmom, tak mi się wydaje. : Ale Lech Kaczyński, jak był prezydentem Warszawy też prowadził politykę i był kandydatem. : I mieszkańcy Warszawy bardzo źle wspominają ten okres, chociażby jeśli chodzi o inwestycje, o zaniedbania, o rzeczy, które nie zostały wtedy zrobione. : Ale wygrał wybory. : Tak, ale nie łączyłbym, nie pokazywałbym, ale wygrał dlatego, że był kandydatem PiS, przyzna pani, a nie dlatego, że był prezydentem Warszawy. : A czy pan nie lubi Rafała Dutkiewicza? : Nie, ja go bardzo, znam go lata, lata, lata, byłem jedną z osób, które go promowały, namawiały i popierały w tej kandydaturze na prezydenta Wrocławia, ale teraz uważam, że nie może znaleźć, odszukać swojego miejsca i tu jest mi przykro, bo uważam naprawdę jako patriota
Wrocławski, że powinien zajmować się miastem. Był dobrym prezydentem w pierwszej kadencji. Teraz, w drugiej kadencji zakochał się w polityce warszawskiej i to jest ze złym skutkiem dla miasta Wrocławia. : A może byłby fajnym prezydentem Polski? : Nie wiem, to pani mówi, ja uważam, że... : No nie wiem, ja go nie znam. : Ja uważam, że nie, że powinien zajmować się Wrocławiem. : Powiedział Grzegorz Schetyna, zagroził, dziękuję, gość Radia ZET.