Oskarżony o oskórowanie studentki zabrał głos: "Nie jestem potworem"

Podczas rozprawy przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie oskarżony Robert J. po raz pierwszy zabrał głos, zapewniając o swojej niewinności w sprawie zabójstwa studentki Katarzyny Z. z lat 90. Obrona wnosi o uniewinnienie, prokuratura o utrzymanie wyroku dożywocia.

Oskarżony Robert J. na sali Sądu Apelacyjnego w Krakowie
Oskarżony Robert J. na sali Sądu Apelacyjnego w Krakowie
Źródło zdjęć: © PAP | �ukasz G�gulski
oprac. PC

W poniedziałek sąd wysłuchał mów końcowych stron w procesie odwoławczym Roberta J., skazanego w 2022 roku na dożywocie za zabójstwo młodej kobiety sprzed ponad dwóch dekad. Wyrok w tej sprawie ma zostać ogłoszony w czwartek.

Obrona, reprezentowana przez mecenasa Łukasza Chojniaka, zarzuca organom ścigania błędy proceduralne, manipulacje dowodami oraz niehumanitarne traktowanie oskarżonego. Adwokat podkreślał, że zeznania świadków nie są wiarygodne, a dowody przeciwko Robertowi J. są niewystarczające.

Prokuratura wnosi o utrzymanie wyroku i podkreśla znaczenie zeznań dwóch kluczowych świadków – matki i córki, które początkowo zeznawały anonimowo. Według śledczych, ich zeznania potwierdzają winę oskarżonego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Szczególnie istotne są zeznania kobiety, która jako siedmiolatka miała widzieć Roberta J. w towarzystwie Katarzyny Z. niedługo przed jej zaginięciem. Prokurator Krupiński zaznaczył, że świadek przedstawiła szczegółowe i spójne wspomnienia z tamtego spotkania, co nie powinno budzić wątpliwości.

Obrona kwestionuje jednak wiarygodność tych zeznań, twierdząc, że matka i córka mogły nieświadomie uzgodnić wspólną wersję wydarzeń. Mecenas Chojniak wskazywał na różnice w ich relacjach oraz na upływ czasu, który mógł wpłynąć na pamięć świadków.

Podczas rozprawy głos zabrał również oskarżyciel posiłkowy, mecenas Jan Znamiec, który uznał krytykę obrony wobec prokuratury i sądu za błędną taktykę. Podkreślił, że zgromadzone dowody, choć opierają się na poszlakach, tworzą spójny łańcuch wskazujący na winę oskarżonego.

Robert J., zwracając się do sądu, stanowczo zaprzeczył zarzutom i apelował o sprawiedliwość. Stwierdził, że jest niewinny i nigdy nie spotkał Katarzyny Z., a organy ścigania niesłusznie próbują go uwikłać w tę sprawę.

Oskarżony zabrał głos po raz pierwszy

Podczas tej rozprawy pierwszy raz w procesie odwoławczym głos zabrał oskarżony, apelując o uniewinnienie.

- Nie jestem Skórą. Nie jestem bestią. Nie jestem potworem. Nikogo nie zabiłem. Nikomu nie zrobiłem krzywdy. Jestem człowiekiem i obywatelem tego kraju, którego organy ścigania próbują od blisko ćwierć wieku uwikłać w sprawie zabójstwa Katarzyny Z. Zwracam się bezpośrednio do wysokiego sądu, bo to moja ostatnia nadzieja na sprawiedliwość - mówił Robert J., który na koniec rozprawy odczytał swoje oświadczenie.

Wyjaśniał w nim także, że nigdy nie spotkał Katarzyny Z. Jego zdaniem organy wmawiały mu, że dopuścił się zbrodni i dopuszczały się prowokacji, by przyznał się do winy. - Nigdy nie przyznałem się do zabójstwa Katarzyny Z. i nigdy się nie przyznam, bo tego nie zrobiłem. (...) Krzyczę do was: uwierzcie mi, że tego nie zrobiłem - mówił oskarżony.

Sprawa Roberta J., nazywana "sprawą Skóry", dotyczy zabójstwa Katarzyny Z., której szczątki wyłowiono z Wisły pod koniec lat 90. Oskarżony został zatrzymany w 2017 roku, a akt oskarżenia sformułowano w 2019 roku. We wrześniu 2022 roku Sąd Okręgowy w Krakowie skazał go na dożywocie po przeprowadzeniu 85 rozpraw.

Czytaj także:

Źródło artykułu:PAP
sądzabójstwostudentka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (100)