"Rządź Polską nadal Platformo!"
W czwartek u Janiny Paradowskiej w TOK FM wrócono do wysokiego poparcia dla Platformy Obywatelskiej po czterech latach rządzenia. O tym zjawisku, bez precedensu po roku 1989, mówi i pisze się często. Zwykle słychać, że to wynik skuteczności platformianej propagandy (PR), która wmówiła wyborcom, że PiS jest nadal groźny, a teflonowy premier i jego rząd dobrym wyjściem dla Polski. Drugi pogląd głosi, że to skutek słabości opozycji, głównie PiS, które nie ma wiele do powiedzenia w sprawach ważnych dla Polaków - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Waldemar Kuczyński.
Moim zdaniem oba wyjaśnienia są mało warte. Argument o dobrym albo złym PR jest powtarzany bezmyślnie od czasu rządu Mazowieckiego. Miał on dobry PR w osobie Małgorzaty Niezbitowskiej przez pierwsze miesiące jej pracy i zły PR, przez resztę urzędowania. Prawda była taka, że rząd Mazowieckiego, najpierw się podobał, a potem przestał się podobać, bo ludzie odczuli dotkliwości transformacji. PR nie miał wiele do rzeczy. Platforma ma PR taki sobie, raz niezły, raz marny, ale z jakiegoś powodu, po raz pierwszy w historii III Rzeczpospolitej prawie połowie Polaków się podoba. Mimo czterech lat zużywającego przecież rządzenia.
Moje wyjaśnienie opiera się na przyczynie głównej i wspierającej. Zacznę od wspierającej. Rządy PO-PSL Polaków na kolana nie rzucają, ale nawet rząd z boskiej nominacji tego by nie dokonał. Są jednak te cztery lata oceniane o niebo lepiej przez wyborców trwających przy PO, niż głosi zgodny i niewiarygodny przekaz obu partii opozycji, a także w dużej części przekaz mediów. One wcale PO nie głaszczą. Jednak gospodarka i stopa życiowa w Polsce rosną, bezrobocie w porównaniu z tym co było jest umiarkowane i nie rośnie, inflacja podskoczyła, ale daleko jej od „drożyzny”. Autostrady, drogi, obwodnice i stadiony, mimo zacięć, są budowane, jak nigdy. Polska ma dobrą markę w Europie. Nawet reformy się robi, jak rzetelnie popatrzeć.
Rząd ma rację, jesteśmy kawałkiem zielonej Europy, w nie zielonej reszcie i ludzie to widzą. W sondażach psioczą, powtarzają mechanicznie rzucające się w uszy medialne bzdury, bo coś trzeba powiedzieć, ale w odpowiedziach o samopoczucie i preferencje wyborcze wychodzi prawda. Więc przyczyną wspomagającą jest to, że rząd PO-PSL odbiera się, jako do przyjęcia i trwania dalej. Tym bardziej, że jest to przyczyna główna.
Chodzi o niezgodę ogromnej większości Polaków na wywracanie porządku politycznego, który tworzymy od ponad 20 lat i zastępowanie go IV Rzeczpospolitą. Na scenie politycznej wraz z powstaniem PiS i zdobyciem "serc i umysłów" dużej części Polaków nastąpiła zmiana nadająca jej zupełnie nowe cechy w porównaniu z okresem poprzednim. Powstała partia odrzucająca obecny ustrój, która rozpoczęła polityczną wojnę o jego likwidację i wprowadzenie nowego ustroju. Wątpiącym polecam lekturę wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Wraz z tym poprzedni dwuwymiarowy schemat porządkujący scenę polityczną wedle stosunku do rynku i do Kościoła został przesłonięty przez schemat jednowymiarowy; stosunek do Trzeciej Rzeczpospolitej. Jeśli się tego nie widzi to nie rozumie się większości nowych zjawisk politycznych w kraju. Właśnie dlatego, że powstała partia wroga ustrojowi (antysystemowa, jak się oportunistycznie i mętnie mawia) doszło do polaryzacji na scenie politycznej, a także w elektoracie, a nawet w społeczeństwie. Dzieli je
dziś i rozrywa potężny antagonizm polityczny. Mawia się nawet o dwu narodach i coś w tym jest.
Od 5 lat polityka ma u nas tożsamość wojenną i emocje wojenne, czego nie było wcześniej. Nie stosunek do tego czy owego lecz do ustroju, rzeźbi dziś polityczne oblicze społeczeństwa. On decyduje o tym, że ogromna część wyborców, rozumiejąc lepiej, niż liczni błądzący we mgle komentatorzy, iż to, a nie cokolwiek innego, jest głównym problem politycznym najbliższego czasu, trwa przy Platformie jako jedynej dziś skutecznej obrończyni tej rzeczywistości, w której chcą żyć. Broniącej przed tą rzeczywistością, w której nie chcą żyć - a zobaczyli jej początek w latach 2005-2007 i to im wystarcza. Ci Polacy nie tęsknią do nowej kierowniczej siły, jak zasugerował u Paradowskiej Adam Szostkiewicz, lecz w obawie, że chce nią być PiS, stoją przy Platformie.
Lead tekstu pochodzi od redakcji.