Rosja używa bombardowań NATO z 1999 r. w wojnie medialnej ws. Krymu
Rosyjska telewizja wyemitowała nagrania bombardowań NATO sprzed 15 lat, palących się budynków i rannych ludzi w dawnej Jugosławii, by zintensyfikować antyzachodnią kampanię medialną w związku z kryzysem na Krymie - pisze Reuters.
Czytaj również: Putin porównuje Krym do Kosowa - jakie są różnice?
Państwowa telewizja i gazety wykorzystały rocznicę rozpoczęcia nalotów, by oskarżyć Zachód o hipokryzję. Podkreśliły, że Zachód twierdzi, iż Krym nie ma prawa odłączyć się od Ukrainy, podczas gdy NATO użyło siły, by pomóc Kosowu wyrwać się spod władzy prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia.
Przesłaniem specjalnego programu w państwowej telewizji pt. "Serbska tragedia: 15 lat" było to, że za zmiany granic na świecie, zachęcanie do separatyzmu i lekceważenie międzynarodowego prawa odpowiadają Stany Zjednoczone i NATO.
"Jawna hipokryzja zachodnich polityków"
"Wynikiem natowskiej agresji był ostateczny rozpad Jugosławii i jednostronna deklaracja niepodległości Kosowa przy aplauzie Waszyngtonu i większości europejskich stolic" - napisała rządowa "Rossijskaja Gazieta".
"Można się tylko zastanawiać nad jawną hipokryzją zachodnich polityków, którzy teraz oskarżają Rosję, do której Krym przyłączył się w rezultacie referendum i praktycznie bez strzałów, o złamanie międzynarodowego prawa" - dodał dziennik.
"Rossijskaja Gazieta" obok artykułu rocznicowego na pierwszej stronie umieściła liczbę 88. W tekście napisano, że "88 dzieci i ponad 2 tys. jugosłowiańskich cywilów było ofiarami barbarzyńskich bombardowań NATO".
Według danych organizacji praw człowieka Human Rights Watch podczas 11 tygodni bombardowań w Jugosławii zginęło ok. 500 cywilów, w tym co najmniej połowa w Kosowie. Oficjalne dane Belgradu mówią, że w rezultacie nalotów śmierć poniosło ok. 2,5 tys. serbskich cywilów.
"Gdy zdarzył się krymski cud..."
Państwowa telewizja w Rosji wyemitowała nagrania byłego dowódcy sił Serbów bośniackich generała Ratko Mladicia oraz Miloszevicia, który zmarł w 2006 r. podczas swego procesu toczącego się przed ONZ-owskim trybunałem ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii.
- Przed śmiercią (...) powiedział, że Zachód jest chytrą, przebiegłą bestią, która tylko zjada ciała narodów słowiańskich - oznajmił nacjonalistyczny pisarz i komentator polityczny Aleksandr Prochanow. - Teraz, gdy zdarzył się krymski cud, Rosjanie się zjednoczyli. Zachód znowu zalewa się fałszywymi łzami i próbuje nas przekonać, że jest obrońcą praw i źródłem humanizmu. Nie wierzcie w to.
78 dni bombardowań
Mająca historyczne powiązania z Rosją Serbia utraciła kontrolę nad Kosowem, gdy NATO rozpoczęło bombardowania, by powstrzymać prześladowania ludności albańskiej. Według Moskwy trwające 78 dni naloty były przykładem częstego wykorzystywania siły przez Waszyngton pod pretekstem obrony praw człowieka.
Kosowo ogłosiło niepodległość sześć lat temu. Mimo sprzeciwu ze strony Belgradu i Moskwy uznało ją ponad 100 państw. Sprawę Kosowa prezydent Władimir Putin i inni przedstawiciele rosyjskich władz uznają za precedens, na który powołują się w związku z Krymem.
Uczestnicy referendum, które odbyło się 16 marca na Krymie, zagłosowali za przyłączeniem się do Rosji. Głosowanie zostało uznane przez Zachód za nielegalne. Zachód argumentuje, że było ono niezgodne z ukraińską konstytucją i zostało przeprowadzone dopiero wtedy, gdy rosyjskie wojska przejęły kontrolę nad półwyspem.Zachodni przywódcy odrzucają porównania między Krymem i Kosowem, podkreślając, że kraje NATO nie próbowały anektować Kosowa i zależało im jedynie na obronie ludności. Ukraińscy i zachodni przywódcy wskazują, że rosyjskie media przeinaczają fakty, by pokazać, iż rosyjskojęzycznej ludności Ukrainy zagraża niebezpieczeństwo ze strony "neofaszystów".