Rosyjskie media mają problem z propagandą. Płacą kary

Stacje telewizyjne i radiowe narzekają na kary za upublicznianie niedopuszczalnych w publicznym obiegu słów. Jednocześnie wydawcy czują się zagubieni, bo nie mają orientacji, co jest karalną publikacją, a co nie. Do Roskomnadzoru trafiają więc apele o wykazy inkryminowanych słów.

Prezydent Rosji Władimir Putin
Prezydent Rosji Władimir Putin
Źródło zdjęć: © Getty Images | Contributor#8523328

31.05.2023 10:33

Wiele informacji, które podają rosyjskie media państwowe czy kremlowscy oficjele, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.

Federalna Służba ds. Nadzoru w Sferze Łączności, Technologii Informacyjnych i Komunikacji Masowej w Federacji Rosyjskiej została poproszona o sporządzenie przejrzystej listy słów, których nie wolno używać w mediach. Jak podają tuba propagandowa Kremla, gazeta "Izwiestja", odpowiednie pismo zostało przesłane do departamentu przez Izbę Przemysłowo-Handlową (CCI) w związku ze skargami stacji telewizyjnych i radiowych.

Według autorów listu zwiększyła się kontrola w tym zakresie, dziesiątki redakcji dostaje kary, ale nie ma transparentnych zasad. Przedstawiciele mediów zwracają uwagę, że Roskomnadzor zaostrzył w ostatnim czasie kontrole a odpowiednich przepisów prawa nie ma.

Jak podaje gazeta, eksperci twierdzą jednak, że niemożliwe jest sporządzenie jasnej i wyczerpującej listy, bo w zależności od sytuacji nawet całkowicie niewinne wyrażenia mogą komuś wydawać się obraźliwe.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Siergiej Katyrin napisał, że "kwalifikacja tego lub innego słowa i wyrażenia jako obraźliwego jest określana sytuacyjnie".

Rosyjskie media zagubione w meandrach zakazów. Chcą przejrzystej listy zakazanych słów

"Izwiestja" wspominają o wulgaryzmach i przekleństwach, ale problem mediów rosyjskich nie tylko ich dotyczy. Obawy przed karami wiązać się mogą też z polityczna sferą życia. Rosjanom nie można wypowiadać wielu słów, które kojarzą się z rosyjską inwazją na Ukrainę. Wojna jest tu bowiem "specjalną operacją wojskową".

"A jeśli czyści się materiały emitowane na antenie z kontrowersyjnych wypowiedzi - na przykład filmy fabularne - to jest szansa na problemy i roszczenia o naruszenie praw autorskich" - broni nadawców Izba Przemysłowo-Handlowa.

W ciągu ostatniego półtora miesiąca do izby wpłynęło 15 wniosków od przedstawicieli biznesu medialnego, głównie regionalnych spółek telewizyjnych i radiowych. W tym samym okresie organy terytorialne Roskomnadzoru sporządziły około 25 protokołów, kwalifikujących do dalszego postępowania, które może zakończyć się grzywną od 5 do 20 tysięcy rubli.

Izba Przemysłowo-Handlowa zaproponowała wypełnienie luki w ustawodawstwie z pomocą lingwistów. Pomogliby oni w zidentyfikowaniu "bezwarunkowo obraźliwego słownictwo" i sporządzili przybliżoną listę niedyplomatycznych słów i wyrażeń. Roskomnadzor potwierdził otrzymanie odwołania i zaznaczył, że rozpatrzy je i prześle odpowiedź "w odpowiednim czasie".

Wybrane dla Ciebie