Przyszłość za zakrętem w prawą stronę [OPINIA]
Obraz, w którym lider zupełnie nowej formacji całą energię skupia na promowaniu własnej niepowtarzalności, pozostawiając debiutujących posłów własnemu losowi, kojarzy się ze znanym losem Samoobrony, Ruchu Palikota, Nowoczesnej czy Kukiz'15. O tym, że Szymona Hołownię czeka trudne zadanie, pisze dla Wirtualnej Polski prof. Sławomir Sowiński.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Pośród wielu pytań, jakie niesie ze sobą powołanie gabinetu Donalda Tuska, jest też i to związane z przyszłością ważnego filaru koalicji, jakim jest Trzecia Droga.
Bo choć niezwykły wyborczy sukces tej formacji przechodzi właśnie do historii, to wielkim wyzwaniem jej liderów jest to, by (wraz z powstaniem nowego rządu) do historii nie przeszła też sama Trzecia Droga.
Już pierwsze nerwowe tygodnie po wyborach pokazują bowiem, że kredyt zaufania i nadziei na nową jakość polskiej polityki - jaki formacja ta zaciągnęła u trzech milionów Polek i Polaków - spłacać będzie niezwykle trudno.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A zawód i rozczarowanie wyborców to w polityce najczęściej przepis na klęskę.
Dlatego przed wchodzącymi do gabinetów władzy politykami PSL i Polski 2050 szereg trudnych decyzji. Tych na najbliższe dni, tych na kolejne tygodnie i tych na miesiące oraz lata.
Trudna sztuka gry w drużynie
Wyzwanie najbardziej bezpośrednie, już na pierwsze dni gabinetu Donalda Tuska, dotyczy trudnej sztuki gry w zespole.
Szeroki polityczny front nowej władzy, od Lewicy po konserwatywne skrzydło PSL, będzie koalicją bardzo trudną. A jej funkcjonowanie skomplikuje dodatkowo ciężar trudnych decyzji do podjęcia od zaraz. Do tego dojdzie naturalna rywalizacja koalicyjnych liderów.
Przekonała się już o tym poseł Paulina Hennig-Kloska. A po powołaniu nowego rządu przekonają się wszyscy, gdy trzeba będzie szybko gasić po PiS różne polityczne pożary (jak ten na granicy z Ukrainą). Czekający dotąd w przedsionku premier Donald Tusk będzie starał się zapewne pokazać, że jedno tylko słońce może świecić na niebie nowej koalicji.
Aby w tej sytuacji zachować obiecany nowy, własny styl, politycy Trzeciej Drogi muszą grać przede wszystkim drużynowo.
Nie w sensie zgody we wszystkich sprawach, ale poprzez podział ról i koordynację podejmowanych działań. I o ile taką właśnie grę prowadzi dziś zręcznie PSL, idąc ku władzy dość szerokim i dobrze uzupełniającym się zespołem, o tyle lekcję tę pilnie odrobić musi obóz Szymona Hołowni.
Obraz, w którym lider nowej zupełnie formacji całą energię skupia na promowaniu własnej niepowtarzalności, pozostawiając swych debiutujących w dużej mierze posłów własnemu losowi i różnym zabiegom konkurentów, bardziej niż z nową jakością polskiej polityki kojarzy się bowiem ze znanym losem Samoobrony, Ruchu Palikota, Nowoczesnej czy formacji Kukiz'15.
Sen o polskim domu pomimo igrzysk
Najbliższe tygodnie będą czasem politycznych rozliczeń, które zmienią się także zapewne w polityczne igrzyska.
Platforma Obywatelska będzie chciała skupić uwagę publiczną na działaniu komisji śledczych i przywracaniu równowagi mediów publicznych. Wszystko po to, by dać satysfakcję swoim wyborcom, a jednocześnie narzucić wygodną politycznie agendę.
PiS z kolei, wchodząc zapewne chętnie w tę konfrontację, będzie malował swój ulubiony obraz oblężonej twierdzy i lekceważonych przez władzę milionów wyborców prawicy.
Obie więc partie, chcąc nie chcąc, będą w ten sposób wspólnie rekonstruować kolejną odsłonę polaryzacji PiS - PO, na którą Trzecia Droga miała być przecież jakimś antidotum.
Co zatem pozostaje w tej sytuacji Władysławowi Kosiniak-Kamyszowi i Szymonowi Hołowni? Trudno wyobrazić sobie, by ich formacje uchylały się od wyjaśnienia kwestii niesławnych wyborów kopertowych czy sprawy Pegasusa lub oponowały przeciw odpartyjnieniu mediów publicznych.
Można natomiast oczekiwać, że np. posłowie Trzeciej Drogi pracujący w komisjach śledczych mniej uwagi będą poświęcać "polowaniu" na tych czy innych konkurentów, a więcej na wyciąganiu wniosków na przyszłość.
Aby jednak nie dać się zagłuszyć, Trzecia Droga potrzebuje czegoś zdecydowanie więcej. By zachować swą tożsamość i własny głos - pomimo igrzysk, które zapewne przed nami - politycy Trzeciej Drogi z uporem muszą wracać do swej pieśni o polskiej przyszłości. O wspólnym, bezpiecznym, nowoczesnym i tradycyjnym zarazem polskim domu dla kolejnych pokoleń Polek i Polaków. Dobrą zaś do tego okazją będzie ich pragmatyczny a nie ideologiczny stosunek do marzenia o potędze Polski, jakie po 2015 roku, wśród wielu Polaków, rozbudziło PiS. Obok rzeczy wątpliwych czy zgoła kuriozalnych - jak słynny energetyczny węglowy blok widmo w Ostrołęce, czy pamiętne patriotyczne ławeczki, są w nim bowiem także sprawy warte zdecydowanie kontynuowania.
Szansą Trzeciej Drogi będzie zatem podjęcie poważnej debaty o kontynuowaniu po PiS modernizacji polskiej armii, budowy energetyki atomowej, bardziej asertywnej polityki międzynarodowej, czy realizacji projektów takich jak CPK. A przede wszystkim - o pilnowaniu aspiracji i nadziei Polaków poza wielkimi miastami, które obudził PiS w 2015 roku.
Widoki na przyszłość
Wybór, jaki stoi dziś przed politykami Trzeciej Drogi, dotyczy także kwestii ideowych. W sytuacji czekających nas gorących debat światopoglądowych można sobie oczywiście wyobrazić, że politycy tej partii będą zajmować stanowisko neutralne (albo nawet zgodne z centrolewicową agendą swych koalicjantów).
Można jednak wyobrazić sobie także wybór odważniejszy i ambitniejszy.
Wiele wszak wskazuje na to, że po parodii konserwatyzmu, jaką przez lata proponował PiS, rozpocznie się przebudowa - ciągle potężnej w Polsce - prawej strony sceny politycznej. A wielu wyborców przywiązanych do polskiej tradycji, idei państwa narodowego czy wolnego rynku szukać będzie swej reprezentacji coraz bardziej poza PiS.
Odważne wzięcie ich wrażliwości na polityczny sztandar już teraz może dać Trzeciej Drodze, a na pewno Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, potrzebną im podmiotowość, rozpoznawalność i tlen, w skręcającej w lewą stronę koalicji. W przyszłości zaś uczynić może z Trzeciej Drogi jeden z filarów polskiej polityki.
Dla Wirtualnej Polski Sławomir Sowiński*
Prof. Sławomir Sowiński jest politologiem z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW, specjalizuje się w badaniach nad polityką i religią oraz współczesnymi procesami politycznymi. Autor książki "Boskie, cesarskie, publiczne. Debata o legitymizacji Kościoła katolickiego w Polsce w sferze publicznej w latach 1989-2010".