Putin przemówił. Między słowami wyczytali, co spotka wagnerowców
- To przemówienie absolutnie nic nie wniosło. Miało chyba tylko pokazać, że Putin żyje - twierdzi były ambasador RP w Ukrainie Jan Piekło, który skomentował orędzie Władimira Putina wyemitowane w poniedziałek wieczorem w rosyjskiej telewizji.
Zapowiedzi były huczne. W internecie na telegramowych kanałach określano je wręcz jako przełomowe.
Oficjalna zapowiedź wystąpienia pojawiła się zaledwie 20 minut wcześniej. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział nawet, że "te stwierdzenia zadecydują o losach Rosji". Ostatecznie orędzie niewiele wniosło - mówi Jan Piekło.
- Widać, że Putin nawet nie był dobrze przygotowany. Nic interesującego nie powiedział. To przemówienie miało pokazać, że on żyje i że się chyba nie boi - ocenia były ambasador RP w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak pisaliśmy na WP, podczas przemówienia dyktator podziękował Rosjanom za "wytrwałość, solidarność i patriotyzm", zaznaczył, że wszelkie "szantaże i zamieszki skazane są na niepowodzenie". - Zbrojny bunt i tak zostałby stłumiony - przekazał widzom zgromadzonym przed ekranami.
- Organizatorzy buntu, zdradziwszy kraj, zdradzili tych, którzy byli z nimi - powiedział. I zaznaczył, że "odwaga i poświęcenie bohaterskich pilotów, którzy zginęli podczas sobotnich wydarzeń, uchroniło ich przed strasznymi konsekwencjami".
Niespodziewanie powiedział też, że żołnierze Wagnera będą mieli wybór. Albo wstąpią do regularnej armii rosyjskiej, albo wrócą do domów, albo będą mogli wyjechać na Białoruś.
- Zdecydowana większość bojowników Wagnera to patrioci ojczyzny, byli wykorzystywani w ciemności - stwierdził zaskakująco i zakomunikował, że decyzje zostały podjęte na jego bezpośrednie polecenie i miały na celu uniknięcie rozlewu krwi.
Putin daje pozorny wybór
- Z tego, co wiem, żadnego wyboru nie będzie. To dało się wyczytać między słowami. Jak znam Putina i jego rządy, tam już będą przygotowane represje. Już docierają do nas informacje o represjach na żołnierzy popierających grupę Wagnera na terenach okupowanych. Dosłownie eliminuje się ludzi życzliwych Prigożynowi - podsumowuje Piekło.
Z kolei prof. Agnieszka Legucka, ekspertka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych powiedziała, że stwierdzenie Putina otworzyło wiele pytań.
- Mam wrażenie, że wyjazd na Białoruś ma być pewnego rodzaju karą. To też burzy obraz, który powstał, że Prigożyn miałby tworzyć specjalne obozy na Białorusi przeciwko Polsce, Ukrainie albo Łukaszence - mówiła Agnieszka Legucka w rozmowie z WP.
Czytaj też: