Rządowy efekt jojo, czyli miało być skromniej, a jest wypas [OPINIA]
Eksperci Polski 2050 przedstawili przed rokiem doskonały projekt odchudzenia i odpartyjnienia rządu. Szkopuł w tym, że gdy tylko ekipa Szymona Hołowni doszła do władzy, teoria nijak nie przełożyła się na praktykę.
01.02.2024 | aktual.: 01.02.2024 06:24
Mamy dziś, według danych dostępnych na oficjalnej stronie rządowej, 109 ministrów i wiceministrów.
To o kilkunastu mniej niż za czasów największego rozpasania Prawa i Sprawiedliwości, ale jednocześnie o kilku więcej niż przez większość rządów PiS.
Zarazem ponad 50 proc. ministrów i wiceministrów jest równocześnie posłami lub senatorami. Trudno więc mówić o rozdziale pomiędzy władzami wykonawczą i ustawodawczą. A jedną z obietnic Donalda Tuska (ze "100 konkretów na 100 dni") było odchudzenie rządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ujawnione patologie
Rok temu Instytut Strategie 2050, eksperckie zaplecze Polski 2050, opublikował raport "Siła państwa tkwi w ludziach. Dziewięć propozycji dla polskiej służby publicznej". Jeden z jego elementów dotyczył niedoskonałości w kreowaniu składu Rady Ministrów. Poskutkowało to krótszą analizą, opartą na wskazaniach raportu, dostępną do dziś na stronie instytutu, pt. "Rząd szyty dla posłów PiS".
W skrócie: eksperci Polski 2050 wskazali, że "mamy jeden z największych rządów w Unii Europejskiej", bo "gabinet premiera Mateusza Morawieckiego liczy aż 107 ministrów i wiceministrów".
Czyli, zaznaczmy dla uczciwości, o dwóch mniej niż liczy obecnie gabinet Donalda Tuska (choć teraz gabinet Tuska liczy już chyba nawet więcej osób, bo ogłoszono nowe powołania - ale ja bazuję na oficjalnej stronie internetowej rządu).
W eksperckim opracowaniu wskazano na szereg patologii.
Wśród nich zwrócono uwagę na to, że w poszczególnych resortach jest po kilku sekretarzy stanu, podczas gdy zasadą powinna być struktura, w której jest jeden minister, jeden sekretarz stanu (czyli pierwszy wiceminister) oraz podsekretarze stanu (wiceministrowie).
Przepisy są skonstruowane tak, że poseł lub senator nie może łączyć mandatu z zatrudnieniem w administracji rządowej, z wyjątkiem bycia ministrem lub sekretarzem stanu (art. 103 ust. 2 Konstytucji RP).
A zatem, dla uproszczenia, można przyjąć, że sekretarze stanu najczęściej są politykami, a podsekretarze częściej ekspertami w swojej dziedzinie.
Autorom raportu związanym z Polską 2050 nie podobały się proporcje - że jest wielu polityków, a niewielu ekspertów.
Autorzy opracowania zaproponowali więc, by liczbę sekretarzy stanu zmniejszyć do maksymalnie jednego w resorcie, zaś łączną liczbę wiceministrów do jednego na dział administracji rządowej (dopuszczalne byłyby nieliczne wyjątki np. w ministerstwie spraw zagranicznych). Co do zasady - jak sami wskazali - liczba wiceministrów powinna być ograniczona o ok. połowę.
Władza w jednych rękach
Kolejna dostrzeżona przez ekspertów Polski 2050 patologia dotyczyła łączenia mandatów poselskich lub senatorskich z funkcjami sprawowanymi w rządzie.
W tekście "Rząd szyty dla posłów PiS", będącym omówieniem całego dokumentu, czytamy: "Łączenie funkcji we władzy wykonawczej i ustawodawczej jest przewidziane jako wyjątek, a stało się powszechną praktyką. Ponadto nadreprezentacja w rządzie posłów prowadzi do zaburzenia proporcji między politycznymi pełnomocnikami a kompetentnymi urzędnikami, co prowadzi do spadku efektywności zarządzania państwem i upolitycznienie administracji".
Omawiany rząd (licząc razem z wiceministrami) Morawieckiego liczył 67 parlamentarzystów, czyli aż 63 proc. znajdujących się w nim osób było równocześnie przedstawicielami władzy ustawodawczej.
"Dlatego pojawia się wątpliwość, na ile nie został zakłócony mechanizm kontroli i równowagi między władzami. Sytuacja, w której prawie 1/3 posłów klubu stanowiącego zaplecze parlamentarne rządu pełni jednocześnie w nim funkcje, jest bowiem dalece nieoptymalna. Z pewnością nie mogą oni należycie wykonywać swoich obowiązków poselskich, w tym również kontrolnych wobec rządu" - dostrzegli eksperci Polski 2050.
Test dla wiarygodności
Raport ekspertów Polski 2050 (oraz tekst opublikowany na stronie internetowej) jest naprawdę ciekawy. Wnioski są logiczne, całość opiera się nie tylko na widzimisię autorów, tylko na analizie danych, w tym liczb.
Warto natomiast teraz postawić pytanie: jak te postulaty mają się dziś do rzeczywistości, w której to między innymi Polska 2050 decyduje o kształcie rządu?
Zamiast "aż" 107 członków gabinetu, mamy 109. A będzie kilku, być może kilkunastu więcej, bo w części ministerstw będą jeszcze powoływani wiceministrowie, a budowane dopiero będzie Ministerstwo Przemysłu.
Za Morawieckiego było 67 parlamentarzystów na stanowiskach ministrów i wiceministrów.
Dziś jest mniej - 58. Oznacza to, że 53 proc. członków gabinetu łączy w swych rękach władzę wykonawczą z ustawodawczą. Eksperci Polski 2050 oceniliby, jak sądzę, że to znaczna przesada.
Sekretarzy stanu w poszczególnych ministerstwach jest 39. W wielu resortach jest ich po trzech. Ba, przykładowo w Ministerstwie Cyfryzacji jest jeden minister, trzech sekretarzy stanu i ani jednego podsekretarza.
Łącznie sekretarze stanu stanowią 35,7 proc. całego rządu.
To efekt uzgodnienia koalicyjnego, że każda partia tworząca koalicję - czyli Koalicja Obywatelska, Polska 2050, Polskie Stronnictwo Ludowe oraz Lewica - może wysłać do każdego resortu swojego przedstawiciela. I partie często wysyłają posłów, którzy muszą być sekretarzami stanu.
Jak by to ocenili eksperci Polski 2050? Zapewne również negatywnie, a przynajmniej można się tak domyślać na bazie tego, jak surowo oceniali rząd PiS-u i jak proponowali, aby w danym ministerstwie mógł być tylko jeden sekretarz stanu.
Warto było pisać
Jeżeli uznamy, że analizy eksperckie fachowców związanych z Polską 2050 były rozsądne, to musimy równocześnie uznać, że rząd z Polską 2050 na pokładzie ma się nijak do tego, czego Polska 2050 oczekiwała od poprzednio rządzących.
Jeśli uznać raport ekspertów Polski 2050, promowany przez Szymona Hołownię oraz innych parlamentarzystów Polski 2050 jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu, jako formę obietnicy, że "za naszych rządów będzie lepiej", to z realizacją tej obietnicy coś nie wyszło.
Ale żeby skończyć optymistycznym akcentem, warto dostrzec, że raport, który dotyczył nie tylko składu rządu, lecz także - a może nawet przede wszystkim - profesjonalizacji i odpartyjniania sfery publicznej, przyniósł wymierne efekty.
Już troje spośród siedmiorga autorów raportu uzyskało pozytywną ocenę rady ds. spółek z udziałem Skarbu Państwa, co oznacza, że lada moment będą zarządzać państwowymi podmiotami.
Czwarta autorka jest w rządzie na stanowisku ministra. Piąty został wiceprezesem Najwyższej Izby Kontroli.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl