Putin wysyła ich do Donbasu. Eksperci mówią o groźnych konsekwencjach

Według Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, Kreml zamierza wysłać ok. tysiąca rosyjskich "ekspertów i wolontariuszy" na okupowane tereny Ukrainy, aby "zdestabilizować wewnętrzną sytuację na swoją korzyść". – To element wojny hybrydowej mającej na celu przyłączenie Donbasu do Federacji Rosyjskiej. Gdy to się uda, Putin zacznie straszyć bronią jądrową – mówią nam eksperci.

Putin rozpoczął aktywną fazę przygotowań do przeprowadzenia tzw. referendów o włączeniu okupowanych części Ukrainy w skład Federacji Rosyjskiej
Putin rozpoczął aktywną fazę przygotowań do przeprowadzenia tzw. referendów o włączeniu okupowanych części Ukrainy w skład Federacji Rosyjskiej
Źródło zdjęć: © GETTY | Contributor
Sylwester Ruszkiewicz

Jak przekazał rzecznik SBU Artem Dechtiarenko, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy dysponuje informacjami, z których wynika, że Rosja rozpoczęła aktywną fazę przygotowań do przeprowadzenia tzw. referendów o włączeniu okupowanych części Ukrainy w skład Federacji Rosyjskiej.

"Eksperci" od propagandy i pseudoreferendum

Według SBU, na terytorium Donbasu już działa ponad 1000 osób zaangażowanych w organizację tzw. referendum. Osoby te spotykają się codziennie z mieszkańcami okupowanych części Ukrainy. A dodatkowo Putin szykuje się do wysłania kolejnych 1000 tzw. ekspertów i wolontariuszy, którzy w rzeczywistości są funkcjonariuszami rosyjskich służb.

Osoby te mają organizować "nielegalne zgromadzenia masowe, rozsiewać propagandę wspierającą pseudoreferenda i ustanawiać komitety wyborcze. W przyszłości mają oni przygotowywać "rzekome apele ze strony lokalnych mieszkańców do administracji i do władz okupacyjnych w sprawie akcesji obwodu donieckiego do Federacji Rosyjskiej".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zdaniem dr. Macieja Milczanowskiego, byłego żołnierza i eksperta ds. obronności z Uniwersytetu Rzeszowskiego, takie działanie na okupowanych terytoriach to element wojny hybrydowej, w której Rosja się wyspecjalizowała.

- Prowadzi ją obok regularnej wojny, próbując przekonać społeczeństwo do zbliżenia z Rosją. Robi to przy pomocy zastraszania, terroryzowania i pokazywania, że tylko przy Putinie będzie się bezpiecznym. Nie ma mowy o żadnych swobodach, wolności i własnej drodze. Jedyne, co Rosja może zagwarantować, to jest to, że ci ludzie będą mogli w Donbasie żyć. Motywem przewodnim takich działań jest to, że albo Ukraińcy będą z Rosją, albo Ukrainy nie będzie w ogóle – mówi Wirtualnej Polsce dr Maciej Milczanowski.

W podobnym tonie wypowiada się były oficer Agencji Wywiadu Marcin Faliński.

– Putin będzie chciał jak najszybciej odciąć od Ukrainy Donbas i uprawomocnić swoją decyzję. To, że teraz nie mają postępów na froncie, staje się dla Kremla sprawą drugorzędną. Moskwa chce szybko przeprowadzić w samozwańczych republikach Ługańskiej i Donieckiej referendum, uregulować w Dumie ich status i ogłosić, że są one integralną częścią Federacji Rosyjskiej – uważa Marcin Faliński.

Obaj nasi rozmówcy zwracają uwagę na najbardziej niebezpieczny motyw działania Kremla.

Putin będzie grozić bronią jądrową?

– Kiedy Donbas "formalnie" zostanie przyłączony do Rosji, każdy atak tam ukraińskiej armii będzie traktowany jako atak na suwerenną Rosję. Stawiam każde pieniądze, że niedługo minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow ogłosi, że Donbas to integralna część Rosji. A wówczas Putin – podczas prób odbicia "republik" przez Ukrainę – może zacząć grozić użyciem taktycznej broni nuklearnej – mówi Marcin Faliński, były oficer Agencji Wywiadu.

Dr Maciej Milczanowski przypomina, że użycie broni jądrowej przez Rosję wpisane jest w jej doktrynę wojskową.

- Mówi się tam o użyciu broni nuklearnej do obrony własnego terytorium. Putin będzie więc grozić, że każdy atak na Donbas może być odebrany jako atak na Rosję. Najwyraźniej przygotowuje do tego grunt, bowiem na froncie kończy mu się uzbrojenie i ponosi ogromne straty. Co mu więc pozostaje? Straszenie bronią jądrową. Będzie jeszcze próbował zachować pozory racjonalności i zorganizuje referenda. Ale "samostanowienie" odbywa się na jego zasadach – mówi dr Maciej Milczanowski.

Już wcześniej ujawniono, że Kreml przygotowuje się do przeprowadzenia referendów na ukraińskich terytoriach okupowanych przez rosyjskie wojska, aby dać podstawę prezydentowi Putinowi do przyłączenia ich do Rosji już we wrześniu. Miałoby to nastąpić do 15 września. Celem przeprowadzenia głosowania jest propagandowe ogłoszenie Rosjanom sukcesu oraz budowa pozycji przed potencjalnymi rozmowami pokojowymi.

- Putin będzie wmawiał mieszkańcom Rosji, że od początku chodziło tylko o Donbas. Będzie podkreślał humanitarny aspekt połączenia z Krymem. I wmawiał, że "rosyjska operacja specjalna" w innych miejscach Ukrainy była tylko po to, żeby odwrócić uwagę od Donbasu – uważa Marcin Faliński.

Z kolei dr Maciej Milczanowski zwraca uwagę na konsekwencje przyłączenia Donbasu do Rosji.

– Dziwię się niektórym zachodnim politykom, którzy mówią, żeby oddać Putinowi część Ukrainy, to wtedy się uspokoi. Przecież to jest absurd. Rządzi w największym kraju na świecie, po co mu więc jeszcze więcej ziemi? On chce, żeby Ukraińcy go kochali, więc będą zmuszani do tego wszelkimi sposobami. Jeśli Rosja zajmie jakiekolwiek ukraińskie terytoria, to już nie będzie chciała ich oddać – ocenia dr Maciej Milczanowski.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
władimir putinrosyjska propagandadonbas
Wybrane dla Ciebie