Robert J. na wolności. Prokurator zapowiada kasację
Sąd Apelacyjny w Krakowie uniewinnił Roberta J. skazanego w pierwszej instancji na dożywocie za brutalne zabójstwo studentki sprzed ponad 25 lat. Wyrok jest prawomocny. Prokurator, który prowadził tę sprawę, zapowiedział kasację do Sądu Najwyższego.
- To wyrok niesłuszny, niesprawiedliwy i wewnętrznie sprzeczny - mówił po wyjściu z sali rozpraw autor aktu oskarżenia, prokurator Piotr Krupiński. Jego zdaniem, "wewnętrzna sprzeczność" wyroku, była już widoczna podczas ustnego uzasadnienia decyzji o uniewinnieniu Roberta J.
- Dorobek polskiej i światowej kryminalistyki w tej sprawie całkowicie upadł. Jak widać, niepotrzebne są opinie, ekspertyzy. Ważne jest, żebyśmy mieli świadków! Żeby oni widzieli moment zabójstwa, rozkawałkowania zwłok. Albo, żeby widzieli, jak oskarżony niesie fragmenty ciała. Jakby oskarżony miał w reklamówce głowę i zostałby zatrzymany to pewnie wtedy sąd by uznał, że nie ma wątpliwości, kto odpowiada za zbrodnię - mówił wyraźnie rozżalony decyzją sądu prokurator Krupiński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ważą się losy "posłanki z Kutna". Polityk Razem: Mam dla niej odrobinę podziwu
Prokurator poinformował też, że wystąpi z kasacją do Sądu Najwyższego.
Śledztwo wznowiono po 11 latach
Katarzyna Z., 23-letnia studentka religioznawstwa UJ, zniknęła 2 listopada 1998 r. Matka dziewczyny była umówiona po południu z córką, ale Katarzyna nie przyszła na spotkanie, nie wróciła też na noc do domu. Matka zgłosiła zaginięcie córki, zaczęła szukać Katarzyny na własną rękę. Bez skutku.
Kilka miesięcy później załoga pchacza barek "Łoś" na Wiśle na krakowskim Zabłociu wyciągnęła z wody wielki płat skóry. Później pracownicy stopnia wodnego na Dąbiu zaalarmowali policję, że w kracie wyłapującej odpadki z Wisły utkwiła ludzka noga.
O tym, że szczątki wyłowione z Wisły należą do 23-letniej Katarzyny Z., policjanci dowiedzieli się kilka miesięcy później dzięki badaniom DNA, jednym z pierwszych, jakie wtedy wykonano dla policji w Małopolsce.
Niestety, po wielu miesiącach śledztwo w tej sprawie zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy.
Pod koniec 2011 r. krakowska policja poinformowała, że policjanci z tzw. Archiwum X ponownie analizują materiały śledztwa i ustalają nowe dowody. Na tej podstawie krakowska prokuratura w styczniu 2012 r. podjęła śledztwo na nowo i zleciła m.in. ekshumację szczątków.
W wyniku oględzin stwierdzono wiele śladów kryminalistycznych i dowodów oraz zabezpieczono je na potrzeby śledztwa. Były to substancje, włosy, drobiny i włókna pozwalające - zdaniem śledczych - na podjęcie dodatkowych czynności.
Nowe ślady i dowody
W śledztwie powoływano najwybitniejszych polskich i zagranicznych biegłych różnych specjalności. Korzystano również z najnowszych technik śledczych, które pozwalają na odtworzenie sposobu działania sprawcy i okoliczności zabójstwa.
Na trop Roberta J. śledczy wpadli dzięki temu, że mężczyzna pojawiał się na cmentarzu, przy grobie Katarzyny Z. Mężczyzna został zatrzymany 4 października 2017 r. w Krakowie. Nie przyznał się do winy, ale złożył obszerne wyjaśnienia. Na niektóre pytania nie chciał odpowiadać.
Akt oskarżenia liczył 800 stron
We wrześniu 2019 do sądu trafił liczący 800 stron akt oskarżenia przeciwko Robertowi J. Według prokuratury Robert J., "stosując przemoc fizyczną, pozbawił pokrzywdzoną wolności, zatrzymując ją i przetrzymując wbrew jej woli w zamkniętym pomieszczeniu, utrzymując ją w tym czasie w stanie bezbronności poprzez podawanie jej określonych związków chemicznych".
W połowie września 2022 roku Sąd Okręgowy w Krakowie uznał Roberta J. za winnego w tej sprawie i skazał go na dożywocie. Uzasadnienie było niejawne, a sporządzanie go na piśmie zakończono dopiero we wrześniu 2023 roku. Dokument liczył ponad 800 stron.
Sąd Apelacyjny w Krakowie uniewinnił Roberta J.
Od wyroku odwołało się trzech obrońców i prokurator. Obrona wnosiła w apelacji o zmianę wyroku i uniewinnienie Roberta J., prokuratura z kolei o uzupełnienie kwalifikacji czynu i zmianę rozstrzygnięcia w zakresie kosztów sądowych.
- Wyrok uniewinniający nie oznacza, że sąd jest całkowicie przekonany, że nie popełnił zbrodni. Chodzi o to, że nie możemy w sposób pewny orzec, że ją popełnił. Musiała zostać zastosowana zasada, że wszelkie wątpliwości, jeśli nie da się ich rozwiać, rozstrzygnąć należy na korzyść oskarżonego - stwierdził w czwartek sędzia Andrzej Długosz, przewodniczący składu orzekającego Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Sąd uchylił areszt i nakazał zwolnienie Roberta J. - Oskarżony od teraz jest człowiekiem wolnym - orzekł sędzia Długosz.
Źródło: PAP, TVN24, wyborcza.pl