Rosjanie obawiają się Chin? "Liczą, że Trump im coś zaproponuje"
Czy tworzy się nam, za aprobatą Chin, nowa "oś zła": Rosja - Korea Północna? - z takim pytaniem Agnieszka Kopacz-Domańska, prowadząca program "Newsroom", zwróciła się do swojego gościa płka Andrzeja Derlatki, byłego szefa Agencji Wywiadu i byłego ambasadora RP w Korei Południowej. - Oczywiście, przy czym ja bym to określił inaczej. Pomiędzy tymi państwami są układy. W niektórych przypadkach są to jawne układy sojusznicze, jak ten między Rosją a Koreą Północną. Podobny układ jest obecnie negocjowany między Rosją a Iranem. Iran ma już układ o przyjaźni i pomocy z Chinami. Chiny inwestują tam pieniądze - odparł gość programu. - Jest to czwórka państw, i trzeba to jasno powiedzieć, pod przywództwem chińskim, a nie rosyjskim. Chiny są dzisiaj wielokrotnie większą gospodarką niż rosyjska. Armia chińska jest ogromna, jest potężna, nieporównanie większa od rosyjskiej - dodał. - Rosjanie zdają sobie sprawę z tego, co ich, jako państwo, czeka. Nie mają jasnej, świetlanej przyszłości przed sobą. Zwłaszcza teraz, po trzech latach wojny z Ukrainą ci, którzy myślą - a w kierownictwie rosyjskim są ludzie myślący - wiedzą, że ponieśli straszną strategiczną klęskę. To, co wymyślił Putin i jego otoczenie się nie udało i się nie uda. Są w sytuacji takiej, że mają perspektywę zależności od Chin na dziesięciolecia, co dla Rosjan jest przerażające, ponieważ tam jest pamięć pokoleniowa o ordzie, jarzmie tatarskim, które cofnęło Rosję o setki lat w stosunku do Zachodu - tłumaczył ekspert. - To, co się dzieje w stosunkach z Zachodem, może oznaczać zerwanie, ale może też oznaczać próbę ratowania sytuacji. Trump, a zwłaszcza jego ludzie z Partii Republikańskiej, mają taką teorię, by pójść na układy z Rosją po to, by ograniczyć wpływy chińskie. Tego Rosjanie się uczepili i uważają, że jest to próba wyjścia z tego ambarasu, w który sami się wpakowali. Liczą, że Trump coś im zaproponuje - stwierdził płk Andrzej Derlatka.