Rokita o oświadczeniu Pastusiaka: bezczelność!
"Wyjątkową bezczelnością" nazwał Jan Rokita
(PO) oświadczenie złożone przed komisją śledczą przez marszałka
Senatu Longina Pastusiaka, w którym pojawił się zarzut kłamstwa
pod jego adresem. Brak reakcji szefa komisji Tomasza Nałęcza (UP)
na to Rokita określił jako zachowanie "wyjątkowo naganne".
Po tym jak Pastusiak złożył w sobotę swoje oświadczenie, Rokita powiedział, że z jego punktu widzenia pozwala ono dobrze zinterpretować billingi jako niezwiązane bezpośrednio ze sprawą Rywina.
"Tym niemniej chciałem pewien żal wyrazić wobec pana marszałka (Nałęcza), że wobec wyjątkowego, bezczelnego oświadczenia złożonego pod moim adresem przez pana Longina Pastusiaka, zarzucającego mi czyny kryminalne, brak reakcji pana marszałka jako przewodniczącego komisji stawia pod znakiem zapytania sens mojego dalszego udziału w tej komisji" - oświadczył poseł PO.
"Przychodzi świadek, który formułuje pod moim adresem zarzut kryminalny, a pan marszałek kiwa głową i mówi, że wszystko jest w porządku" - komentował dalej sytuację Rokita. Podkreślił, że jego wniosek o przesłuchanie Pastusiaka wynikał z literalnego odczytania dowodu dostarczonego przez prokuraturę, czyli billingu. To nie ja - zaznaczył Rokita - jestem winien, że Longin Pastusiak jest abonentem numeru spod którego rozmawiano z firmą Heritage Films. "Obowiązkiem członków komisji jest wyjaśnienie tego. Zrobiłem to, co do mnie należało" - oświadczył.
Rokita dodał, że dziś z tego powodu, iż uczciwie chciał wyjaśnić dowód, formułowany jest wobec niego "zarzut kryminalny" dezawuujący go, "że kłamie" i "tego typu insynuacje". "To jest, powtarzam, wyjątkowa bezczelność ze strony świadka, a zachowanie pana marszałka jest w najwyższym stopniu naganne, mówię o panu marszałku Nałęczu" - powiedział Rokita.
W reakcji na tę wypowiedź Nałęcz zaapelował do posła o powstrzymanie emocji. Składając wniosek o przesłuchanie Pastusiaka - zdaniem Nałęcza - Rokita dokonał skrótu myślowego.
"Kto jak kto panie pośle, ale człowiek pańskiej inteligencji i przenikliwości, dokonując takiego skrótu myślowego, dokonuje nadużycia" - zwrócił się Nałęcz do Rokity. Przypomniał, że Rokita "wyraźnie mówił o ponad 100 telefonach Longina Pastusiaka do Lwa Rywina, podczas gdy od początku było oczywiste, że odbyto ponad 100 rozmów z telefonu należącego do pana Pastusiaka na telefony należące do Heritage Films".
"Jeśli pan poseł dalej twierdzi, że to było tylko podyktowane starannością i chęcią ustalenia prawdy, to gratuluję panu dobrego samopoczucia, ale proszę nie miotać podejrzeń na wszystkich dookoła" - apelował Nałęcz. Sam - jak dodał - "nie widzi w sobie żadnej winy" w związku z całą sytuacją.
Rokita ripostował z kolei, że stwierdzenia Nałęcza są "głęboko nieprzyzwoite", a on odczytał tylko to, co dostarczyła prokuratura. "I jeśli pan marszałek oskarża mnie, to powinien oskarżyć prokuraturę" - powiedział poseł.
"Panie pośle, na litość boską, nie kontynuujmy tej żenującej wymiany zdań" - zaapelował Nałęcz. I oświadczył, że jeśli Rokita będzie "brnął w składanie tego typu fałszywych oświadczeń", to posiedzenie komisji stanie się "pośmiewiskiem i spektakularną sceną odgrywania jakiejś komedii nieporozumień i pomyłek". "Na litość boską, co my panie pośle teraz czynimy" - alarmował szef komisji. I zarządził przerwę w obradach.
Po przerwie emocje na sali opadły. Rokita i Pastusiak przeprosili się wzajemnie. "W związku, że mój wniosek o przesłuchanie pana marszałka składałem publicznie, chciałem powiedzieć, że jeśli sposobem sformułowania tego wniosku pan marszałek został w jakikolwiek sposób dotknięty, albo pan marszałek uznał, że pańskie dobre imię zostało naruszone, to chciałem przeprosić za to" - powiedział poseł.
"Ja rozumiem, że mógł się pan kierować dobrymi intencjami i to zawarłem w swoim stwierdzeniu: 'niezależnie od intencji, jakimi pan się kierował'" - zwrócił się z kolei Pastusiak do Rokity. (jask)