Nowozelandzka policja wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa po tym, jak w walizkach kupionych przez rodzinę na aukcji internetowej znaleziono szczątki dwojga dzieci. W oświadczeniu przekazano, że śledczy zostali powiadomieni o sprawie w zeszłym tygodniu. Podkreślono, że rodzina w żaden sposób nie jest powiązana z ich śmiercią.
Rusza śledztwo. Są pierwsze wskazówki
Według wstępnej analizy, dzieci – prawdopodobnie w wieku od 5 do 10 lat – mogły nie żyć od trzech lub czterech lat. - Przeprowadzane są sekcje zwłok w celu ustalenia tożsamości dzieci - powiedział w czwartek inspektor Tofilau Famanuia Vaaelua. Śledczy szukają również wskazówek, jak, kiedy i gdzie zginęły dzieci. Vaaelua dodał, że policja współpracuje z Interpolem i rozpoczęła dochodzenia w zagranicznych agencjach, ale "wstępne wyniki śledztwa sugerują, że krewni ofiar znajdują się w Nowej Zelandii".
Policja próbuje zdobyć nagrania z kamer przemysłowych, które mogą dostarczyć pewnych wskazówek, chociaż przyznają, że może to być trudne do uzyskania, biorąc pod uwagę znaczną ilość czasu, który minął. Firma magazynowa pomaga policji w dochodzeniu. Wszystkie przedmioty, które znaleziono w wylicytowanym garażu, mają zostać przebadane "w celu ustalenia powiązania z walizkami".
Makabryczne odkrycie
W zeszłym tygodniu policja z Nowej Zelandii dostała wezwanie w sprawie ludzkich szczątków znalezionych w walizce. Rodzina z Auckland brała udział w popularnych aukcjach, na których można wylicytować zawartość magazynów, które z różnych przyczyn zostały porzucone lub nieopłacone przez właścicieli. Gdy rodzina wróciła do domu, przeżyła szok.
Jak relacjonował wówczas "NewsHub", w okolicach domu w Auckland zauważono policję, a zaraz po niej pojawiło się kilka karawanów. Mundurowi potwierdzili oficjalnie, że wśród zawartości magazynu znaleziono ludzkie szczątki w walizce.
Źródło: CNN, NewsHub, AP
