Nawet miliard euro strat. Cios w niemieckie rolnictwo

Niemiecki sektor rolno-spożywczy liczy straty, które poniesie w wyniku epidemii choroby zwierząt gospodarskich. Zwalczanie pryszczycy może kosztować nawet około 1 miliarda euro.

Pierwsze doniesienia o problemie - wystąpieniu zakażenia pryszczycą w stadzie bawołów wodnych - dotarły z Brandenburgii pod Berlinem 10 stycznia. Niecały tydzień po wykryciu pierwszego ogniska pryszczycy pojawiło się podejrzenie kolejnego.

Chore zwierzęta poddano ubojowi, a tusze zostały bezpiecznie zutylizowane. W promieniu 1 km od gospodarstwa wybito wszystkie zwierzęta wrażliwe na chorobę. Utworzono strefę zagrożoną i objętą ograniczeniami o promieniu 3 i 7 km.

W Brandenburgii obowiązuje strefa zamknięta i nadzorowana oraz zakaz transportu bydła, świń, owiec, kóz i wielbłądowatych. Niemcy utraciły status obszaru "wolnego od pryszczycy bez szczepień".

Naukowcy ostrzegają, że choroba może być przenoszona przez wiatr na odległość kilku kilometrów, przez paszę, sprzęt czy buty. Konieczne są restrykcyjne zasady bioasekuracji.

Czytaj też: Afera wizowa trwa nadal? Filipińska polityk pisze do WP

W tym tygodniu wprowadzone zostały zakazy importu do Wielkiej Brytanii, Korei Południowej i Meksyku."Wzdłuż łańcucha wartości dodanej uważamy, że strata ze sprzedaży wynosi ponad 1 miliard euro" – powiedział Joerg Migende, szef stowarzyszenia niemieckich spółdzielni rolniczych DRV, w wywiadzie dla niemieckiego programu telewizyjnego ARD-Hauptstadtstudio.

Przeczytaj również: Łukaszenka kpi z Polski. Ostra riposta z MSZ

Rzecznik Komisji Europejskiej, organu wykonawczego UE, poinformował w czwartek, że Komisja pozostaje w stałym kontakcie z władzami niemieckimi. Zgodnie z przepisami UE sprzedaż mięsa i produktów mlecznych jest ograniczona wyłącznie do regionu, w którym potwierdzono występowanie choroby. Produkty pochodzące z innych części dotkniętego chorobą kraju mogą być nadal sprzedawane na terenie UE.

Źródło: Reuters