Pijany wjechał w ogródek. Zawiadamiający również zatrzymany
Pijany kierowca wjechał w ogródek restauracji. Rozbitym autem dojechał z centrum Wrocławia aż do ul. Zwycięskiej, gdzie zatrzymali go policjanci z drogówki. O zdarzeniu policję poinformował kierowca, który jechał za pijanym kierującym. On też został zatrzymany.
19.12.2024 | aktual.: 19.12.2024 10:28
Kierujący osobowym suzuki najpierw wjechał w ogródek restauracyjny przy ul. św. Antoniego, a potem jak gdyby nigdy nic pojechał do miasta. Choć auto miało rozbity cały przód, to wśród wrocławskich kierowców znalazł się tylko jeden, który na taki widok zareagował właściwie i zadzwonił na nr alarmowy 112. Jadąc za osobowym suzuki, zgłaszający był świadkiem, jak jego kierowca łamał kolejne przepisy ruchu drogowego, a o swoim aktualnym położeniu informował na bieżąco mundurowych.
– Tym sposobem policjanci dojechali na ul. Zwycięską, gdzie polecili kierującemu suzuki zatrzymać się w zatoczce autobusowej – informuje mł. asp. Rafał Jarząb z wrocławskiej policji.
Gdy tylko policjanci zatrzymali się za suzuki, a jeden z nich wysiadł, aby podejść do kierowcy, ten nagle ruszył, próbując uciec. W pewnym momencie kierowca porzucił niesprawne auto i próbował uciekać pieszo. Nieudolna próba uniknięcia odpowiedzialności skończyła się po kilkunastu metrach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna już w kajdankach wrócił z policjantami do radiowozu. Okazał się nim 33-letni obywatel Ukrainy. Oświadczył policjantom, że przed tym, jak ruszył w drogę, wypił szklankę whisky. – Szybko wyszło na jaw, że wymieszał ją z amfetaminą oraz innymi narkotykami, które ujawnił przeprowadzony test – informuje mł. asp. Jarząb.
Suzuki nie miało aktualnych badań technicznych. Jego właściciel uznał również, że wbrew obowiązującym przepisom, nie będzie go ubezpieczał i nie wykupił polisy OC.
Zgłaszający również zatrzymany
W całym tym zdarzeniu na szczęście nikt nie ucierpiał. Jednak okazało się, że to nie koniec sprawy. Po sprawdzeniu w policyjnych bazach danych wyszło na jaw, że zgłaszający, który zawiadomił mundurowych o kierowcy suzuki, sam nie był czysty jak łza. 51-latek ma cofnięte uprawnienia do kierowania.
Na koniec suzuki na lawecie trafiło na parking policyjny, a jego kierowca do policyjnego aresztu. Sąd zdecyduje co zrobić z takim kierowcą, a grozi mu kara do 5 lat więzienia, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów i wysoka grzywna.