ŚwiatRobert Cheda: Rosja może uciec się do prowokacji wobec polskich obywateli

Robert Cheda: Rosja może uciec się do prowokacji wobec polskich obywateli

W reakcji na wydalenie z Polski kilku dyplomatów rosyjskich Moskwa uznała za osoby niepożądane kilku dyplomatów polskich, którzy opuścili już terytorium Rosji. Takie działania odwetowe ze strony Kremla nie są zaskoczeniem. - Rosja zawsze stosuje zasadę symetrycznej, czyli adekwatnej odpowiedzi. Nie mogła sobie pozwolić na to, by nie zareagować z uwagi na swój prestiż międzynarodowy i mocarstwowy status oraz uwarunkowania wewnętrzne. Władze nie mogły pokazać swoim obywatelom, że ulegają naciskom zewnętrznym, szczególnie w tak złożonej sytuacji w relacjach Rosji z Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi - tłumaczy specjalnie dla WP.PL Robert Cheda, były oficer operacyjny i analityk Agencji Wywiadu, niezależny publicysta, ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.

17.11.2014 | aktual.: 17.11.2014 14:16

Kroków o wrogim charakterze ze strony Rosjan wobec polskich dyplomatów spodziewał się również Vincent V. Severski, z którym WP.PL rozmawiała o możliwych skutkach afery szpiegowskiej **

**. Szef polskiego MSZ Grzegorz Schetyna uznał, że to "symetryczna odpowiedź", która "zamyka sprawę". Czy rzeczywiście? Zdaniem Chedy będzie to zależało od postępowania obu stron. - Jeśli w Polsce afera szpiegowska będzie miała dalsze konsekwencje, które dotkną obywateli rosyjskich, w tym dyplomatów, Rosja będzie odpowiadała w taki sam sposób, uderzając w obywateli polskich na swoim terytorium i w polskich dyplomatów. Jeśli zatrzymanym w Polsce rosyjskich szpiegom uda się udowodnić winę i ich skazać, strona rosyjska będzie robiła wszystko, żeby dowieść, że jakiś polski obywatel szpiegował na rzecz Polski. Może dojść do tego, że Federalna Służba

Były oficer operacyjny i analityk Agencji Wywiadu nie ma wątpliwości, że rosyjska obecność wywiadowcza w Polsce w ostatnim czasie wyraźnie się nasiliła. Jak tłumaczy, przyczyną tej aktywności jest przede wszystkim chęć realizacji interesów ekonomicznych Rosji, jej agenci są "zadaniowani", by zdobywać informacje odnośnie polityki wielkich koncernów międzynarodowych czy planowanych inwestycji na terenie Rosji. - To priorytet, który został określony już na początku lat 2000 przez Władimira Putina i jak pokazuje afera szpiegowska jest on w Polsce realizowany. Po drugie, ta obecność ma też tradycyjny wymiar polityczny, polegający na pozyskiwaniu osób, które mają wpływ na decyzje polityczne. W kręgu zainteresowań rosyjskich służb znajdują się też różnego rodzaju organizacje pozarządowe, think tanki, które formułują pewne koncepcje polityczne i ekonomiczne na rzecz krajowych rządów. Kolejny wymiar ich działalności to wywiad technologiczny, który - mówiąc wprost - zajmuje się kradzieżą technologii - wymienia.

- Zawsze, gdy oficjalne stosunki dyplomatyczne ulegają załamaniu, a na linii Warszawa-Moskwa doszło do tego w związku z sytuacją na Ukrainie, wywiady w sposób naturalny się aktywizują, ponieważ stają się głównym źródłem informacji - tłumaczy. Czy nasze relacje z Rosją jeszcze bardziej się pogorszą? Zdaniem rozmówcy WP.PL stosunki są już dostatecznie napięte. - Na pewno ta sprawa nie wpływa dobrze na atmosferę, ale wszystko będzie zależało od tego, czy strona rosyjska podchwyci myśl poddaną przez ministra Schetynę, że incydent został wyczerpany. Polska wyraźnie dąży do zakończenia tej sprawy - konkluduje Cheda.

MSZ Rosji określiło posunięcie władz Polski jako "nieprzyjazne i niczym nieuzasadnione". Przekazało, że w odpowiedzi strona rosyjska podjęła "adekwatne kroki" i że kilku polskich dyplomatów opuściło już terytorium Rosji za "działalność niezgodną z ich statusem". MSZ Rosji nie podało żadnych szczegółów.

Przebywający z wizytą w Brukseli Schetyna powiedział dziennikarzom, że "jest coś takiego jak symetryczna odpowiedź w tych kwestiach i zamykamy sprawę". - Ta decyzja rosyjska kończy tę kwestię - dodał. Minister nie podał szczegółów, kogo i ilu osób dotyczyły decyzje rosyjskie. PAP dowiedziała się nieoficjalnie, że strona rosyjska wydaliła czterech polskich dyplomatów i że nastąpiło to w miniony weekend.

Afera szpiegowska

Wydalenie dyplomatów rosyjskich z Polski, potwierdzone w poniedziałek przez rosyjski MSZ, może mieć związek z aferą szpiegowską ujawnioną w październiku przez stronę polską. 17 października prawnik o podwójnym, polsko-rosyjskim obywatelstwie Stanisław Sz. został aresztowany na trzy miesiące przez sąd rejonowy w Warszawie. O areszt wniosła prokuratura apelacyjna, która postawiła mu zarzut pracy na rzecz obcego wywiadu. Tego samego dnia Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie aresztował też podpułkownika Z.J. z jednego z departamentów Ministerstwa Obrony. Wniosła o to Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która postawiła mu zarzut udziału w działalności na rzecz obcego wywiadu.

Wojskowy i cywil mieli pracować na rzecz rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU; nie współdziałali ze sobą, choć ich sprawy łączą się. Upublicznienie informacji o zatrzymaniu szpiegów w opinii Chedy było rodzajem ostrzeżenia skierowanego do służb rosyjskich, że przekroczyły dopuszczalne normy funkcjonowania na terytorium naszego kraju.

Doniesienia te zbiegły się z nieoficjalnymi informacjami, że ABW wystąpiła o wydalenie z Polski czterech dyplomatów rosyjskich i jednego dziennikarza. *(Czytaj więcej)
*
.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (365)