Francja bez premiera. Macron daje 48 godzin
Prezydent Francji Emmanuel Macron dał czas do środy ustępującemu premierowi Sebastienowi Lecornu na rozmowy ostatniej szansy z partiami politycznymi. Lecornu niespodziewanie podał się do dymisji w poniedziałek rano, zaledwie kilkanaście godzin po przedstawieniu wstępnego składu swego rządu.
Co musisz wiedzieć?
- Prezydent Macron dał Lecornu czas do środy na przeprowadzenie rozmów z partiami politycznymi.
- Sebastien Lecornu złożył dymisję w poniedziałek.
- W razie niepowodzenia rozmów, prezydent Macron może rozwiązać parlament i ogłosić przedterminowe wybory.
Jak podał Pałac Elizejski w komunikacie, prezydent powierzył Lecornu, który po dymisji zarządza sprawami bieżącymi, zadanie "ostatecznych negocjacji, w celu zdefiniowania płaszczyzny na rzecz działań i stabilności dla kraju".
Brak Polski w Waszyngtonie. "Jest jednak drugorzędnym graczem"
Lecornu przyjął prośbę Macrona
We wtorek rano Lecornu spotka się z partiami politycznymi. Poinformował, że przyjął prośbę prezydenta o prowadzenie ostatnich dyskusji z siłami politycznymi. "Powiem szefowi państwa w środę wieczorem, czy jest to możliwe, czy nie, tak aby mógł wyciągnąć wszelkie płynące z tego wnioski" - napisał Lecornu na platformie X.
Agencja AFP podała, powołując się na otoczenie Macrona, że szef państwa w razie fiaska tych rozmów "weźmie odpowiedzialność". Agencja ocenia, że oznacza to, iż utrzymuje się ryzyko rozwiązania parlamentu i przedterminowych wyborów.
Jednakże ostatnia misja powierzona Lecornu świadczy też o tym, że Macron wolałby uniknąć tego scenariusza. Prezydent rozwiązał parlament wiosną 2024 roku i teraz, po upływnie ponad roku, znów - zgodnie z konstytucją - może to uczynić. W wyniku zeszłorocznych przedterminowych wyborów powstał bardzo rozdrobiony parlament, w którym żadna partia nie może powołać stabilnego rządu.
Lecornu po porannej dymisji wrócił we wtorek po południu do Pałacu Elizejskiego, co podsyciło domysły, iż mógłby zostać mianowany ponownie, do czego prezydent ma prawo. Lecornu spotkał się także z przewodniczącym francuskiego Senatu Gerardem Larcherem, wpływowym politykiem prawicowej partii Republikanie.
To właśnie napięcia między centrowym obozem politycznym Macrona i Republikanami wokół składu rządu sprawiły, że Lecornu niespodziewanie podał się do dymisji, atakowany nie tylko przez opozycję, ale i siły, które miały współtworzyć jego gabinet. Jedną z kontrowersji było zaproszenie do gabinetu Lecornu byłego ministra finansów Bruno Le Maire'a. W poniedziałek Le Maire poinformował, że wycofuje się całkowicie z udziału w rządzie.
Lecornu został powołany na premiera 9 września. W niedzielę wieczorem ogłosił niepełny jeszcze skład rządu. Przez poprzednie tygodnie negocjował z partiami politycznymi warunki, pod jakimi poparłyby jego mniejszościowy gabinet. Chodziło w szczególności o kompromis w sprawie budżetu na 2026 rok, który miał zawierać działania oszczędnościowe, mające opanować wysoki deficyt budżetowy i dług publiczny. Część opozycji od początku zapowiadała, że nie poprze rządu Lecornu, i groziła wotum nieufności.
Czytaj więcej: