Rosjanie zaklinają statystyki. Robią miejsca dla kolejnych poborowych

Rosyjskie wojsko za wszelką cenę stara się uznać zaginionych żołnierzy za martwych. Sądy są zasypywane wnioskami, a rodziny często o procesie dowiadują się po fakcie. Władze w ten sposób oszczędzają pieniądze i zaklinają statystyki.

 Rosyjskie wojsko za wszelką cenę stara się uznać zaginionych żołnierzy za martwych.
Źródło zdjęć: © East News
Sławek Zagórski

Kiedy w grudniu 2024 r. minister obrony Andriej Biełousow podpisał decyzję o utworzeniu "zintegrowanego mechanizmu poszukiwań" zaginionych żołnierzy, przekaz medialny ministerstwa był jednoznaczny: państwo pomaga rodzinom, które nie mają informacji o losie swoich bliskich. W rzeczywistości jednak, ta procedura służy nie pomocy rodzinom. Jej podstawowym celem jest usunięcie z ewidencji "martwych dusz", aby zrobić miejsce dla kolejnych poborowych.

Tylko w pierwszym półroczu 2025 r. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej złożyło ponad 26 tysięcy wniosków o uznanie zaginionych żołnierzy za zmarłych. To więcej niż przez cały poprzedni rok, a skala składanych wniosków rośnie z każdym miesiącem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zuchwały napad na Gubałówce. Bankomaty wyleciały w powietrze

Sądy, szczególnie w regionach, gdzie intensywnie prowadzi się rekrutację i stacjonują jednostki biorące udział w inwazji na Ukrainę, mają poważne trudności z nadążaniem za tymi sprawami.

Skąd ta presja? Co właściwie daje armii uznanie żołnierza za zmarłego, jeśli wciąż nie odnaleziono ciała? I dlaczego państwo tak gorliwie prze do przodu z tym procesem, często bez informowania rodzin?

Problem organizacyjny

Z punktu widzenia rodziny, zaginięcie na froncie to dramat. Brak informacji o losie bliskiego, brak pewności, czy żyje, czy może dostał się do niewoli, czy zginął i leży bezimiennie w masowym grobie – to stan nie do zniesienia. Z punktu widzenia rosyjskiego Ministerstwa Obrony sytuacja wygląda jednak inaczej. Zaginiony żołnierz wciąż figuruje w systemie jako "aktywny", a to oznacza, że zajmuje miejsce, którego nie da się oficjalnie zwolnić. Taki status to także konieczność wypłat świadczeń: żołdu, ubezpieczenia, czasem dodatków rodzinnych.

Uznanie za zmarłego to dla państwa same korzyści. Przede wszystkim jest to zwolnienie etatu, który można natychmiast uzupełnić kolejnym poborowym lub "dobrowolcem" z werbunku regionalnego. Po drugie, jest to wygaszenie zobowiązań finansowych. Rosyjskie prawo przewiduje, że z chwilą uznania żołnierza za zmarłego kończą się wypłaty żołdu, a rodzina może ewentualnie ubiegać się o jednorazowe odszkodowanie.

Kluczowe jest to, że zostaje uznany za zmarłego, a nie poległego, co wyklucza automatyczną wypłatę odszkodowania. Po trzecie, prostsze raportowanie strat: żołnierz przestaje figurować jako "zaginiony", ale nie jest przenoszony do tabeli "poległy". On po prostu zmarł. Mógł mieć wypadek, zachorować, cokolwiek, byleby nie zginął.

Sądy działają ekspresowo

Jeszcze do niedawna rosyjskie prawo wymagało odczekania dwóch lat od zaginięcia, aby sąd mógł uznać daną osobę za zmarłą. Ale w kwietniu 2023 r. przepisy zmieniono specjalnie z myślą o żołnierzach biorących udział w "specjalnej operacji wojskowej". Dziś wystarczy sześć miesięcy od momentu utraty kontaktu, by sąd mógł orzec śmierć na podstawie okoliczności "zagrażających życiu", takich jak działania bojowe, ostrzał artyleryjski, eksplozja miny czy zniszczenie pojazdu.

W praktyce dowódcy jednostek mają niemal wolną rękę w składaniu wniosków i robią to masowo. Problem w tym, że w wielu przypadkach rodziny nie są nawet informowane o toczącym się postępowaniu. Nie mają możliwości wniesienia zastrzeżeń, dostarczenia dodatkowych informacji, a przede wszystkim sprzeciwu. Dla państwa liczy się tempo.

W grudniu 2024 r. rosyjski resort obrony ogłosił powstanie zintegrowanego systemu poszukiwań. Zaangażowano w niego nie tylko wojsko, ale także Śledczy Komitet, policję, Fundusz "Obrońcy Ojczyzny" i centrum koordynacyjne MO FR. Bliskim zaginionych obiecano dostęp do pomocy koordynatorów, możliwość przekazania DNA do identyfikacji, a także wsparcie informacyjne.

W praktyce jednak to nie państwowy system, a nieformalna sieć kobiet-koordynatorek, wolontariuszy i aktywistek z Telegrama daje rodzinom jakiekolwiek informacje. To przez te kanały matki i żony docierają do zdjęć jeńców, rozpoznają zniszczone pojazdy, lokalizują miejsca pochówku. Wojsko milczy, prokuratura nie odpowiada, a sądy potrafią uznać syna za martwego, mimo że wciąż widnieje na listach Czerwonego Krzyża jako jeniec wojenny.

Czyste ręce

Z perspektywy wojska, uznanie żołnierza za zmarłego to zamknięcie sprawy. Nie trzeba już go szukać, wypłacać wynagrodzenia, informować bliskich o postępach śledztwa. Ewidencja jest uporządkowana, można wypełniać braki kadrowe. Wojsko ma czyste ręce i do tego oszczędza.

Po uznaniu za zmarłego, przestają obowiązywać przepisy o wsparciu dla rodzin zaginionych. Zawieszane są dodatki, a czasem również renta, jeśli nie ma decyzji o statusie "poległego na służbie". Co więcej, bez ciała i aktu zgonu rodzina nie może przeprowadzić pogrzebu, odebrać dokumentów czy uzyskać odszkodowania. W zawieszeniu pozostają sprawy spadkowe, kredyty, prawa do mieszkań wojskowych.

Ponadto, formalne czyszczenie rejestrów z nazwisk zaginionych to po prostu logistyka. Przestrzeń pod nowe nazwiska, nowe kontrakty, nowe pobory. Jednocześnie państwo próbuje nie dopuścić do otwartej debaty o skali zaginionych. Oficjalnie ich liczba nie jest ujawniana. O poszukiwaniu informują wyłącznie lokalne media lub profile rodzin. Równolegle rusza jednak machina sądowa.

Jak wielokrotnie przekonali się obywatele Rosji, zaginąć na wojnie to nie znaczy być szukanym. To znaczy jedynie zniknąć z systemu, a potem zostać zastąpionym.

Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Ukraiński politolog: "Putin bez presji z zewnątrz nie zakończy wojny"
Ukraiński politolog: "Putin bez presji z zewnątrz nie zakończy wojny"
Potrzebne dekady. Odbudowa Gazy pochłonie miliardy
Potrzebne dekady. Odbudowa Gazy pochłonie miliardy
Kryzys na Madagaskarze. Armia przejęła władzę
Kryzys na Madagaskarze. Armia przejęła władzę
Trump o Meloni. "Piękna młoda kobieta"
Trump o Meloni. "Piękna młoda kobieta"
"Śmiertelny cios" Żurka. Ziobro krytykuje ministra sprawiedliwości
"Śmiertelny cios" Żurka. Ziobro krytykuje ministra sprawiedliwości
Przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przesunięte. Jest nowy termin
Przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przesunięte. Jest nowy termin
Prokuratura wciąż bada sprawę ochrony Antoniego Macierewicza przez Żandarmerię Wojskową
Prokuratura wciąż bada sprawę ochrony Antoniego Macierewicza przez Żandarmerię Wojskową
IPN bez prezesa. Kandydatów jest wielu, wybór nie będzie prosty
IPN bez prezesa. Kandydatów jest wielu, wybór nie będzie prosty
Śmierć na plebanii. Rodzina domaga się prawdy
Śmierć na plebanii. Rodzina domaga się prawdy
Fala komentarzy. Politycy PiS reagują na rajd Mejzy
Fala komentarzy. Politycy PiS reagują na rajd Mejzy
2-latek w piżamie na ruchliwej ulicy. Policja pokazuje nagranie
2-latek w piżamie na ruchliwej ulicy. Policja pokazuje nagranie
Konfederacja dogada się z PiS? Tusk: to przypomina raczej wojnę
Konfederacja dogada się z PiS? Tusk: to przypomina raczej wojnę
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja serwisu Wiadomości