Julia, królowa Polski [OPINIA]

Twórcy konstytucji nie przewidzieli sytuacji, w której ustrój Rzeczypospolitej będą wypaczali sędziowie Trybunału Konstytucyjnego. W świetle ostatnich decyzji TK - w zasadzie chce on przejąć bieżące zarządzanie państwem.

Julia Przyłębska
Julia Przyłębska
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Molecki
Patryk Słowik

Sprawa jest trochę śmieszna, trochę straszna, prawniczo skomplikowana.

Mamy bowiem taki oto system, że Trybunał Konstytucyjny, w świetle konstytucji, jest niczym najsprawiedliwszy ze sprawiedliwych, instancja ostateczna, która strzeże porządku Rzeczypospolitej, i to nawet przed prezydentem RP.

W rzeczywistości mamy zaś Trybunał Konstytucyjny z Julią Przyłębską, przyjaciółką prezesa Prawa i Sprawiedliwości, Krystyną Pawłowicz, znaną influencerką w mediach społecznościowych, Bogdanem Święczkowskim, wieloletnim kompanem Zbigniewa Ziobry, i Stanisławem Piotrowiczem, pełnokrwistym politykiem jednego z obozów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W trosce o obywatela – obywatela Barskiego

Jak wynika z informacji medialnych, 15 stycznia 2024 r. do Trybunału Konstytucyjnego zwrócił się ze skargą konstytucyjną obywatel - obywatel Dariusz Barski. Powinien, przed wniesieniem skargi, wyczerpać krajową ścieżkę sądową, ale kto by się przejmował takimi szczegółami.

Trybunał Konstytucyjny jeszcze tego samego dnia, 15 stycznia 2024 r., wydał postanowienie zabezpieczające. Zakazał państwowym władzom dokonywać zmian w Prokuraturze Krajowej, bo tak się składa, że obywatel Barski był i jest, albo nie był i nie jest prokuratorem krajowym. No i właśnie do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez trybunał, zdaniem samego trybunału, trzeba przyjmować, że Barski prokuratorem krajowym był i jest.

Innymi słowy, Trybunał Konstytucyjny w ramach zabezpieczenia postępowania przed samym trybunałem zakazał premierowi oraz prokuratorowi generalnemu układać prokuraturę według własnej koncepcji.

Władza nad Polską

Można różnie oceniać to, co zrobił minister sprawiedliwości-prokurator generalny Adam Bodnar w sprawie Prokuratury Krajowej. Jedni powiedzą, że postąpił w pełni legalnie, uznając, że Dariusz Barski nie został skutecznie powołany na funkcję prokuratora krajowego. Inni, że Bodnar nagina albo wręcz łamie prawo.

I bądźmy szczerzy - obie koncepcje znajdują swoich zwolenników i obie da się racjonalnie uzasadniać. W prawie bowiem tak już bywa, wiele kwestii jest ocennych. A jako że każdy prawnik, ba - nawet student, wie, że interpretacja prawa jest sztuką, to i sztukmistrzów jest wielu i sięgają po różne metody wykładni.

Szkopuł w tym, że niezależnie od oceny działań Bodnara, warto dostrzegać, co robi obecnie Trybunał Konstytucyjny.

On w praktyce chce rządzić Polską - i to nawet nie wyrokami trybunału, tylko postanowieniami wydawanymi w jednoosobowych składach, wydawanymi z dnia na dzień.

Jeśli byśmy bowiem uznali, że Trybunał Konstytucyjny może zakazać wprowadzania zmian w prokuraturze, dlaczego mielibyśmy uznać, że nie może np. stwierdzić w ramach zabezpieczenia, że nie można wybrać nowego prezydenta RP w 2025 r.? Można przecież sobie wyobrazić, że obywatel Andrzej Duda wnosi skargę konstytucyjną do TK tuż przed zakończeniem swojej kadencji jako prezydenta.

Skąd wiemy, że Trybunał Konstytucyjny zaraz nie zacznie wydawać rządowi poleceń co do tego, w jaki sposób ma wydatkować środki publiczne, tzn. na jakie instytucje ile pieniędzy przeznaczać? Przykłady można by mnożyć.

I jeśli ktoś uważa, że przesadzam, to uprzejmie przypominam: trybunał w ostatnich dniach określił, jaką większością należałoby ewentualnie stawiać prezesa Narodowego Banku Centralnego przed Trybunałem Stanu, mimo że w ogóle nie wynika to z konstytucji, a teraz stwierdza, kto może, a kto nie może siedzieć w fotelu prokuratora krajowego.

Nareszcie sprawnie

To, co robią od dawna sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, spowodowało, że dziś na orzeczenia TK mało kto zwraca uwagę. I to także te wydawane bez tzw. dublerów w składzie.

W teorii mamy bowiem potężny i niezależny konstytucyjny organ, w praktyce - niestety mały, upolityczniony i działający na rzecz jednej z opcji politycznych.

Gdy w 2015 r. politycy Prawa i Sprawiedliwości mówili, że trzeba zreformować TK, bo ten za mało pracuje, niektórzy zapewne wierzyli, że tak się rzeczywiście stanie. Nie było przecież tak, że TK do 2015 r. był bez skazy. Ba, tych skaz dało się dostrzec całkiem sporo.

Po "reformie" jednak trybunał przespał wiele lat - nie kontrolował tego, co robiła władza. Zamiast orzekać więcej, nie orzekał niemal wcale. Obudził się teraz, po zmianie rządów.

Złośliwie można by powiedzieć, że było kilka lat przejściowych trudności, ale w 2024 r. mechanizm wreszcie się dotarł - i trybunał orzeka aż furczy.

Tylko chyba nie o to twórcom konstytucji chodziło.

Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
julia przyłębskatrybunał konstytucjnyparaliż
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1613)