Kryzys polityczny we Francji. Narasta presja wobec Macrona
Premier Francji Sebastien Lecornu złożył dymisję po miesiącu urzędowania. Kryzys polityczny narasta, a sojusznicy i opozycja apelują do prezydenta Emmanuela Macrona o wcześniejsze wybory lub rezygnację.
Co musisz wiedzieć?
- Premier Francji Sebastien Lecornu zrezygnował z urzędu po niespełna miesiącu sprawowania funkcji.
- Decyzja zapadła w poniedziałek, dzień po ogłoszeniu nowego składu rządu, w Paryżu.
- Narasta presja polityczna i krytyka wobec prezydenta Emmanuela Macrona, także ze strony dotychczasowych sojuszników.
W poniedziałek premier Francji Sebastien Lecornu ogłosił swoją dymisję, mimo że urząd sprawował zaledwie od kilku tygodni. Decyzja zapadła tuż po tym, jak przedstawił nowy skład swojego gabinetu.
Po rezygnacji prezydent Emmanuel Macron powierzył Lecornu zadanie przeprowadzenia "ostatecznych negocjacji, w celu zdefiniowania płaszczyzny na rzecz działań i stabilności dla kraju". Premier ma czas na realizację tego zadania do końca środy, a do tego momentu zarządza bieżącymi sprawami państwa.
Trump zmienia kurs wobec Rosji? "Rozczarował się"
Dlaczego premier Francji zrezygnował po miesiącu?
Według informacji podawanych przez "Guardiana", Macron znajduje się pod coraz większą presją, by ogłosić przedterminowe wybory parlamentarne lub samemu ustąpić ze stanowiska. Do krytyki prezydenta dołączają nie tylko przedstawiciele opozycji, ale także jego dotychczasowi sojusznicy.
Jednym z nich jest Édouard Philippe, pierwszy premier za kadencji Macrona w latach 2017-2020, obecnie lider centroprawicowej partii Horizons, która współtworzyła dotychczasową koalicję rządzącą. We wtorkowym wywiadzie dla radia RTL Philippe stwierdził, że prezydent powinien rozwiązać narastający kryzys polityczny.
- Natychmiastowa rezygnacja miałaby straszne skutki i uniemożliwiłaby przeprowadzenie wyborów prezydenckich w dobrych warunkach - powiedział.
Philippe podkreślił, że nie popiera natychmiastowej rezygnacji Macrona, ale uważa, że głowa państwa powinna znaleźć wyjście z obecnej sytuacji. Jego zdaniem prezydent powinien powołać premiera, który byłby w stanie przeforsować budżet i zapewnić ciągłość funkcjonowania państwa, a następnie odejść "w porządny i godny sposób".
- Kiedy jesteś głową państwa, nie wykorzystujesz instytucji, ale im służysz. On powinien służyć instytucjom, znajdując rozwiązanie tego kryzysu politycznego - dodał polityk.
Czytaj także: Eksplozje i pożar w pobliżu siedziby premiera Francji
Jakie są reakcje sojuszników i opozycji na kryzys polityczny?
Gabriel Attal, lider prezydenckiej partii Odrodzenie i premier Francji przez pół roku w 2024 r., w poniedziałkowym wywiadzie dla telewizji TF1 przyznał, że "już nie rozumie decyzji podejmowanych przez prezydenta". Attal zauważył, że w ciągu niespełna dwóch lat Francja miała pięciu premierów, co według niego oznacza, że "nadszedł czas, aby spróbować czegoś innego". Skrytykował także "determinację" Macrona "do utrzymania kontroli".
Jak podaje BBC, tak otwarte wypowiedzi osób z najbliższego otoczenia prezydenta świadczą o powadze kryzysu politycznego. Dotychczas tylko opozycja domagała się rezygnacji Macrona, jednak obecnie podobne głosy pojawiają się także wśród jego sojuszników. Sam prezydent wielokrotnie zapewniał, że zamierza pełnić urząd do końca kadencji, czyli do 2027 r.
Komentarze francuskich mediów. "Tragiczna farsa czy dramatyczna komedia?"
Francuski dziennik "Le Monde" komentuje sytuację następująco: "Tragiczna farsa czy dramatyczna komedia? Żałosna sztuka rozgrywająca się na szczytach francuskiej władzy byłaby niemal śmieszna, gdyby nie świadczyła o upadku drugiej kadencji Macrona".
"Po raz kolejny prezydent znalazł się bez premiera i bez projektu budżetu, stojąc na czele podzielonej koalicji i pogrążony w poważnym kryzysie" - czytamy w "Le Monde".
W związku z obecną sytuacją coraz częściej pojawiają się apele do Macrona o rozwiązanie parlamentu i rozpisanie wcześniejszych wyborów. Po zeszłorocznych przedterminowych wyborach powstał bowiem bardzo rozdrobniony parlament, w którym żadna partia nie jest w stanie utworzyć stabilnego rządu.
Według "Le Monde", decyzja o przedterminowych wyborach "pogrążyła kraj w trwałej niestabilności" i od tego czasu Macron "nigdy tak naprawdę nie zaakceptował nowej rzeczywistości politycznej", "preferując chwiejne sojusze zamiast prawdziwego kompromisu, który zmusiłby go do ponownego przemyślenia elementów swojej polityki gospodarczej".
Źródło: TVN24