Rafał Ziemkiewicz ostro i dosadnie krytykuje władzę. I wywyższa jednego polityka
"Po wyborach oceniałem, że rozpędu wystarczy nowej władzy na jakieś dwa lata, a potem, w miarę jak narastać będzie opór materii, zaczną się pojawiać pierwsze objawy deprawacji" - napisał na Twitterze Rafał Ziemkiewicz. Prawicowy publicysta ostro rozprawia się ze sposobem sprawowania władzy przez PiS. "Do rzygania wciąż jeszcze daleko, ale właśnie zacząłem odczuwać pierwsze mdłości" - dodaje.
18.09.2017 | aktual.: 30.03.2022 10:29
"Tu jest odpowiedź na często zadawane przez pisowskich hejterów pytanie, dlaczego zamiast maszerować w rytm podawany przez „Sieci” i „Gazetę Polską” ośmielam się coraz głośniej wątpić w „Dobrą Zmianę”, jawnie wspierać środowiska na prawo od PiS, w tym Kukiza zwłaszcza [...]" - stwierdził w mediach społecznościowych Rafał Ziemkiewicz.
Prawicowy publicysta nawiązuje w ten sposób do kontrowersji związanych z finansowaniem kampanii billboardowej dotyczącej reformy sądownictwa. "Jeśli ktoś liczył, że okaże się on skutkiem nadgorliwości i lepkości rąk jakichś niżej postawionych funkcjonariuszy władzy, że prezes PiS, gdy się dowie, zareaguje, ukarze kogo trzeba, przeprosi podatników i postraszy ewentualnych naśladowców – to już chyba może porzucić te nadzieje" - kwituje Ziemkiewicz.
Publicysta nawiązuje do medialnych doniesień, z których wynika, że Jarosław Kaczyński robił premier Szydło wyrzuty za niewzięcie kampanii w obronę. "Komendant skierował swój gniew przeciwko tym, którzy nie poszli w zaparte i nie chcieli należycie – czyli ze wszystkich sił – wesprzeć kampanii demaskującej skrytych pod togą złodziei kiełbas i pendrajwów" - ironizuje.
Kukiz lepszy niż Kaczyński
I dlatego Ziemkiewicz stawia na Pawła Kukiza. Jak twierdzi, jest "pewny", że "gdyby ktoś z jego klubu przyszedł z propozycją: mamy tu publiczną kasę na zbożny cel (dajmy na to, promocję dobrego imienia Polski za granicą), weźmy z tego paręnaście baniek na taką kampanię, która co prawda ze zbożnym celem nic wspólnego nie ma, ale poprawi nam notowania, a przy okazji (mrugnięcie) zarobimy" to Kukiz "we właściwej sobie stylistyce wyjaśniłby takiemu osobnikowi, przez kogo i w jakich okolicznościach został poczęty, a potem kazałby mu spi**ć".
Publicysta przyznaje jednak, że obrót sprawy wcale go nie dziwi. "Po wyborach oceniałem, że rozpędu wystarczy nowej władzy na jakieś dwa lata, a potem, w miarę, jak narastać będzie opór materii, zaczną się pojawiać pierwsze objawy deprawacji. I tak się dzieje" - kwituje.
Jak zapewnia, PiS-owi "daleko jeszcze do tego, co wyprawiali za czasów swej potęgi cwaniacy z PO i PSL". "Ale poczucie dokonującej się sprawiedliwości dziejowej i przekonanie, że nie ma z kim przegrać, narasta" - twierdzi Ziemkiewicz.